„Donald Tusk postanowił ‘okopy nienawiści’ pogłębić. Temu służyło – tuż po powrocie z Brukseli - ‘dostawanie furii’ na słowa o dobrych stronach rządów PiS a także niedawne ukaranie swych zastępców - uczestników urodzin redaktora Mazurka, na których pojawili się politycy obozu władzy. Temu służy dziś sięgnięcie po odczłowieczanie, dehumanizację rywali” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Tomasz Żukowski, politolog, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, były doradca Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego.
wPolityce.pl: Były premier Donald Tusk nie pierwszy raz uderza w rząd, ale do tej pory nie używał jeszcze aż tak ostrego języka jak w tym wpisie na Twitterze: „Folwark zwierzęcy po polsku, czyli jak dwa wieprze na rozkaz kaczora miały przy pomocy jednej krowy odwrócić uwagę od stada tłustych kotów. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci jest przypadkowe”. Jak świadczy to o polityku, który stał niegdyś na czele polskiego rządu, a następnie – Rady Europejskiej?
Dr Tomasz Żukowski: Są to słowa skandaliczne, niedopuszczalne i świadczące o ich autorze bardzo źle.
Nawet jeżeli potraktujemy je tylko na zasadzie „nawiązania” literackiego? Część sympatyków Donalda Tuska już próbuje w ten sposób wybronić byłego premiera.
Traktuję ten wpis poważnie. Jego ostatnie zdanie to albo nieśmieszny żart albo interwencja sprawdzającego tekst PR-owca lub prawnika. Jest to świadoma próba jeszcze dalej idącego odczłowieczenia drugiej strony politycznych sporów, rzecz – pamiętając że czyni to osoba aspirująca do roli polskiego i europejskiego męża stanu – jeszcze niedawno niewyobrażalna. Smutne jest i to, że pod wpisem znalazłem komentarze innych znanych postaci pełniących kiedyś bardzo ważne funkcje, które nic złego w nim nie widzą.
Zarówno ze strony samego lidera PO, jak i poszczególnych polityków tej partii padają coraz bardziej ostre sformułowania i oskarżenia. W jakim kierunku prowadzi polską politykę Donald Tusk? Czy Platforma pod jego przywództwem jeszcze bardziej „okopie się” w opozycji „totalnej”?
Gołym okiem widać, że się okopuje. Już teraz opozycję najsilniej spaja niechęć - by nie powiedzieć: nienawiść – do drugiej strony. I chodzi tu nie tylko o stosunek do polityków rządzącego PiS-u, ale również do sympatyków tej partii. Z badań socjologicznych (choćby ze sławnego raportu Pauliny Górskiej z UW sprzed dwóch lat) wynika, że szczególnie silnymi, negatywnymi emocjami występującymi pośród Polaków jest niechęć dużej części elektoratu PO (i innych formacji opozycyjnych) do wyborców PiS. Jest ona większa nie tylko od niechęci „Pisowców” do „Platformersów” ale także od negatywnych odczuć naszych rodaków do grup uznawanych tradycyjnie za będące przedmiotem uprzedzeń. Badania te ukazują także, że zwolennicy opozycji rzadziej kontaktują się z sympatykami PiS niż ci drudzy z tymi pierwszymi. Polska wspólnota pęka a Donald Tusk, posługując się mową nienawiści, stara się wykorzystać to zjawisko, by umocnić swą kontrolę nad obozem opozycji. Widocznie uznał, że alternatywnej, pozytywnej oferty nie może mu zaoferować.
Przecież jeszcze nie tak dawno Donald Tusk wzywał wicepremiera Kaczyńskiego do dialogu nad zmianą konstytucji, dyscyplinował również parlamentarzystów PO używających agresywnego języka lub postępujących nieodpowiedzialnie m.in. w kontekście sytuacji na granicy z Białorusią.
To prawda. Przez jakiś, krótki czas stary-nowy lider opozycji wysyłał różne sygnały „ocieplenia”, „otwarcia” na wyborców środka. Część analityków twierdziła, że to testowanie nowej linii: przekształcania negatywnych emocji obozu „antyPiSu” w pozytywne, wypracowywania nowego programu łączącego opozycję. Dziś jest dość oczywiste, że były premier i przewodniczący Rady Europejskiej idzie inną drogą: stara się na tej nienawiści budować własny kapitał polityczny. Że deklaracje z Płońska były – jak sam przyznał – elementem propagandy. Gorzej: Donald Tusk postanowił „okopy nienawiści” pogłębić. Temu służyło – tuż po powrocie z Brukseli - „dostawanie furii” na słowa o dobrych stronach rządów PiS a także niedawne ukaranie swych zastępców - uczestników urodzin redaktora Mazurka, na których pojawili się politycy obozu władzy. Temu służy dziś sięgnięcie po odczłowieczanie, dehumanizację rywali.
Takie słowa i wpisy zdarzały się w polskim życiu publicznym już wcześniej.
Tak, ale robili to polityczni zagończycy, skandaliści, sfanatyzowana część celebrytów. Fakt, że w taki sposób wypowiada się również Donald Tusk, to jednak nowa jakość. Bo przecież to były premier, dziś lider jednego z dwóch głównych obozów politycznych, w nieodległej przeszłości również bardzo ważny urzędnik unijny, ciągle – szef Europejskiej Partii Ludowej. Ciekawe, jak jego twórczość podoba się partyjnym kolegom – liderom innych stronnictw chadeckich z UE.
I taka właśnie osoba postanowiła wejść jeszcze bardziej w rolę „totalnego opozycjonisty”, podjąć działania sprzeczne nie tylko z elementarnymi zasadami kultury politycznej ale przede wszystkim z polską racją stanu. Dzieląc – dla doraźnych celów - jeszcze głębiej Polaków Tusk osłabia wspólnotę, którą chciałby w przyszłości rządzić. Chciałoby się zaapelować – cytując pewnego kiedyś bardzo ważnego polityka – aby „nie szedł tą drogą”.
Z całą pewnością nie prowadzi ona bowiem – by zacytować akt, który były premier z pewnością zna - do prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna. Do Rzeczpospolitej – dobra wspólnego wszystkich obywateli.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568339-nasz-wywiad-dr-zukowski-tusk-wykorzystuje-mowe-nienawisci