W swym ostatnim raporcie poświęconym kwestii rozwoju satelitarnych usług telekomunikacyjnych firma consultingowa Euroconsult formułuje tezę, że do roku 2030 wartość tego rynku wyniesie 20 mld dolarów, a 3/4 tego nowego rynku zostanie opanowane przez firmy prywatne, co oznacza, że dotychczasowa dominacja instytucji i agencji państwowych przechodzi do historii.
Eksperci Euroconsultu są zdania, że w ciągu najbliższych 5 lat 90 proc. nowych mocy w zakresie satelitarnej transmisji danych, które wejdą do eksploatacji, będzie należało do prywatnych firm w rodzaju One Web Elona Muska czy Starlink lub innych start up-ów kosmicznych. W efekcie tak szybkiego rozwoju „usług kosmicznych” transmisja danych za pośrednictwem prywatnych satelitów ziemi znajdujących się na wszystkich orbitach ma wzrosnąć z 3,7 Tb/s w 2020 roku do odpowiednio 23 Tb/s w 2022 i ponad 50 Tb/s w 2026. Jak powiedział mediom Nathan De Ruiter, jeden z dyrektorów firmy, która przygotowała raport 97 proc. przyrostu tych możliwości będzie wynikiem aktywności firm prywatnych i już realizowanych inwestycji. Innymi słowy kosmos, a przede wszystkim przesył danych i systemy obserwacji satelitarnej właśnie komercjalizują się w przyspieszonym tempie, co wymusi w nieodległej przyszłości liczne zmiany, w tym również w wojskowości i w działalności wywiadowczej.
O tym jak ta „demokratyzacja” i upowszechnienie dostępu do danych satelitarnych wpłynie na wywiad piszą na łamach Foreign Affairs Erik Lin-Greenberg z Massachusetts Institute of Technology i Theo Milonopoulos z Uniwersytetu Pensylwania. Warto na ich wystąpienie zwrócić uwagę, bo formułują oni tezę, że w najbliższej przyszłości w związku z rewolucyjnymi zmianami w zakresie możliwości umieszczania na orbitach geostacjonarnych przez sektor prywatny małych i tanich sztucznych satelitów ukształtuje się coś na kształt partnerstwa publiczno – prywatnego w tym zakresie. Już nie ociężałe i niezwykle kosztowne agencje finansowane z funduszy publicznych, które zazwyczaj pochłaniają miliardy i relatywnie niewiele w zamian dają, ale sprawnie poruszające się na szybko rosnącym rynku podmioty prywatne będą odpowiedzialne za obserwację satelitarną, łączność i transmisję danych, a podmioty publiczne, w tym wywiad i armia, będą kupować ich usługi. Mało tego, w związku z zachodzącą na naszych oczach rewolucją technologiczną będą to systemy tańsze i trudniejsze, z racji wielkiej liczby sztucznych satelitów ziemi, do zniszczenia.
Lin-Greenberg i Milonopoulos przypominają dwa wydarzenia z tego roku. Chodzi o odkrycie w czerwcu przez ekspertów z prywatnego James Martin Center for Nonproliferation Studies z Kalifornii, tego, że Pekin buduje „pole” wyrzutni balistycznych rakiet międzykontynentalnych w którym zlokalizowano będzie około 100 sztolni. Niedługo potem eksperci z innego prywatnego think tanku odkryli kolejne chińskie instalacje tego rodzaju. W obydwu przypadkach mieliśmy do czynienia, na co zwracają uwagę autorzy artykułu, z działalnością instytucji prywatnych a nie kontrolowanych przez państwo agencji wywiadowczych. Eksperci pracujący w prywatnych think tankach na podstawie zdjęć satelitarnych, kupionych od podmiotów prywatnych, za relatywnie niewysoką cenę, byli w stanie zidentyfikować, zanim zrobili to eksperci rządowi, kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, instalacje budowane przez Pekin. Jak piszą Lin-Greenberg i Milonopoulos - „wydarzenia te są prawdopodobnie zwiastunami przyszłości w której będzie coraz mniej tajemnic. W miarę rozprzestrzeniania się prywatnych satelitów, dających podmiotom pozarządowym nowe narzędzia do monitorowania i niezależnej weryfikacji informacji udostępnianych przez polityków, rządy mają coraz mniejszą kontrolę nad poufnymi informacjami. Ale nowa era przejrzystości opartej na technologii daje również rządom nowe możliwości uzyskania przewagi strategicznej – na przykład poprzez umożliwienie niezależnej weryfikacji ich twierdzeń lub ujawnienie nielegalnych lub transgresyjnych działań ich przeciwników bez narażania własnych źródeł i ujawniania metod.” Można zresztą rozszerzać pole tego rodzaju współpracy. Jeśli bowiem prywatne podmioty, wykorzystujące obserwacje i zdjęcia satelitarne udostępniane na rynku przez prywatnych operatorów sztucznych satelitów ziemi, są w stanie wyręczać po części choćby agencje wywiadowcze, to może podobne zjawisko może nastąpić w sektorze wojskowym, umożliwiając każdemu państwu, w tym takim jak Polska, zbudowanie własnego systemu świadomości sytuacyjnej?
Odkrycie chińskich sztolni rakiet balistycznych stało się możliwe również z tego względu, że obecnie, czego nie było w przeszłości, na orbitach znajduje się ponad 200 prywatnych satelitów mogących w reżimie 24-godzinnym obserwować to co dzieje się na ziemi. Oznacza, to, w opinii amerykańskich ekspertów, nie tylko to, iż już teraz coraz mniej można ukryć, ale również, że rządy utraciły monopol na informacje wrażliwe, w tym wywiadowcze. Podmioty pozarządowe i prywatne stają się aktywnymi providerami informacji, które dotychczas znajdowały się w wyłącznej, monopolistycznej domenie władzy publicznej. Są one w stanie weryfikować twierdzenia polityków, tak jak to było w przypadku Donalda Trumpa, który twierdził, że po jego rozmowach na temat północnokoreańskiego programu nuklearnego z Kim Jong Unem „Korea Płn. nie stanowi już zagrożenia” a prywatne podmioty ujawniły wkrótce 13 ukrytych przez Pyongyang baz rakietowych czy jak to było w przypadku zakwestionowana oficjalnych deklaracji Pekinu argumentującego, że w Sinciangu nie ma obozów pracy.
Jak piszą amerykańscy eksperci „delegowanie decyzji dotyczących ujawniania informacji (z obserwacji satelitarnych - przyp. MB) na podmioty spoza rządu może być często strategicznie korzystne. Kiedy na przykład zdjęcia satelitarne potwierdzą twierdzenia przywódców o działaniach rywali podczas kryzysu międzynarodowego, takie odkrycie może wzmocnić publiczne poparcie dla tego przywódcy i jego polityki. Nasze badania sugerują, że względna niezależność prywatnych firm nadaje publikowanym przez nie zdjęciom satelitarnym większą wiarygodność niż podobne informacje publikowane przez rządowe agencje wywiadowcze.” Można spostrzeżenia te aplikować choćby do tego co dzieje się na granicy polsko – białoruskiej, argumentując, iż „demokratyzacja” przekazu informacyjnego na ten temat i wystąpienie podmiotów z sektora pozarządowego w charakterze tych, którzy udostępniają wiarygodne informacje, w tym pochodzące z obserwacji satelitarnych, znacznie wzmocniłoby siłę przekazu rządowego. A to oznacza, że obiektywnie rzecz biorąc, rozwój tego sektora leży w interesie władzy niezależnie od jej partyjnej afiliacji.
Rewolucja technologiczna w dziedzinie sztucznych satelitów ziemi, która właśnie następuje, umożliwia uzyskanie znacznie więcej przy mniejszych nakładach. Konieczna jest jednak zmiana podejścia sektora publicznego na bardziej elastyczne. Kluczowym jest niezakłócony dostęp do danych, ale nie oznacza to już konieczności budowy własnych, drogich, jeśli będziemy ich wyłącznym użytkownikiem, systemów satelitarnych. Nie jest też niezbędna budowa dużych struktur administracyjnych, raczej potrzebne będzie elastyczne podejście, w tym wykorzystywanie usług podmiotów prywatnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567689-prywatyzacja-wywiadu-satelitarnego