Lech Wałęsa opowiada o tym, że nie może pić alkoholu, ale „pięćdziesiątkę” wódki z rana to może „strzelić”. Komorowski wspomina picie z Dmitrijem Miedwiediewem, kiedy ten był prezydentem Rosji, które to picie wódki i zajadanie śledzia miało miejsce kilka miesięcy po Smoleńsku. Dlaczego to robią? Bo Janusz Palikot produkuje alkohol i rozmowa z rozpoznawalnymi postaciami życia politycznego jest dla jego trunku głośną i inteligentną reklamą.
Prezydenci bimbrownicy
Poniewieranie majestatem Rzeczpospolitej to specjalność byłych prezydentów. Pijany Kwaśniewski wykładający na ukraińskim uniwersytecie nie dość nas zawstydził, skoro teraz dawna głowa państwa idzie do biznesmena, który był skandalizującym politykiem uprawiającym prostacki PR, żeby reklamować wódę. Ale żeby było tego mało, że wykorzystuje go drugorzędny, skończony polityk, że do promowania wódy, to jeszcze panowie wykonują to bez najmniejszej klasy. Wałęsa opowiada:
Wypiłem wino, pamiętam do dziś, a ja nie mogę alkoholu pić, bo od razu jestem chory. I tak się rozchorowałem po tym winie, że dotąd pamiętam, natomiast zdrowotnie to lubię sobie tak przynajmniej 50 strzelić, rano szczególnie i teraz pański alkohol będzie mi służył jako ta pięćdziesiątka rano aby zaczęło się dobre życie żywieniowe.
Komorowski wypadł chyba jeszcze gorzej niż noblista:
Toast [z Miedwiediewem] został wzniesiony winem, ale atmosfera była taka nie najlepsza, to jeszcze było przed Putinem. Ale w pewnej chwili ja mówię do Miedwiediewa, wie pan co? Zrobiłby mi pan dużą przyjemność gdyby dał się zaprosić do Belwederu, ja tam jestem od paru dni, mieszkam, proszę przyjechać do nas. A co to za okazja? Odpowiadam: idzie Boże Narodzenie, w Polsce się wtedy pije wódkę i je śledzia. W pewnym momencie z prezydenta Miedwiediewa wyszła prawdziwa dusza rosyjska, odwrócił się do swojej żony i mówi: Swieta, wódkę dadzą! No i oczywiście była wódka, był śledź, było bardzo przyjemnie.
Komorowski do festiwalu żenady obyczajowej dopowiada więc upokorzenie polityczne - że obracał nim towarzysko aparatczyk Putina.
Zsumujmy to jeszcze raz: głowa państwa - w reklamie - alkoholu - skończonego polityka - z wizerunkiem prostaka - opowiada głupie anegdoty - przy czym Komorowski jeszcze dodaje kompromitujący rys polityczny.
Na skinienie Palikota
Nie wiem czy panowie robią to dla pieniędzy czy dla towarzystwa, dla wygłupu czy dla sławy - nawet nie chcę wiedzieć. Boję się zapytać, bo panowie nie są osobami prywatnymi, są były pierwszymi obywatelami, wybranymi przez ponad połowę głosujących rodaków, bo panowie odpowiadali za siły zbrojne Rzeczpospolitej, a teraz chodzą na pasku jakiegoś bimbrownika. Boję się zapytać, boję się drążyć, boję się nawet dokończyć ten tekst, bo tak mi wstyd, że można z Belwederu czy Pałacu Prezydenckiego jechać na melinę i sprzedawać się publicznie przy kielichu.
Może to jednak słuszna kara? Każde zaniedbanie prawych Polaków, każde zaniechanie, zbyt słabe starania, by odbudować poważne kadry polityczne, zdekomunizować kraj, poprzestanie jedynie na skreślaniu kartki wyborczej, niewspieraniu konserwatywnych i patriotycznych elit, to wszystko sprawia że mające przewagę medialną i poparcie niejawnych grup interesu miernoty mogą potem z etykietą „rządziłem Polską” szlajać się po różnych melinach na pośmiewisko Rzeczpospolitej,
Oto obraz III Rzeczpospolitej
Ale nie mam wątpliwości - oni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Nie wiem co jest dalej, bo degeneracja III RP przebija wyobrażenia normalnych ludzi - może reklama prezerwatyw, może taniec na rurze w klubie striptizerskim, może brzuchomówstwo albo wypróżnianie się na korytarzu jakiegoś gmachu publicznego?
Ten festiwal żenady zaskoczy nas jeszcze niejednym ekscesem, bo III RP to naprawdę najbardziej zdegenerowana odsłona Rzeczpospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/568261-walesa-i-komorowski-jako-bimbrownicy-oto-obraz-iii-rp