Po kultowym filmie „Noc żywych trupów” Georga Romero z 1968 roku, zombie żywiące się mięsem żywych ludzi weszło do popkultury także jako metafora - współczesnych szaleństw, konsumpcjonizmu, protestów, chorób psychicznych, cywilizacyjnych, a nawet terroryzmu. Polskie zombie chcą się pożywić krwią „PiSowców”, żyją w alternatywnym świecie, szczerze nienawidzą, zarażają się poprzez kompletne łgarstwa totalnych mediów - to już wiemy. Tylko co możemy z tym zrobić?
Zombie mają żal do Putina
Po raz pierwszy o wyborcach jako zombie, elektoracie popierającym polityków życzącym im biedy i podległości, usłyszałem w Mołdawii. Podczas rozmów z aktywistami prorosyjskich socjalistów normalnemu rozmówcy pękała głowa. Związek Sowiecki był dla nich „najlepszym państwem świata”, Stalin budowniczym dobrobytu, a Gułagi - przejściowym kosztem postępu. Wydawało się, że z polskiej pozycji o pewne rzeczy będzie łatwiej zagadać - bo mamy prawo krytykować Pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń czy zacofanie technologiczne bloku wschodniego. O tajnej umowie Sowietów z Hitlerem słyszałem jednak, że „Stalin umarł, ale jego dobre owoce jego decyzji nadal są z nami”, o Katyniu, że „industrializacja czasem wymaga ofiar”, a o Gułagach, że „święci tam nie trafiali”. Gdy zwolennicy socjalistów i Rosji krytykowali Putina - to dlatego, że był zbyt łagodny.
Może i w Rosji jest bieda, przez te sankcje. Ale jednego nie można Putinowi odmówić - że chce pokoju.
Normalnemu człowiekowi mózg w czaszce mógł eksplodować. „Daj spokój z przekonywaniem” - mówił mi młody działacz partii PAS. „To są zombie” - śmiał się, mahajac ręką na tłumek z czerwonymi flagami.
Wirus wśród elit
Nasze, polskie „żywe trupy” ożyły po raz kolejny - obudzone Putinowsko-TVNowską propagandą wychodzą na ulice z psychopatyczną wizją rzeczywistości. Krzycząca w furii posłanka Piekarska „gdzie są dzieci”, grupki zahipnotyzowanych gorliwców w miniprotestach obwieszczają, że straż graniczna pilnująca granicy przed rosyjskimi prowokatorami to „współczesne SS”. Pod jedną z krakowskich siedzib PiS zebrał się wczoraj wiecyk takich zombie. „Będziemy rozliczać ślepych wykonawców rozkazów”, „Prześladują nas obrazy z Michałowa”, „Polska przekreśliła etykę Solidarności i znajduje się w pustce moralnej”.
Wirus nie omija elit - dokładnie tak jak w filmach o „żywych trupach”. Agnieszka Holland porównała sytuację do obozów koncentracyjnych, a profesor Leociak do segregacji rasowej.
TAK SAMO ROBIĄ PROPAGANDYŚCI ŁUKASZENKI:
Trzaskowski powtarza tezy eksperta Łukaszenki - SPRAWDŹ!
CZYTAJ TAKŻE:
Prof. Leociak zestawił sytuację na granicy z Holokaustem
Dziennikarze Gazety Wyborczej opisują wydarzenia na podstawie wyssanych z palca prowokacji białoruskich służb, influencerzy z Instagrama pozują z karteczkami w obronie rzekomo prześladowanych czy maltretowanych dzieci.
Ekstremalna głupota
To łykanie i powtarzanie bzdur jest tak ekstremalnie głupie, że nie sposób będzie to naszym wnukom wyjaśnić. Podstawiony teatrzyk z siermiężnie odgrywanymi rolami jest z największą powagą pokazywany jako dramatyczne obrazy z wojennego frontu.
Ludzie, którzy już raz łyknęli takie bzdury, nie dadzą się przekonać do normalności. Jak „ruskie ludzie” w Mołdawii, jak wierni ideologii sowieckiej KPPowcy, zostaną już ze swoją wiarą w fikcję i nienawiścią do sprawców nieistniejących zbrodni. Filmy o „żywych trupach” wskazują rozwiązania - przed agresywnymi typami trzeba się bronić, przed resztą - izolować.
Niech nikt się nie łudzi, że złamana logika da się poskładać, że fanatycy antyPiSu przejrzą na oczy. Niech sobie żyją w swoich zamkniętych społecznościach, napawają się przekonaniem, że walczą z totalitaryzmem, niech wypisują na karteczkach wszelkie slogany, niech licytują dalej: że Polska to Białoruś, Rosja, Korea Północna, III Rzesza.
My pielęgnujmy normalność, która w czasach chorej nowoczesności, staje się coraz cenniejsza. Polityczne zombie, choć summa summarum niebezpieczne, niech budzą w nas także uśmiech politowania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568958-swit-zywych-trupow-czyli-co-zrobic-z-politycznymi-zombie