Gdy Polska łagodzi stanowisko wobec migrantów, Łukaszenka podrzuca więcej dzieci do nadgranicznego lasu.
Nie wiem co jest trudnego w powyższym zdaniu, ma dwa podmioty, dwa orzeczenia i kilka dopełnień. Nie wiem które ze słów może tu być trudne do zrozumienia. Polska to rząd, służby mundurowe, opozycja i opinia publiczna - każde wahanie w sprawie granicy, każdy „wyjątek”, każdy „pretekst”, by jednak ludzi wpuścić, wywoła lawinę skutków - szkodliwych także dla imigrantów.
Migranci to nie uchodźcy, bo przecież Irakijczycy czy Afgańczycy przylatują do Mińska samolotami, czasem po przeszkoleniu w Rosji, czasem za znaczne pieniądze przekazane przemytnikom ludzi.
Łukaszenka to ten sam dyktator co porywa ludzi z ulicy, aresztuje o torturuje opozycjonistów, terroryzuje naród, fałszuje wybory i brata się ze zbrodniarzem Putinem. Czy krytycy rządu twierdzą, że nagle odmienia on swoje oblicze i przestaje być cyniczny?
Trzeba zapobiec katastrofie humanitarnej
Wreszcie dzieci. Przybyły tu z rodzicami, którzy świadomie zapłacili po 2 lub więcej tysięcy dolarów za nielegalny przerzut do Europy. Jeśli odbiją się od polskiej granicy - służby Łukaszenki mają obowiązek o nie zadbać - bo dostały za to pieniądze od ich opiekunów. Jeśli dzieci będą przebijać się przez podlaski las i granice z Polską ich los jest zagrożony. Tu przecież nie ma żadnego wyboru i niuansowania - przyjmowanie dzieci przez polskie służby, niby z litości, niby w drodze wyjątku, przyniesie białoruskim służbom oczywisty sygnał: tych dzieci należy Polakom podsyłać więcej.
Nie zachęcać Łukaszenki
To ludzie Łukaszenki organizują imigrantów specjalnymi ogłoszeniami na Bliskim Wschodzie, specjalnymi rejsami lotniczymi, specjalnymi hotelami i przewodnikami z Mińska. To ludzie Łukaszenki mogą wybierać kogo zabierają z islamskiego kraju - mężczyznę, starca, kobietę czy rodzinę z dzieckiem. Gdy fala jego migrantów odbije się od polskiej granicy - Łukaszenka będzie musiał ich wyżywić lub odstawić z powrotem, jeśli fala migrantów przebije się przez polską granicę - ruszą tłumy liczniejsze, z jeszcze większym odsetkiem dzieci. Nie tylko postawa rządu, ale i opozycji i opinii publicznej wpływa na działania Łukaszenki. Każda obłudna czy bezdennie naiwna troska o dzieci znad granicy to zachęta do przywiezienia nieletnich w jeszcze większej liczbie.
Gdy Polska łagodzi stanowisko wobec migrantów, Łukaszenka podrzuca więcej dzieci do nadgranicznego lasu. Jak można ująć to prościej?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568427-niby-chca-pomoc-dzieciom-a-zachecaja-do-wiekszej-tragedii