Stawka boju o granicę jest wysoka. Nie chodzi o te 10 czy 20 tys., które Łukaszenko z Putinem ściągnęli na Białoruś. Chodzi o kolejne setki tysięcy, które ściągną, jeśli okaże się, że mechanizm szantażu działa. Będą dawkowali nam przybyszów w zależności od tego, jak będziemy się zachowywali. Nie chcecie znieść sankcji? Proszę bardzo, samoloty lecą po „uchodźców”. Przyjmujecie Cichanouską? Nie ma sprawy, otwieramy granicę. I tak bez końca. Co ważne, to zachód – stanowiący docelowy cel większości przybyszów – będzie płacił cenę polityczną i społeczną potencjalnej klęski. Zachód też to wie, i dlatego tym razem wspiera Warszawę.
O stawce toczącej się batalii jasno mówi szef MSWiA Mariusz Kamiński w wywiadzie, który otwiera bieżące wydanie tygodnika „Sieci”, odpowiadając na pytanie, czy to już jest rosyjska agresja:
Nie mam wątpliwości. Tak duże ruchy migracyjne nie mogą być wywoływane bez aprobaty Putina. Obaj ci despoci doskonale wiedzą, jak „spożytkować” kryzys migracyjny, który sami wywołali. Widzą, co się działo w ostatnich latach w Europie.
[To nowa, potężna broń], która może potwornie zdestabilizować sytuację polityczną i społeczną. Na Wschodzie widzą, jakie koszty ponoszą poszczególne rządy, jak to polaryzuje scenę polityczną.
Być może Łukaszenka liczy, że w ten sposób zmusi Unię Europejską do zniesienia sankcji, uznania go za legalnego prezydenta. Ale ważniejszy tu jest Putin, który chciałby panować nad kurkiem z migrantami, dowolnie go odkręcać i przykręcać. A przy tym może chować się za białoruskim dyktatorem i udawać, że nie ma z tym nic wspólnego.
Pytanie: Czyli to Putin uderzył hybrydowo w Polskę?
Tak, a potencjał tego ataku jest ogromny. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy ponad 10 tys. osób próbowało nielegalnie przekroczyć naszą granicę. Bardzo łatwo da się zorganizować wielokrotnie większą liczbę migrantów.
Jeśli przegramy, jeśli ulegniemy rozmaitym szantażom, otworzymy drogę do kolejnych prowokacji, z użyciem różnego rodzaju „zielonych ludzików”. Prestiż państwa polskiego dramatycznie spadnie, a tym samym skokowo obniży się poziom naszego bezpieczeństwa. Jak to już pisałem: jeśli przejdą imigranci, przejdą i czołgi. Ale jeśli wytrzymamy, to także wygramy dużo. Jeszcze raz Mariusz Kamiński:
Pytanie: Czyli chcecie zrobić tak, żeby to Łukaszenka miał problem z tymi migrantami.
Dokładnie. I on już zaczyna to czuć. Mamy informacje zarówno ze źródeł wywiadowczych, jak i dyplomatycznych, że zwykli Białorusini są coraz bardziej zdezorientowani i zaniepokojeni tym, co się dzieje. Wieczorami widują w parkach, na głównych ulicach swoich miast setki przybyszów z Azji, Afryki.
Pytanie: Jak się skończy ta batalia?
Łukaszenko i Putin przegrają tę wojnę. Zostaną sami z problemem, który chcieli zgotować nam i Europie. Nie będzie kanału przerzutowego tysięcy imigrantów przez Polskę.
Mariusz Kamiński dodaje, że bój o szczelne granice zdecyduje, „czy Polska będzie państwem niepodległym”, „czy w oparciu o własne siły jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom”. W sumie – „to chyba najtrudniejszy egzamin od 1989 r.” Tym trudniejszy, że sojusznicy Łukaszenki i Putina w Warszawie okazali się silniejsi, niż można było sądzić. Ale państwo polskie nie ma wyjścia, musi walczyć, bo cofać się nie ma gdzie.
Stawka boju o szczelne granice jest bardzo wysoka, i rośnie. Możemy dużo przegrać, ale - jeśli wytrzymamy - także dużo wygrać.
Polecam Państwu najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568861-stawka-boju-o-szczelne-granice-jest-bardzo-wysoka-i-rosnie