Gdy słyszę, że rząd nic nie robi w tej sprawie, że od maja nie nic zrobił, to muszę zaprzeczyć. Wiem doskonale, w ilu spotkaniach uczestniczył mój dyrektor, często był niedostępny w czwartki i nawet żartowaliśmy, że to jakieś obiady czwartkowe. Jeździli tam, najpierw z fachowcami, później w różnych ekipach, Czesi przyjeżdżali na kopalnię – raz, drugi, sprawdzić coś, popatrzeć. Mają wszystko czarno na białym - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” KWB Turów Marek Dołkowski.
CZYTAJ TAKŻE:
Spór o Turów
Sytuacja wokół kopalni i elektrowni Turów jest wciąż bardzo napięta. Z jednej strony trwają negocjację, a rząd dąży do polubownego rozwiązania sporu z czeskimi sąsiadami. Z drugiej - nie wydaje się, aby Czesi mogli ustąpić. Zdaniem wielu polityków, publicystów i komentatorów, mamy do czynienia z politycznym rozgrywaniem sporu o Turów. TSUE zamierza nałożyć na Polskę kary, jeśli natychmiast nie wstrzymamy prac kopalni.
W związku z orzeczeniem unijnego Trybunału Sprawiedliwości, NSZZ „Solidarność” KWB Turów zamierza w październiku wyruszyć do Luksemburga na protest pod hasłem „Luksemburg - Turów dziękuje”.
O planowanym proteście, kulisach sporu z Czechami oraz obecnej sytuacji w kopalni rozmawialiśmy z wiceprzewodniczącym NSZZ „Solidarność” KWB Turów, panem Markiem Dołkowskim.
Czesi chcą za każdym razem monitorować kopalnię i wynajdywać kolejne przekroczenia: pyły, hałas, oświetlenie, podczas gdy na początku sporu poruszano temat wody w Uhelnej, ale podczas tej pierwszej rozprawy ta kwestia nie została w ogóle poruszona i położono nacisk bardziej na to, że polskie prawo nie jest zgodne z prawem unijnym w zakresie koncesji itd. W tej chwili pracujemy na koncesji do 2044 r. , wcześniej – zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami – otrzymaliśmy „małą” koncesję, teraz pracujemy już na tej docelowej. I z jakiegoś powodu Czesi mają największy problem z tą pierwszą, którą mieliśmy właściwie do 2026 r.
— przypomniał Dołkowski.
Dlaczego „Solidarność” KWB Turów postanowiła zaprotestować?
Od maja sytuacja jest dla nas dotkliwa, choć przez ten czas nastroje społeczne nieco się uspokoiły. Wówczas dostaliśmy bowiem gwarancję, że nie zostaniemy – delikatnie mówiąc – zamknięci. A od poniedziałku sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła, widzimy wśród załogi coraz większy niepokój
— powiedział nasz rozmówca.
Haniebna decyzja TSUE o nałożeniu kar na Polskę urąga wszelkim standardom, jeśli chodzi o Unię Europejską. Bo przecież drugim z jej trzech filarów jest bezpieczeństwo. A o jakim bezpieczeństwie dziś mówimy, skoro to jest po prostu zamach na nasze życie, zdrowie? Dziś już chyba wszyscy w Polsce wiedzą chyba, gdzie jest Turów i wszyscy wiedzą, że bez Turowa Bogatynia nie ma ciepłej wody, że to 7 proc. energii dla kraju. Mówimy zatem o zamachu na bezpieczeństwo energetyczne. Coraz częściej okazuje się również, że cała sytuacja jest, niestety, zagraniem politycznym
— wskazał.
Czy rząd „nic nie robi”?
Przedstawiciele rządu mówią o „polubownym” rozwiązaniu sporu, które miałoby się dokonać w drodze negocjacji. Takie zapewnienia płyną m.in. ze strony ministra spraw zagranicznych, prof. Zbigniewa Raua. Wcześniej deklaracje dotyczące polubownego rozwiązania wysuwał premier Mateusz Morawiecki. Rządowi często zarzuca się, że od momentu, w którym sprawa Turowa ujrzała światło dzienne, czyli od maja, nic nie zrobił, aby uniknąć eskalacji konfliktu.
Gdy słyszę, że rząd nic nie robi w tej sprawie i od maja nie zrobił, to muszę zaprzeczyć. Wiem doskonale, w ilu spotkaniach uczestniczył mój dyrektor, często był niedostępny w czwartki i nawet żartowaliśmy, że to jakieś obiady czwartkowe
— powiedział nam wiceprzewodniczący „S” przy KBW Turów.
Nawet dzisiaj gdzieś na wysokim szczeblu odbywają się negocjacje. Jeździli tam, najpierw z fachowcami, później w różnych ekipach, Czesi przyjeżdżali na kopalnię – raz, drugi, sprawdzić coś, popatrzeć. Mają wszystko czarno na białym
— zauważył Dołkowski.
Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że choć z negocjacji wypływa pewna iskierka nadziei, możliwe, że zgaśnie zaraz po ich zakończeniu.
Nie przypuszczam jednak, żeby do wyborów parlamentarnych Czesi zechcieli się z nami porozumieć. Nie liczyłbym do tego czasu na polubowne załatwienie sprawy. Partia premiera Babisza notuje spadki i nie sądzę, żeby wysłany przez niego zespół negocjacyjny podjął jakieś decyzje i zgodził się na warunki Polski. Bo z tego co słyszałem, strona polska ma jakiś gotowy projekt porozumienia czy ugody
— wskazał.
„Do Luksemburga i tak pojedziemy”
Marek Dołkowski podkreślił, że niezależnie od tego, jak potoczy się sprawa kopalni, „Solidarność” i tak pojedzie do Luksemburga.
To jest uwłaczające, że jedna pani sędzia może decydować w takiej sprawie. Zresztą cała polityka klimatyczna Unii to ogromny bagaż wpływający na dobijanie energetyki, górnictwa w Polsce. Jeżeli więc wyruszymy na manifestację do Luksemburga, to będzie ona wyrazem ogólnego niezadowolenia z polityki energetycznej UE, nakładania na nas kolejnych obostrzeń, obciążeń
— mówił.
Sytuacja jest o tyle trudna, że nie da się z dnia na dzień zamknąć kopalni i elektrowni, nie da się również z dnia na dzień odejść od węgla.
W polskiej emisji mamy w tej chwili 75 proc. węgla kamiennego i brunatnego, z czego ok. 25-27, czasami nieco więcej, to węgiel brunatny. Dlatego to jest naprawdę niewykonalne i tego rodzaju decyzje są podejmowane po to, abyśmy tę energię brali z zagranicy, oczywiście w znacznie droższych cenach
— podkreślił wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” KBW Turów.
Według naszego rozmówcy, nastroje wśród pracowników Turowa nastroje są różne. Choć większość stara się myśleć pozytywnie i spokojnie oczekiwać na wyniki negocjacji, niektórzy pracownicy znoszą to zdecydowanie gorzej, a obecna sytuacja może wzmagać stres i depresję.
W Turowie mamy w tej chwili najtańszą energię i z tego względu nawet zwiększony jest plan wydobycia. Ludzi mamy coraz mniej, bo ci, którzy mają uprawnienia do wcześniejszej emerytury, a jak dobrze wiemy – w górnictwie istnieje taka możliwość – decydują się właśnie przejść na emeryturę, niemal w panice.
— dodał.
Coraz więcej obostrzeń, coraz trudniej nam się pracuje. Inni dawno już zabezpieczyli się w inne źródła energii, a my jesteśmy na samym końcu, chociaż staramy się jak możemy, aby nadążyć. Bo przecież blok w Turowie jest jednym z najnowocześniejszych w Europie
— zwrócił uwagę Marek Dołkowski.
Jeżeli więc wyruszymy na manifestację do Luksemburga, to będzie ona wyrazem ogólnego niezadowolenia z polityki energetycznej UE, nakładania na nas kolejnych obostrzeń, obciążeń
— podkreślił nasz rozmówca.
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567595-turow-o-co-tak-naprawde-chodzi-wyjasnia-wiceszef-s