„Ta sytuacja pokazuje, że poruszamy się w jakiejś malignie, a przede wszystkim – że mamy ogromny kryzys mediów. Bo to przecież nie jest kwestia miłosierdzia, tam nie ma jakichś tabunów dzieci, które oczywiście trzeba karmić w każdej sytuacji. Ale tu są jakieś ograne kadry, wyrywkowe sytuacje, tam nie ma dziennikarzy, reportaży, nie wiemy, gdzie się znajdujemy” - wskazała Magdalena Piejko, publicystka i komentatorka, obecnie związana z Filmoteką Narodową w „Salonie Dziennikarskim” - wspólnej audycji publicystycznej Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl, emitowanej na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
Wildstein: Opozycja opętana nienawiścią do PiS
Jednym z tematów audycji nadawanej dziś z Festiwalu NNW w Gdyni był kryzys na granicy polsko-białoruskiej i czwartkowa debata w Sejmie. Redaktor Jacek Karnowski zwrócił uwagę, że opozycja nie stanęła po stronie państwa.
Mamy do czynienia z agresją, to trzeba sobie jasno powiedzieć. Jak może istnieć państwo bez granic? Wystarczy zrobić eksperyment myślowy, wyobrazić sobie mieszkanie bez ścian. Jak możemy zarządzać takim państwem, tworzyć wspólnotę, w której nie możemy dbać o jej kształt? Granice są nam niezbędne, a część środowisk w Polsce postrzega je jako coś strasznego. I pośrednio postrzega w taki sposób także państwo
— ocenił Bronisław Wildstein, pisarz i publicysta.
Widziałem wielokrotnie, jak opozycja – opętana nienawiścią do PiS-u, chęcią odzyskania politycznej władzy – bo w innych sferach tę władzę wciąż jeszcze ma – jest gotowa posunąć się bardzo daleko. Ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że aż tak daleko. Ci sami politycy, którzy wciąż mają na ustach prawo – po czym okazuje się, że prawo w ogóle nic nie znaczy; Europę – tymczasem Europa mówi nam: „Pilnujcie tych granic, bo to są granice europejskie”, dziś mówią: „Niech będzie Putin, niech będzie Łukaszenka - nieważne. Ważne, że chcą dołożyć PiS-owi”
— wskazał.
Na świecie jest wielu potrzebujących ludzi, w samej Afryce w sytuacji bardzo trudnej są setki milionów, więc proponuję otworzyć granice i wpuścić ich wszystkich do Europy… Oczywiście to nonsens, przecież możemy im pomagać na miejscu
— dodał Wildstein.
To szermowanie ultramoralistyką, która prowadzi de facto do zaprzeczenia moralności powoduje, że ciągle zapominamy o istnieniu pewnego porządku miłosierdzia, bez którego nie moglibyśmy funkcjonować. Jeżeli czulibyśmy się w obowiązku, aby bez przerwy reagować na każde zło na świecie, to w ostatecznym rozrachunku należałoby popełnić samobójstwo, bo przecież nie mamy możliwości, aby pomóc wszystkim. Aby zrobić cokolwiek pozytywnego, musimy porządkować naszą rzeczywistość. To nie jest nic złego, że w pierwszej kolejności pomagamy swoim najbliższym, rodzinie, przyjaciołom, współobywatelom. To jest również pragmatyczne, bo dzięki temu możemy pomagać potem dalej. A to, co proponuje się nam w tej retoryce ultramoralności jest po prostu absurdem i prowadzi do odwrotnych konsekwencji
— podsumował publicysta.
Wikło: Kryzys migracyjny jako część manewrów Zapad
Redaktora Marcina Wikłę prowadzący pytał o prowokacje białoruskich służb wobec polskich żołnierzy.
Bardzo się cieszę, że jesteśmy zajęci teraz pracą na Festiwalu NNW i odgłosy wydarzeń politycznych docierają do nas raczej szczątkowo. Nadrobiłem to, czytając relacje, stenogramy. Jestem przerażony tym, co działo się w Sejmie. Minister Mariusz Kamiński miał kilkunastominutowe przemówienie, które przerywano 77 razy, czyli co 20-30 sekund ktoś wykrzykiwał w jego stronę coś obrzydliwego
— powiedział publicysta.
Z tego jazgotu wyłania się tak naprawdę jeden głos: Nie brońmy Polski. Oni wszyscy mówili de facto to samo, kompletnie odporni, teflonowi, na wszystkie dowody tego, co się dzieje. Takie obyczajowe sceny ujawnione z telefonu wszystkich zaciekawiły, ale tam były sprawy dużo grubsze. Przecież tam są ludzie powiązani z rosyjskimi służbami specjalnymi, szkoleni czy też powiązani z terrorystami. A to jest metoda terrorystów: wywołać mały, pozorny konflikt w Usnarzu, aby gdzieś za rogiem działo się coś naprawdę dużego, poważnego. Nie mam wątpliwości, że to część manewrów Zapad, gdzie scenariusz przewiduje być może takie miejsce zapalne – jakiś nieroztropny strzał, ulegnięcie prowokacji, może czyjeś wtargnięcie na stronę białoruską, i od tego może zacząć się już agresja
— dodał.
Wolałbym, aby posłowie opozycji tego nie rozumieli, bo jeżeli rozumieją, to są po prostu zdrajcami
— podsumował Wikło.
Piejko: Bardzo brakuje dziś dr. Targalskiego i jego analiz
Magdalena Piejko z Filmoteki Narodowej oceniła, że sytuacja, którą ostatnio obserwowaliśmy, świadczy o kryzysie mediów.
Ta sytuacja pokazuje, że poruszamy się w jakiejś malignie, a przede wszystkim – że mamy ogromny kryzys mediów. Bo to przecież nie jest kwestia miłosierdzia, tam nie ma jakichś tabunów dzieci, które oczywiście trzeba karmić w każdej sytuacji. Ale tu są jakieś ograne kadry, wyrywkowe sytuacje, tam nie ma dziennikarzy, reportaży, nie wiemy, gdzie się znajdujemy. Problemem jest również to, że zniknęła publicystyka czy dziennikarstwo międzynarodowe. Redakcje międzynarodowe poupadały, istnieją w szczątkowych formach w różnych mediach. Media też gonią za sensacją, za emocjami
— wskazała.
I w tej malignie emocjonalnej wszelkie służby czują się genialnie, bo ludzie nie zadają sobie podstawowych pytań, nie wiedzą, co się dzieje i nie mamy świadomości funkcjonowania służb. Niedawno zmarł doktor Targalski i właśnie pomyślałam sobie, jak bardzo będzie go brakowało, jego analiz, właśnie z punktu widzenia tej dezinformacji, która się jakoś szczególnie nie zmienia, choć w zasadzie jest nawet bardziej prostacka niż w czasach, kiedy dr Targalski publikował swoje pierwsze książki
— oceniła Piejko.
Gołębiewski: W latach 90. wymieniliśmy trabanty na mercedesy i zgubiliśmy polską duszę
Arkadiusz Gołębiewski zwrócił uwagę, że patriotyzm był kiedyś rzeczą tak oczywistą, że reakcji na agresję nawet nie nazywano „patriotyzmem” - w przypadku wojny pokolenia naszych ojców i dziadków po prostu szły walczyć.
Poruszamy te tematy właśnie podczas festiwalu opowiadającego o naszym polskim genie wolności, o walce o wolność, pielęgnowaniu jej. Kiedy przed laty nagrywałem panią profesor Barbarę Otwinowską – dziś już świętej pamięci – to mówiła: „Patriotyzm był czymś oczywistym i nawet nie nazywaliśmy tego patriotyzmem. Po prostu, kiedy wybuchła wojna, to trzeba było walczyć. Tak nas wychowali nasi dziadkowie i ojcowie, którzy walczyli w Powstaniu Styczniowym czy w Legionach, dla nich to było oczywiste”
— mówił dyrektor festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci.
Mam wrażenie, że posłowie, którzy tak krzyczą, przerywają ministrowi Kamińskiemu, nie odrobili lekcji. Wszyscy w latach 90. zmieniliśmy trabanty na mercedesy, zaczęliśmy biec za Europą, nadrabiać zaległości, i pozostawiliśmy naszą duszę polską, nikt się tym nie zaopiekował. Widać, że brak tych fundamentów, przekazania świadomości, kim jesteśmy, ta pedagogika wstydu, jak powiedział redaktor Wildstein. Wyparliśmy patriotyzm, taką dumę z Polski i teraz rozpływamy się w wielości bezideowych rzeczy. Każda rzecz rzucona nam, wypełnia tę pustkę. Trafiają do nas różne proste ideologie, proste, łatwiejsze rzeczy, i one wypełniają to, co powinno stanowić nasz kościec. My na tym festiwalu nabieramy siły, rozmawiając np. z panią Mirecką- Loryś, która ma 106 lat, czujemy, że ładujemy baterie. A gdzie oni mają ładować baterie, skoro często wywodzą się np. z domów gdzie byli „towarzysze” i tak dalej
— podkreślił Gołębiewski.
Filmoteka Narodowa pokazuje także filmy z II Rzeczypospolitej i wielu ludzi zatrzymuje się w tym naszym kinie plenerowym. I w tych filmach widać rzeczywiście niesamowity upadek myśli i debaty w Polsce czy w ogóle na świecie w porównaniu z tym, co działo się 100 lat wcześniej. Duch takiej dumy z Polski, nowoczesności w myśleniu i kobiety, i mężczyzny, to wszystko, w porównaniu do poziomu czwartkowej debaty w Sejmie, choć tak naprawdę świadkami tego jesteśmy co najmniej od momentu Katastrofy Smoleńskiej, to jest zatrważające, czytelne, kiedy dotykamy tych archiwaliów. Ta II RP stanie się też dla Filmoteki takim tematem przewodnim, bo ona łączy. Wszyscy jesteśmy tak naprawdę z II Rzeczypospolitej i do niej możemy się odwoływać
— wskazała z kolei Magdalena Piejko.
„Nasza cywilizacja jest zagrożona”
Czy w obecnej sytuacji państwo polskie może przetrwać? Pytany o to Bronisław Wildstein odpowiedział twierdząco.
Oczywiście, że tak, bo ten establishment to nie są wszyscy Polacy, oni jednak są w opozycji. Najbardziej mnie jednak przeraża, że gdy widzę badania, to czytam triumfalistyczne tytuły: „Jednak Polacy wiedzą, że trzeba bronić granic”, potem czytam, że ponad połowa Polaków mówi: należy bronić granic. Przeraża mnie jednak, że jakieś 30 procent mówi, że nie trzeba. Ale oni nie myślą naprawdę o granicach, myślą w pr5ostych kategoriach, jak dowalić przeciwnikom politycznym. I to jest bardzo destrukcyjne, niebezpieczne dla państwa
— ocenił pisarz i publicysta.
Żyjemy w niebezpiecznych czasach i cała nasza cywilizacja jest zagrożona
— przestrzegł.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568524-prowokacje-na-granicywiklo-jesli-rozumieja-sa-zdrajcami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.