Po raz kolejny potwierdziło się, że polski rząd nie walczy tylko z wrogiem zewnętrznym, szykującym kolejne prowokacje na granicy i próbującym destabilizować sytuację w naszym kraju. Dodatkowym wyzwaniem jest wojna z Polską, jaką toczy część lewicowo-liberalnych środowisk. Nie ma takiej hańby, którą nie byliby skłonni się okryć, byle tylko zaszkodzić obecnie rządzącym.
Informacje przedstawione wczoraj przez szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego w KPRM Stanisława Żaryna rzeczywiście są porażające. Okazuje się bowiem, że spora część (wg pierwszych sprawdzeń 50 z 200) zatrzymanych w ostatnich dniach to osoby mogące stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa – ludzie o powiązaniach z radykalnymi grupami islamskimi, terrorystycznymi, sympatycy ISIS, kolekcjonerzy zdjęć z dekapitacji, pedofile, czy zbyt fanatyczni „miłośnicy” zwierząt. Co najmniej kilku z dotychczas sprawdzonych zanim wcieliło się w role wycieńczonych uchodźców w nadgranicznych lasach, wcześniej było zwykłymi turystami w Rosji (a niektórzy nawet rezydentami, którzy pomieszkiwali tam dłużej), chętnie robiącymi sobie pamiątkowe zdjęcia pod Kremlem, czy chadzającymi na mecze piłkarskie.
Natychmiast podniosły się głosy sugerujące, że upublicznianie zdjęć z telefonów komórkowych ludzi szturmujących granicę to co najmniej chwyt poniżej pasa, a już na pewno gra na najniższych instynktach i niedopuszczalne stosowanie odpowiedzialności zbiorowej.
Onet odpowiedział ministrowi historią zmarłego 16-latka, która miała pokazać bezduszność naszych władz i dramat „uchodźców”. Historią stworzoną najprawdopodobniej na podstawie „informacji” przygotowanych przez reżim Łukaszenki.
Mocniej zagrała „Wyborcza”. Paweł Wroński nazwał wystąpienie szefa MSWiA „groteskowym i oburzającym cyrkiem propagandowym” i zabiegiem „odczłowieczającym”.
Na tych samych łamach o. Tomasz Dostatni dorzucił tekst, w którym przekonuje, że w uchodźcach (a przy okazji także ofiarach przestępstw seksualnych, oczywiście tych popełnianych przez księży), „odnajdujemy twarz Chrystusa”. Kto wie, czy gdyby – zgodnie z zaleceniami opozycji, części mediów i podobnie myślących duchownych – wpuszczono do Polski strumień nielegalnych imigrantów, właśnie o. Dostatni nie miałby tyle pecha, że właśnie w wyniku działań jednego z tych sympatyków ISIS, szybciej na własne oczy ujrzałby twarz Chrystusa.
Najlepiej strategię „GW” odmalowała jednak Anita Karwowska:
Odczłowieczyć i zohydzić uchodźców – taki był cel tej pokazówki. Ma nie być współczucia i prób pomocy zziębniętym, błąkającym się po przygranicznych lasach ludziom. Ma nie być zbiórek koców, termosów i obuwia dla wycieńczonych. Ma nie być oburzenia, apeli o opamiętanie po informacjach o znalezieniu kolejnych ciał. I ma nie być merytorycznej dyskusji o bezpieczeństwie, granicach, prawach człowieka.
Ma być nienawiść. Jeszcze więcej nienawiści. Do „zboczeńców”, „narkomanów”, „terrorystów” i „agentów”. Taki przekaz o sytuacji na granicy mamy bezkrytycznie przyswoić.
Mamy tu solidny argument za tym, żeby jednak nie wpuszczać ludzi z legitymacjami prasowymi w pobliże granicy. Ale czytajmy ten fragment a rebours, bo jest w nim widoczna jak na dłoni linia tej (choć nie tylko tej) redakcji: uświęcanie i idealizowanie imigrantów – taki jest cel ich pokazówki. Ma nie być wątpliwości co do tożsamości i intencji nielegalnych przybyszów. Ma nie być sprawdzania ich powiązań, a odkrywane informacje o ich przestępczej działalności mają nie być publikowane. Mamy nie szukać zboczeńców, narkomanów, terrorystów wśród tych, którzy wbrew prawu chcą się wedrzeć na teren RP. Ma nie być merytorycznej dyskusji o prawach Polaków do bezpieczeństwa we własnym kraju. Mamy wierzyć Łukaszence i Putinowi, a nie Morawieckiemu i Kamińskiemu. Ma być nienawiść, jeszcze więcej nienawiści do polskiego rządu.
Czy jest dziś lepszy dowód na to, że ci towarzysze chcą tu zaprowadzić ruski ład?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567955-ruski-lad-w-polskich-mediach