Wczoraj z udziałem komisarza Gentlioniego odbyła się debata dotycząca planów odbudowy w ramach Instrumentu Odbudowy i Zwiększania Odporności, które czekają na zatwierdzenie przez Komisję Europejską. Dowiedzieliśmy się od komisarza, że takich krajów jest trzy tj. Polska, Węgry i Szwecja, natomiast dwa kraje Holandia i Bułgaria jeszcze swoich KPO do Komisji nie dostarczyły i nie wiadomo kiedy to zrobią.
Komisarz mgliście tłumaczył dlaczego nie ma zatwierdzenia polskiego KPO, mówił o wymianie korespondencji z naszym rządem, choć zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem ustanawiającym wspomniany Instrument już dawno 13 proc. zaliczka części grantowej, powinna wpłynąć do naszego kraju (chodzi o kwotę około 3 mld euro).
Zabierałem głos w tej debacie i zwróciłem uwagę na trzy kwestie, które dobitnie pokazują, że nasz kraj- Polska wspierał ten pomysł od momentu jego pojawienia się, aby na poziomie unijnym powstał fundusz przy pomocy którego będą wspierane przedsięwzięcia z jednej strony obudowujące straty spowodowane pandemią Covid-19, z drugiej budujące odporność na ewentualne przyszłe kryzysy.
Po pierwsze przypomniałem, że Polska nawiązując do wspólnotowego charakteru UE, zgodziła się na stworzenie Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, zdając sobie sprawę, że kilka krajów Południa Europy, nie da sobie z tym rady, bez dodatkowych środków pożyczonych przez Komisję Europejską. Podkreśliłem, że 5 krajów blokowało jego powstanie (tzw. grupa skąpców) i tylko koncesje finansowe jakie otrzymały od KE spowodowały, że w końcówce negocjacji łaskawie zgodziły się na powstanie Instrumentu Odbudowy. Po drugie podkreśliłem, że Instrument ten miał dać szansę szybkiej odbudowie gospodarki i systemów opieki zdrowotnej nadwyrężonych pandemią Covid-19, kraje członkowskie już parę miesięcy temu zaczęły realizować przedsięwzięcia zapisane w swoich KPO, wiec unijne środki powinny być już przekazywane, a okazuje się, że KPO naszego kraju ciągle czeka na akceptację KE. Po trzecie przypomniałem, że aby ten proces budowania planów Odbudowy i ich realizacji był przejrzysty i nie nastręczał kłopotów, przygotowano rozporządzenie, które na 33 stronach opisuje dokładnie obowiązki stron, Komisji i państw członkowskich.
Decyzja polityczna
Polska wypełniła wszystkie wymogi opisane w tym rozporządzeniu i to już w połowie lipca, nie ma w tym rozporządzeniu paragrafu zobowiązującego nasz kraj do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (a o takim dodatkowym warunku mówi komisarz Jourowa) więc blokada naszego KPO w tej sytuacji jest decyzją polityczną, a Komisja wręcz ostentacyjnie łamie prawo, które sama przygotowała. I dodałem, że wszystko co dzieje się w tej sprawie od sierpnia zaczyna przypominać szantaż Komisji w stosunku do naszego kraju, czego absolutnie rząd w Warszawie nie może i nigdy nie zaakceptuje.
Zaskarżenie KE do TSUE
W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak zaskarżenie KE do TSUE za bezczynność i domaganie się od KE odsetek za cały paromiesięczny okres przetrzymywania naszego KPO bez podstaw prawnych. Niestety postawa KE do polskiego KPO zaczyna przypominać scenę z szatni z filmu „Miś” Barei, kiedy to szatniarz w restauracji po podaniu mu numerka, twierdzi, że na tym miejscu nie ma garderoby, którą klient zostawił. Gdy ten się awanturuje i domaga się wydania mu zostawionych rzeczy, szatniarz demonstracyjnie mówi „nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi?”. Komisja nie jest aż tak bezczelna, ale zdaje się sugerować polskiemu rządowi „na razie nie zatwierdzimy waszego KPO i co nam zrobicie?”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/569087-nie-zatwierdzimy-waszego-kpo-i-co-nam-zrobicie