Nadszedł taki czas, że w nieskończoność trzeba powtarzać rzeczy oczywiste.
Unia Europejska to wspaniałe miejsce do życia. Nieskrępowana przestrzeń do podróżowania i dowolność w przekraczaniu granic to dziś coś, nad czym pewnie już mało kto się zastanawia. Tak jest i już. To normalne. Taką Unię lubimy, takiej chcemy. Na taką się umawialiśmy.
Ta sama Unia ma jednak zgoła inne oblicze. Brutalnego cenzora, siłowego nadzorcy, który narzuca nam pewne kwestie i za nieposłuszeństwo chce karać. Sama nazwa „wspólnota” narzuca nam pewne WSPÓLNE wartości. To zrozumiałe pod warunkiem, że rozumiemy to jako coś, na co zgadzamy się wszyscy. Gorzej, gdy jest jak teraz, gdy zgody nie ma, a obowiązujące traktaty idą do kosza, bo ktoś większy i silniejszy zdecydował, że teraz będzie tak, jak on chce.
Siła struktury europejskiej wcale nie bierze się z tego, że ona nam czymś - jak choćby za komuny - imponuje. Na zachodzie wcale nie jest już tak wspaniale, że wzięlibyśmy tę rzeczywistość z pocałowaniem ręki. Mamy sporo swojego dobra, którego musimy bronić. Gdy powstawały unijne traktaty, było to oczywiste, że każde państwo musi mieć pewną dowolność w kształtowaniu ustroju wewnętrznego, w tym systemu wymiaru sprawiedliwości. Dlatego wyłączono ten obszar z kompetencji zwierzchnictwa Brukseli.
CZYTAJ TAKŻE: Wyższość prawa UE nad krajowym? Trybunał Konstytucyjny rozpatruje wniosek premiera. Od tej rozprawy zależy bardzo wiele!
CZYTAJ TAKŻE KOMENTARZ JACKA KARNOWSKIEGO: TSUE buduje w Polsce sędziokrację, i niszczy demokrację. „Będziemy mogli sobie głosować do woli, i nic nie będziemy mogli zmienić”
A dzisiaj słyszymy, że jednoosobowo stwierdza się, iż w Polsce jest nie tak jak powinno być. Że minister sprawiedliwości nie powinien delegować sędziów do innego miejsca pracy jeśli ci się na to nie zgadzają. Nawet biorąc to tylko na elementarną logikę, to coś tu nie pasuje. TSUE mówi nam bowiem wprost, że zasada iż to przełożony wydaje decyzje, a pracownik się do nich dostosowuje przestaje obowiazywać. Zaiste, propagowanie „wolności” wchodzi w tym momencie na kolejną orbitę.
Swoją drogą, to ciekawe, że w tym akurat elemencie poszło o sędziego Waldemara Żurka, który się poskarżył, że „reżim” dopadł go za… no właśnie, za co? Jakkolwiek pan sędzia by tego nie oplatał w okrągłe słówka, to chodzi o jego zaangażowanie w politykę. Wprost. Tego mu robić nie wolno, to należy powtarzać, bo widocznie gdzieś ginie.
Jesteśmy w trudnym momencie, bo Bruksela ma kasę i z tej przewagi bezczelnie korzysta. Cóż z tego, że nie ma ŻADNEJ podstawy prawnej, by środki z Funduszu Odbudowy dla Polski blokować. To się po prostu dzieje i… co nam pan zrobi?! Kto ma kasę, ten ma władzę.
Szczerze mówiąc, po takich numerach, jestem zdziwiony, że odsetek Polaków, którzy są euroentuzjastami wciąż jest tak wysoki. My tę Europę chyba naprawdę kochamy, skoro tak wiele potrafimy jej wybaczyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569114-kto-ma-kase-ten-ma-wladze-ue-brutalnie-wylamuje-nam-rece