Najbardziej to z tych posłów Lewicy to mi szkoda Krzysztofa Śmiszka. Patrzę na jego zdjęcie i go po prostu nie poznaję. Jakby nie ten sam człowiek, co go wcześniej zawsze oglądałem z przyjemnością. Od razu widać, że to coś więcej niż jakiś przejściowy zły nastrój.
Zanim zdążyłem napisać do niego na Sejm i zapytać, czy to jakaś kwestia osobista, związana z pracą naukową na Uniwersytecie jest przyczyną frasunku, albo czy może nurtują go jakieś pytania egzystencjalne, na które nie znajduje odpowiedzi, sam ujawnił, co jest powodem jego zmartwień. I co może spowodować, że znikną w jednej chwili jak zły sen. Otóż przyczyną udręki posła Krzysztofa Śmiszka jest wniosek premiera Mateusz Morawieckiego do Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego wyższości prawa unijnego nad krajowym.
Gdyby to chodziło tylko o posła Krzysztofa Śmiszka. Dobrze wiemy jednak, że nie tylko. Nie wyobrażam sobie, żeby samopoczucie Krzysztofa Śmiszka nie wpływało na stan ducha europosła Roberta Biedronia. Znając ich bliskie relacje – dzięki temu, że dzielą się nimi w mediach – zakładam, także iż w tak ważnej kwestii ich poglądy są nie tylko zbieżne, ale tożsame. A to znaczy, że obydwaj panowie – poseł i euro poseł - są w jednakowym stopniu przygnębieni wnioskiem premiera Mateusza Morawieckiego. Jednakowe też zagrożenia w nim dostrzegają. U obydwu też, miast uśmiechu i radości, spotykamy, co nie jest rzeczą miłą, niepokój i utrapienie.
Pozostańmy jednak przy Krzysztofie Śmiszku, bo on zresztą, przynajmniej do tej pory, z tej dwójki polityków, akurat w tej sprawie wykazuje większą aktywność publiczną. Jego zdaniem, wniosek obecnego szefa polskiego rządu destabilizuje stosunki pomiędzy Polską a Unią Europejską. Wyraża nawet coś o wiele więcej. W gruncie rzeczy jest walką polskiego rządu z instytucjami UE. Wywołuje poważne napięcie. Podczas, gdy nie ma żadnego konfliktu między polską konstytucją a prawem UE. Ten konflikt wywołany jest sztucznie, po to aby rząd zyskiwał politycznie na kłótniach z UE. Ogólnie więc mówiąc, wniosek nie przynosi żadnych korzyści a jedynie same szkody.
Można je uciąć jednym pociągnięciem. Musiałby to jednak zrobić premier Mateusz Morawiecki. Wystarczy jeśli szef naszego rządu wycofa swój wniosek z Trybunału Konstytucyjnego. Krzysztofowi Śmiszkowi udało się nawet skłonić innych posłów Lewicy, by wystąpili do premiera Mateusza Morawieckiego z apelem o wycofanie wniosku.
Wydaje się jednak, że poseł Krzysztof Śmiszek za późno zebrał się w sobie do reakcji. Najpierw ponad miesiąc chodził jak struty, ale nikomu nie chciał powiedzieć, z jakiego powodu. Dopiero dziś zdecydował się ujawnić przyczynę swego utrapienia i nie najlepszego wyglądu oraz rozpoczął temu przeciwdziałać, kiedy Trybunał Konstytucyjny odbył już kilka posiedzeń w sprawie wniosku premiera i lada chwila ogłosi ostateczny werdykt.
Nie chcę posła Śmiszka – z sympatii do niego – oskarżać o zbijanie bąków, ale faktem jest, że mógł rozpocząć swoją kampanię przeciwko wnioskowi premiera o wiele wcześniej. Dlaczego tego nie zrobił pozostanie jego tajemnicą. Nie będę dopytywał.
Tak naprawdę to martwię się o przyszłość posła Krzysztofa Śmieszka. Jeśli tak niedobre objawy ujawniły się u niego już tylko po złożeniu wniosku przez premiera, to jak przeżyje dzisiejsze postanowienie Trybunału Konstytucyjnego o wyższości prawa krajowego na unijnym? Nie chciałbym być w jego skórze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569168-spozniony-apel-posla-krzysztofa-smiszka