W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, sugerujące, że Marek Sowa, małopolski poseł PO mógł dopuścić się zbezczeszczenia polskiej flagi. Parlamentarzysta stanowczo zaprzecza, by zniszczył flagę, ale nie jest w stanie odpowiedzieć kto mu ją wręczył. Tymczasem na fotografii widać, że płótno zostało przecięte, a na fragmencie białej flagi widać resztkę czerwonego materiału. Biała flaga miała symbolizować rzekomą przegraną samorządowców z PiS w batalii o uchwałę anty-LGBT w małopolskim sejmiku.

CZYTAJ TAKŻE:Małopolska proponuje kompromis ws. deklaracji anty-LGBT. Marszałek: Będzie pełnomocnik i rada ds. równego traktowania i praw rodziny

Marek Sowa wymachiwał dziś białą flagą w trakcie sesji małopolskiego sejmiku. W ten sposób chciał pokazać rzekomą „kapitulację” samorządowców, którzy dyskutowali o zmianach w deklaracji sprzeciwu wprowadzenia ideologii LGBT do małopolskich wspólnot samorządowych.

Sporne zdjęcia

W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia „białej flagi”, które wzbudziły wiele kontrowersji. Na jednym z nich widać, że skraj flagi jest poszarpany, a na skrawku płótna można zobaczyć czerwony fragment materiału. Pojawiły się pytania, czy biały fragment nie został wycięty z biało-czerwonej flagi.

Marek Sowa stanowczo zaprzeczył, by dokonał tego zbezczeszczenia.

Niczego nie wycinałem. Taką flagę dostałem i ją zaprezentowałem. Tyle w temacie

– powiedział portalowi wPolityce.pl poseł i samorządowiec Platformy Obywatelskiej. Poseł w rozmowie z „Gazetą Krakowską” nie był w stanie powiedzieć kto mu tę flagę przekazał.

Z kolei zdaniem Dawida Gleń, rzecznika Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie mogło dojść do zbezczeszczenia polskiego symbolu narodowego. Nie miał jednak pewności kto tego dokonał i czy stało się to na pewno.

Widać czerwony fragment materiału. Nie wiem, kto mógł się tego dopuścić

– stwierdził w rozmowie z naszym portalem.

Portal wPolityce.pl zdobył inne zdjęcia flagi. Widać na nim poszarpaną dolną część fragmentu białego płótna oraz widoczny ślad koloru czerwonego na krawędzi materiału.

Miejmy nadzieję, że sprawa wkrótce się wyjaśni. Tłumaczenia posła Sowy rzeczywiście wydają się osobliwe, a fragment czerwonego płótna na „białej fladze” rodzi pytania o sposób jej spreparowania. W mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że sprawa może trafić do prokuratury.

WB