Jesteśmy w epicentrum kolejnego przesilenia politycznego, od dwóch lat na Polskę spadają różne - przeważnie niezawinione - kryzysy, a jednak państwo polskie zachowuje sterowność, a władza Prawa i Sprawiedliwości jest stabilna, włącznie z blisko czterdziestoprocentowym poparciem społecznym. Konsekwencja w wykazywaniu woli politycznej przynosi owoce.
Zła koniunktura
Listę ciosów, które spadają na nasz kraj, można by wymieniać długo i wnikliwie, a przeważnie wynikają one z czynników przez nas niezawinionych. Pandemia koronawirusa - która przecież Polski nie ominęła, wycofanie się polityki amerykańskiej z Europy Środkowowschodniej, unijny szantaż finansowy wobec Polski i nastawanie na atrybuty polskiej suwerenności (reforma wymiaru sprawiedliwości), zatarg z Czechami o Turów i ostentacyjna stronniczość TSUE, a teraz jeszcze otwarta wojna hybrydowa Putina i Łukaszenki z użyciem szeroko zakrojonych operacjami służb specjalnych. Większość mediów w Polsce sprzyja narracji KGB i FSB, epatuje najbardziej poruszającymi socjotechnikami - rzekomym nieszczęściem dzieci - a parlamentarzyści potrafią występować w happeningach potrzebnych dyktatorom ze Wschodu.
Wydawałoby się, że żaden rząd - w takim międzynarodowym osamotnieniu - nie mógłby się ostać.
Lempart i Gowin
Nie zapominajmy o zorganizowanych akcjach wcześniejszego okresu - wkrótce minie rok od fali protestów Strajku Kobiet, który w bezprecedensowy sposób wzywał do przemocy, np. wobec Kościoła katolickiego. Taktyka polityczna Jarosława Gowina nieomal wysadziła rządzących z siodła, większość sejmowa Zjednoczonej Prawicy na kilka-kilkanaście godzin przestała istnieć.
AntyPiSowscy komentatorzy, którzy koniec PiSu przepowiadają konsekwentnie od 2015 roku, tym razem byli blisko prawdy - obóz rządzący naprawdę się zachwiał.
Gdyby takie niekorzystne wydarzenia i protesty miały miejsce w latach 2005-2007, „za pierwszego PiSu”, już dawno mielibyśmy powrót Donalda Tuska do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Pierwszy rząd Jarosława Kaczyńskiego obaliły kamery TVN rejestrujące z ukrycia rozmowy Renaty Beger z Adamem Lipińskim, białe namioty pielęgniarek i łzy Beaty Sawickiej. Jakaż to ogromna różnica ze stabilnością obecnego rządu, który podejmuje jeszcze polityczne ofensywy - nawet jeśli udane tylko częściowo albo wcale - takie jak nowelizacja Ustawy o Radiofonii i Telewizji albo reformy podatkowe w ramach polskiego ładu. Pamiętajmy także, że w świecie nowoczesnego Zachodu to prawica, konserwatyści i patrioci mają pod górkę.
Prawica w roli zwycięzcy
Warto, by te proporcje odnotowali zwłaszcza prawicowi wyborcy, bo antyPiSowcy już to rejestrują zapluwając się przed ekranami liberalnych mediów albo wyzywając władze RP od „faszystowskiego g.wna”.
Bo listę grzechów Zjednoczonej Prawicy znamy - „tłuste koty”, marazm na niektórych płaszczyznach, powolność reform, irytujące napięcia w obozie rządowym, zaniechanie - czy też raczej niedobiegnięcie do mety w sprawie - ustawy medialnej, błędy i potknięcia w unijnej polityce - to wszystko prawda.
Jednak stabilność tego rządu i nieuleganie gigantycznej presji ulicy, Zagranicy i - teraz jeszcze - granicy jest w polskiej polityce ostatniego 80-lecia absolutną nowością. Nic dziwnego, że wielu Polaków daje się nabierać manipulacjom Onetu czy Wyborczej - już od kilku pokoleń nasze państwo nie stawało tak zaciekle w walce o swoje interesy, po raz pierwszy w swoim życiu doświadczamy na własnej skórze prób wybicia się na niezależność.
Bez względu na różnice w ocenie partii Jarosława Kaczyńskiego, trzeba Prezesowi przyznać jedno - zbudował odporność i stabilność polityczną nieznaną współczesnej polskiej prawicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568904-rzuca-nim-fala-ale-nie-tonie-slowo-o-stabilnosci-pis