Prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence udało się zbudować stałe połączenie między Mińskiem a Stambułem, które pozwala na ściąganie migrantów z bardzo wielu państw Azji i Afryki - podkreślił w piątek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
CZYTAJ TAKŻE:
„Rezerwuar migrantów jest ogromny”
Żaryn w piątek w Telewizji Republika był pytany o kwestię osób nielegalnie przekraczających granicę polsko-białoruską.
Wszystko wskazuje na to, że możemy spodziewać się ze strony Białorusi wielomiesięcznych prób sprowadzania migrantów na naszą granicę. Doniesienia, które płyną z raportów różnych służb do rządu, mówią, że Łukaszenka szuka nowych tras, którymi będzie mógł sprowadzać migrantów na masową skalę
— powiedział rzecznik.
Z naszych szacunków wynika, że ten rezerwuar migrantów jest ogromny, nie wiem czy ograniczony. Musimy pamiętać, że Łukaszenka korzysta z aprobaty i wsparcia strony rosyjskiej, zatem to wsparcie i działalność z jednej strony Mińska, a z drugiej Moskwy, powoduje, że z bardzo wielu różnych kierunków ci migranci mogą kierować się na Białoruś. Wiemy, że udało się Łukaszence zbudować stałe połączenie między Mińskiem a Stambułem, co powoduje, że Stambuł jako miejsce przesiadkowe może pozwalać Łukaszence ściągać migrantów z bardzo wielu różnych państw, począwszy od Bliskiego Wschodu, po daleką Azję
— mówił Żaryn.
Jak dodał, z informacji polskiego rządu wynika, że Łukaszenka „dociera do różnych państw i podmiotów, również prywatnych, a czasem państwowych, które są w stanie nawiązywać kontakty i połączenia lotnicze”.
Co z dziećmi z Michałowa?
Podczas czwartkowej debaty nad przedłużeniem stanu wyjątkowego w Sejmie przedstawiciele opozycji pytali m.in. o to, co się stało z małymi dziećmi, zatrzymanymi przez Straż Graniczną w Michałowie i czy nie zostały wysłane z powrotem do lasu na granicy polsko-białoruskiej; prezentowali też zdjęcie dziewczynki, którą sfotografowano wraz z innymi dziećmi na terenie placówki Straży Granicznej w Michałowie.
Żaryn pytany o tę kwestię powiedział, że „w ostatnich dniach Straż Graniczna zatrzymała grupę cudzoziemców - grupę kilku rodzin, również z dziećmi”.
Te osoby zostały znalezione przez polską Straż Graniczną; ta sytuacja, w związku z tym, że dotyczyła dzieci, została potraktowana w sposób specjalny. Dzieci zostały z rodzinami przewiezione do placówki, zostały nakarmione, były pod opieką polskich funkcjonariuszy, którzy również zadbali o wizytę lekarza. Wszyscy zostali przebadani, nikt nie uskarżał się na żadne dolegliwości
— dodał.
Funkcjonariusze informowali te rodziny, że mają prawo złożyć wnioski azylowe w Polsce. Nikt nie był taką opcją zainteresowany, a wręcz wprost mówiono, że ci ludzie chcą jechać do Niemiec, żeby tam takie wnioski składać
— podkreślił Żaryn.
Z uwagi na to, że cała grupa przedostała się do Polski nielegalnie, nic jej nie było, a miała prawo legalnego pobytu na terenie Białorusi, wszystkich odstawiono na granicę z Białorusią i poproszono, by się cofnęli do tego miejsca, z którego przybyli
— powiedział Żaryn.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni.
Żaryn: Polacy mogą liczyć na Straż Graniczną i wojsko
Od tygodni funkcjonariusze i żołnierze, strzegąc granicy z Białorusią, bronią Polski przed skutkami brutalnej gry Putina i Łukaszenki. W chwili kryzysu Polacy mogą liczyć na policję, Straż Graniczną i Wojsko Polskie. Dziękujemy!
— napisał Żaryn na Twitterze.
W piątek Straż Graniczna informowała, że nasila się napór nielegalnych imigrantów na polską granicę. Każdego dnia SG notuje rekordowe liczby imigrantów próbujących nielegalnie przedostać się do Polski. Pomagają im w tym służby białoruskie.
Ciągle padają rekordowe liczby, w środę było niemal 500 takich prób, a w czwartek zostało przekroczone pół tysiąca. Wcześniej, każdego dnia mieliśmy do czynienia z ponad 300 do 400 próbami przekroczenia granicy polsko-białoruskiej
— powiedziała w piątek PAP rzecznik SG ppor. Anna Michalska.
Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na wnioskowane przez prezydenta przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni.
Kamiński o stanie wyjątkowym
Szef MSWiA Mariusz Kamiński mówił w czwartek w Sejmie, że „na granicy polsko-białoruskiej jest 4 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej; 2,5 tys. żołnierzy, kilkuset policjantów z oddziałów prewencji i kontrterrorystycznych”.
Kamiński podał, że „95 proc. ludzi, którzy próbują przekroczyć polską granicę jest zatrzymywanych na linii granicznej”. „Od początku roku 11,5 tys. osób szturmowało naszą granicę. Zdecydowana większość została zatrzymana na linii granicznej i niewpuszczona do Polski” - powiedział szef MSWiA. Dodał, że 10 tys. osób zostało zatrzymanych na linii granicznej, a 1,5 tys. zostało zatrzymanych w głębi kraju i przewiezionych do ośrodków dla uchodźców.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568504-skad-ten-kryzys-kulisy-brudnej-gry-lukaszenki-ws-granicy