Ten wyrok nie musiał zapaść, ale tak zdecydowano w Brukseli i Berlinie. Tak - w tamtych stolicach, bo tam podjęto decyzję o podjęciu brutalnej i bezprawnej próby rozszerzenia władzy instytucji europejskich. Niezgodnie z Traktatami tworzącymi Unię, bez oglądania się na inną praktykę wobec pozostałych państw, z jawnym zamiarem wymuszenia politycznej i prawnej uległości.
Mówił o tym niedawno w bardzo ważnym dla zrozumienia tego co się dzieje wywiadzie, Jacek Saryusz-Wolski, polityk, który współnegocjował polskie wstąpienie do UE. Zapytaliśmy go wtedy dlaczego unijny establishment działa tak bezprawnie, dlaczego nie napiszą nowych traktatów, skoro gorset starych ich tak ogranicza?
Bo wiedzą, że one by nie przeszły, że nie ma zgody obywateli i państw na to, co robią. Postanowili więc je obejść poprzez stworzenie praktyki pozatraktatowej. A taką praktykę najlepiej tworzy się przez precedens, przykładowo zgniatając opór jednego z państw. Wybrali nas
— odpowiedział minister w tygodniku „Sieci”.
W tej sytuacji Warszawa - a dokładnie instytucje zobligowane Konstytucją do strzeżenia ładu konstytucyjnego i suwerenności państwa - nie miała wyjścia. Nie miał innego wyjścia także Trybunał Konstytucyjny.
W istocie to, co dzisiaj usłyszeliśmy z ust pani prezes Julii Przyłębskiej, sprowadza się do przypomnienia unijnym instytucjom jakie prawo obowiązuje w Unii Europejskiej - i tam, i tu, w całej wspólnocie.
Ot dwa kluczowe fragmenty uzasadnienia wyroku TK. Po pierwsze - podkreślenie, że Polska wie iż część kompetencji przekazała wspólnym instytucjom.
Suwerenne państwa członkowskie, przekazując Unii kompetencje dla realizacji wspólnych celów, godzą się aby prawo tworzone przez Unię Europejską działało bezpośrednio w państwach członkowskich, czyniąc w ten sposób wyłom w dotychczasowym rozumieniu suwerenności prawnej państw. Żadne z państw członkowskich nie wykonuje zatem swoich praw w sposób kategorycznie suwerenny, gdyż wykonywanie suwerennych praw przez każde państwo członkowskie musi być w pewnym sensie ograniczone zakresem kompetencji przekazanych na rzecz Unii Europejskiej.
Ale też precyzyjnie jest określone, co przekazano, na jakich zasadach.
Trzeba jednak podkreślić, że Unia Europejska jako powiernik tych kompetencji musi je wykonywać z poszanowaniem tożsamości narodowej i konstytucyjnej państw członkowskich oraz w ramach zasad proporcjonalności i subsydiarności.
Wreszcie podkreślenie, że tych granic przekraczać nie można:
Rozgraniczenie pomiędzy obszarem kompetencji przekazanych, a obszarem kompetencji pozostających w wyłącznej dyspozycji państw członkowskich jest istotne także dla określenia granic działania tzw. zasady pierwszeństwa prawa UE. Jest oczywiste, że prawo to może działać w Rzeczpospolitej Polskiej na podstawie art. 91 Konstytucji bezpośrednio i z pierwszeństwem przed ustawami jedynie w ramach kompetencji przekazanych, co Trybunał stwierdził już wcześniej w wyrokach o sygn.: K 18/04, K 32/09 i ostatnio w wyroku P 7/20. Dopuszczenie do stanu rzeczy, w którym Unia Europejska tworzy normy adresowane wobec Polski poza obszarem kompetencji przekazanych oraz nadawanie tym normom walorów bezpośredniości pierwszeństwa, nie tylko przed ustawami krajowymi, ale również przed Konstytucją, oznacza utratę suwerenności prawnej. Trybunał kategorycznie stwierdził, że żaden organ Rzeczpospolitej Polskiej nie może na to pozwolić.
Nikt zatem żadnego Polexitu nie proponuje, nie zaczyna, nawet o nim nie myśli. To tylko przypomnienie, konieczne w tej sytuacji, że instytucje unijne otrzymały określone kompetencje i mają obowiązek w nich właśnie się poruszać, też w ściśle określony prawem sposób. To co poza, należy do państw członkowskich. Na przykład organizacja wymiaru sprawiedliwości.
Chcemy być i będziemy w takiej Unii Europejskiej w której mamy takie same prawa jak inne narody i państwa. Na tym polega praworządność, a nie na oderwanych od Traktatów wyrokach, łomocie w medialne bębny, próbie spacyfikowania wszelkiej dyskusji, bezprawnym blokowaniu projektów z powodów politycznych. To jest sens wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Celnie ujęła to także Dominika Cosic:
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prymatu prawa polskiego nad unijnym nie oznacza Polexitu. Nie oznacza także, że Polska będzie ignorować wyroki TSUE. Oznacza on, że ignorowane mogą być TYLKO te wyroki, w których TSUE przypisuje sobie pozatraktatowe kompetencje. Kropka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569190-oto-prawdziwy-sens-wyroku-trybunalu-konstytucyjnego