„Konflikt wokół kopalni w Turowie jest zwiastunem nowych czasów, w których polityka klimatyczna staje się narzędziem dominacji silniejszych państw nad słabszymi. Polska, walcząc o zachowanie swojej niezależności energetycznej, bije się w rzeczywistości o swoją polityczną podmiotowość” - pisze Konrad Kołodziejski na łamach tygodnika „Sieci”.
„Konflikt o zasięgu unijnym”
Publicysta zaznacza, że „za sprawą skargi Czechów do Trybunału Sprawiedliwości UE lokalny spór o kopalnię w Turowie przekształcił się w konflikt o zasięgu unijnym, stało się jasne, że czeka nas kolejna ciężka bitwa z Unią”.
Czesi dali bowiem unijnym liberałom doskonały pretekst do uderzenia w znienawidzony konserwatywny rząd PiS
—podkreśla Kołodziejski.
Formalnie chodzi przecież o kwestie ekologiczne, o domniemany negatywny wpływ turowskiej kopalni na poziom wód gruntowych. W rzeczywistości jednak spór ten rozgrywa się na kilku poziomach. (…) Nowa unijna polityka klimatyczna zakłada odejście – i to szybkie – od paliw kopalnych, a więc Czesi, domagając się przy pomocy TSUE zamknięcia polskiej kopalni, walczą o własne górnictwo. Z kolei na wyższym, unijnym szczeblu idzie o ograniczenie naszej niezależności energetycznej, a tym samym o zmuszenie Polski do uległości, a być może również o wywołanie pożądanych przez Brukselę zmian politycznych. Na horyzoncie majaczą też wielkie pieniądze, bo jeśli Polska zostanie pokonana w tej „klimatycznej” bitwie, to będzie zmuszona do drogiego importu energii, czego konsekwencją może być finansowy drenaż naszej (…) gospodarki
—czytamy.
Kołodziejski wyjaśnia też, o jakie cele może chodzić Czechom:
Tym, co szczególnie ubodło Warszawę, jest cyniczne wykorzystanie przez Czechy kryzysu w relacjach polsko-unijnych do osiągnięcia własnych celów politycznych. Początkowo chodziło bowiem jedynie o kwestię poziomu wód gruntowych na terenach sąsiadujących z Polską (…). Czesi szybko dostrzegli, że z Polską, która ma przecież na pieńku z Brukselą, da się ugrać więcej. (…) doskonale wiedzieli, że przenosząc spór na poziom Unii, dają Brukseli wygodne narzędzie do wzmocnienia presji na zbyt mocno wierzgającą Polskę.
Czym grozi zamknięcie Turowa?
Autor opisuje też, że w konsekwencji zakończenia prac w Turowie pracę straciłoby tysiące górników, a zatrzymanie elektrowni, utratę blisko 8 proc. zapotrzebowania Polski na energię.
Zaprzestanie wydobycia mogłoby doprowadzić do wypełnienia turowskiej odkrywki wodą z opadów atmosferycznych oraz do katastrofy ekologicznej spowodowanej powstaniem olbrzymich osuwisk (…). Wiele z tych argumentów zostało przedstawionych przez Polskę przed TSUE, jednak hiszpańska sędzia (…) podjęła decyzję o przyjęciu czeskiego wniosku (…). Wątpliwości dotyczące możliwego blackoutu z powodu unieruchomienia pobliskiej elektrowni zbyła uwagą, że Polska może dokupić brakującą energię od sąsiadów
—pisze publicysta „Sieci”.
Kołodziejski podkreśla, że „nietrudno sobie wyobrazić, że TSUE, który dzisiaj chce zamykania kopalni w Turowie, jutro wyda nam zakaz stawiania elektrowni atomowych (…)”.
Gdyby taki scenariusz się spełnił, Polska byłaby skazana wyłącznie na energię odnawialną i gazową. Jeśli chodzi o energię odnawialną, to większość niezbędnych technologii mają Niemcy. Jeśli zaś idzie o gaz, to oczywiście nie musimy kupować go w Niemczech, ale to właśnie Niemcy - dzięki zbudowaniu Nord Streamu 2 – stają się głównym dystrybutorem rosyjskiego paliwa na Europę. (…) w Turowie trwa właśnie jedna z pierwszych bitew w tej batalii. Być może uda się ją wygrać (oby), ale nie miejmy złudzeń, takich potyczek czeka nas wkrótce znacznie więcej. A od ich wyniku zależeć będzie nie tylko stan naszych portfeli, lecz także nasza suwerenność
—zaznacza Kołodziejski.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 4 października br., także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568918-kolodziejski-w-tygodniku-sieci-o-co-ta-bitwa