Działałem odruchowo, poseł Łącki rzucił mi papiery, nie patrząc na mnie. To były działania w emocjach - powiedział w rozmowie z Radiem Plus szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, odnosząc się do incydentu ze zdjęciem dziecka podanym mu przez jednego z parlamentarzystów opozycji podczas debaty sejmowej nad przedłużeniem stanu wyjątkowego na granicy.
CZYTAJ TAKŻE:
Burzliwa sejmowa debata
Soloch był gościem Radia Plus. Redaktor Jacek Prusinowski pytał polityka, który podczas wczorajszej debaty sejmowej reprezentował Kancelarię Prezydenta, m.in. o sytuację ze zdjęciem dziecka.
Min. Soloch wyrzuca zdjęcie dziecka. Via @Maxicat1972
Media obiegły nagrania i zdjęcia z sali plenarnej. Do szefa BBN siedzącego w ławie sejmowej w pewnym momencie podszedł poseł opozycji Artur Łącki, który podał Pawłowi Solochowi zdjęcie dziecka - rzekomo z grupy imigrantów przysyłanych do krajów UE z Białorusi. Szef BBN, nie patrząc na fotografię, strącił ją na podłogę. Prusinowski zwrócił uwagę, że wielu osobom nie spodobała się ta reakcja.
Działałem odruchowo, poseł Łącki rzucił mi papiery po prostu - bo rzucił, nie patrząc na mnie. To były działania w emocjach, niedobrze się stało, że reagowałem na poziomie posła Łąckiego, który wcfześniej wygłosił bardzo agresywną przemowę
— podkreślił gość Radia Plus.
Ponosiły wszystkich emocje i w tym sensie mały sukces poniósł Alaksandr Łukaszenka i stojący za nim Władimir Putin
— podsumował Soloch.
Dwa razy!
Czy prezydent zwoła RBN?
W czwartek późnym wieczorem Sejm głosami PiS, Konfederacji i Kukiz‘15 wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni w części województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią - o co wnioskował prezydent Andrzej Duda.
Soloch został zapytany w piątek w Radiu Plus o postulat opozycji, szczególnie Lewicy, by zwołana została Rady Bezpieczeństwa Narodowego ws. sytuacji na granicy.
Na dzień dzisiejszy nie ma takiego planu (…) RBN jest organem doradczym prezydenta i prezydent zwołują ją wtedy kiedy on potrzebuje, natomiast nie na wezwanie opozycji. Na tę chwilę prezydent nie widzi potrzeby zwołania RBN, kładzie nacisk przede wszystkim na konsultacje z instytucjami rządowymi, a także na akcję międzynarodową
— powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Nieobecność prezydenta w Sejmie
Zapytany, dlaczego w czwartek prezydent nie był obecny w Sejmie, gdy rozpatrywano jego wniosek dotyczący przedłużenia stanu wyjątkowego, Soloch odparł, że Dudy nie było tam także, gdy Sejm zajął się rozporządzeniem w sprawie wprowadzenia tego stanu.
Akurat wczoraj temperatura i taka absolutna emocjonalność, brak merytoryki w tych dyskusjach po czasie w jakiś sposób to tłumaczy. Ale pan prezydent w tym samym czasie mniej więcej, w podobnych godzinach, podpisywał ustawę o rekompensatach dla przedsiębiorców, którzy działania w strefie stanu wyjątkowego, zajmował się innymi czynnościami
— powiedział Soloch.
Szef BBN zapytany został również o informacje przekazane w TVN24 przez rzeczniczkę podlaskiego oddziału Straży Granicznej, że z ośrodka dla cudzoziemców w Michałowie ponad 20 imigrantów, w 8 dzieci zostało wywiezionych z powrotem na granicę.
Z oświadczeń Straży Granicznej, z informacji ministra spraw wewnętrznych wynika, że Straż Graniczna, funkcjonariusze zastosowali te procedury, które są obowiązujące i obowiązujące prawo
— powiedział Soloch.
Dodał, że Europejski Trybunał Praw Człowieka, na kanwie jednej ze spraw, dopuścił procedurę tzw. push-backu. Dopytywany, czy dzieci też takimi procedurami powinny być objęte, odparł, że „procedury dotyczą wszystkim nielegalnych migrantów”.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568400-incydent-ze-zdjeciem-dziecka-soloch-wyjasnia