„To cały Tusk” - tak w nieoficjalnych wypowiedziach politycy PO komentują ostatnie wydarzenia, dotyczące Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka. Niektórzy uważają, że lider PO zareagował nieadekwatnie, bo ukarani wykonywali obowiązki służbowe, biorąc udział w urodzinach znanego dziennikarza.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zawieszenie po urodzinach
Rzecznik PO Jan Grabiec poinformował w środę, że lider PO Donald Tusk wezwał na rozmowę Borysa Budkę i Tomasza Siemoniaka „w związku z niezachowaniem należytych standardów, jakich oczekuje się od wiceprzewodniczących PO”. Sprawa ma związek z udziałem obu polityków w urodzinach dziennikarza Roberta Mazurka i zdjęciami z tego spotkania zamieszczonymi przez dziennik „Fakt”. Obaj politycy oddali się do dyspozycji szefa PO. Decyzje w ich sprawie podejmie zarząd partii.
Konsekwencje mogą spotkać także innego polityka, obecnego na urodzinach dziennikarza - Sławomira Neumanna, obecnego szefa regionu pomorskiego. Według wypowiedzi prominentnych przedstawicieli PO, może on zapomnieć o reelekcji na szefa regionu w październikowych wyborach wewnętrznych, a nawet mieć problem ze startem w przyszłości z list Platformy.
Choć to Budka i Siemoniak formalnie sami oddali się do dyspozycji, w PO powszechny jest pogląd, że uczynili to pod naciskiem Tuska. On sam to zresztą potwierdził podczas czwartkowego cgata na Facebooku, mówiąc wprost, że ostro zareagował na zachowanie Budki i Siemoniaka, bo w polityce, zwłaszcza dziś w Polsce, opozycja powinna dbać o swoją wiarygodność i na każdym kroku udowadniać, że „słowa, gesty, programy, działania są ze sobą spójne”.
Oficjalnie politycy PO chwalą surowość przewodniczącego partii. „To są standardy w Platformie Obywatelskiej, wysokie, i uważam, że to jest dobra decyzja” - powiedział dziennikarzom Grzegorz Schetyna, który przyznał, że sam też miał zaproszenie na urodziny Mazurka, ale nie poszedł.
To była właściwa reakcja na to wydarzenie
— powiedział PAP Cezary Grabarczyk.
Ale już po zastrzeżeniu, żeby nie cytować ich nazwiska politycy PO mówią o sprawie nieco inaczej.
Jestem zdumiony tym co się stało
— mówi PAP jeden z nich.
Jeżeli dziennikarz tak ważnej stacji zaprasza na urodziny, wypada pójść, bo przecież może się obrazić i więcej nie zapraszać. Idę więc na te urodziny tak naprawdę dla dobra partii i wykonuje w ten sposób swoje obowiązki
— przekonuje polityk.
Dodaje, że również dziwi go powszechne oburzenie, iż na urodzinach obok polityków PO bawili się prominentni politycy PiS.
To co, jak mam gdzieś zaproszenie i widzę, że są tam politycy PiS, to mam wyjść? Przecież przychodzę do gospodarza, a nie do nich. Co innego, gdybym poszedł na urodziny Marka Suskiego
— zaznacza.
Emocje, jakie obudziła ta sytuacja pokazuje, jak jesteśmy głęboko podzieleni
— przyznaje inny polityk PO.
Kiedyś wspólna wizyta na urodzinach nie wywołałoby takiej reakcji
— dodaje.
„Populizm oświecony”
Cały Tusk
— ocenia jeszcze inny poseł w rozmowie z PAP.
Zareagował impulsywnie, bo dostrzegł niestosowność sytuacji i chciał zażegnać straty wizerunkowe
— dodaje. Przed laty, jak mówi jeden z rozmówców PAP, ukuto nawet termin, na określenie polityki prowadzonej przez obecnego lidera PO: „populizm oświecony”.
Poseł KO uważa też za przesadne koncentrowanie się na tym, że impreza u Mazurka odbywała się w tym samym momencie, co sejmowe sprawozdanie prezesa NIK Mariana Banasia. Jego zdaniem, wyznaczenie takiego terminu to było celowe zagranie marszałek Elżbiety Witek, by sprawozdaniem prezesa NIK nikt się nie zainteresował.
Ci co wylewają krokodyle łzy, że nikogo nie było na Banasiu też siedzieli w tym czasie w samochodach lub samolotach do domu
— przekonuje.
Donald jeszcze raz udowodnił, że ma słuch polityczny. A Budka i Siemoniak zrobili błąd, że poszli. Tym bardziej, że obaj nie pasowali do tej sytuacji i to było widać na tych zdjęciach
— ocenia inny prominentny polityk PO.
Szkoda, że w tej chwili na czele klubu nie ma Czarka Tomczyka, bo on na pewno by się na te urodziny nie pofatygował
— dodaje.
Dziennikarze z politykami się spotykają, nie ma w tym nic zdrożnego. Ale to się zdarzyło w nieodpowiednim czasie, bo zdarzyło się kilka dni po ważnym wystąpieniu Donalda Tuska, który mówił, że będziemy gryźć trawę i zwracał uwagę na standardy
— wyjaśnia jeszcze inny poseł PO.
O ile politycy Platformy są podzieleni w ocenie gwałtownego ruchu Tuska, o tyle zgodnie są przekonani, że Budki i Siemoniaka nie spotka żadna poważna kara. Sugerował to zresztą także sam Tusk, który w czwartkowym chacie cytował wiadomość od własnej teściowej, radzącej mu, by Budkę i Siemoniaka oszczędził, bo to „pozytywne chłopaki”.
Donald wie, że oni nic wielkiego nie zrobili, ale po prostu wyczuwa oczekiwania społeczne
— mówi rozmówca PAP.
Dlatego myślę, że jak zamieszanie minie, to wrócą do swoich funkcji
— dodaje.
Inny poseł PO przypomina aferę na początku obecnej kadencji, gdy z powodu nieobecności kilku posłów Koalicji Obywatelskiej PiS wygrał jedno z głosowań, które przy ich obecności opozycja by wygrała. Wówczas ci posłowie zostali zawieszeni, był wielki szum, ale po jakimś czasie wszystko minęło, posłów przywrócono do łask i dziś o tym nikt nie pamięta.
Tym niemniej, jak przyznają niektórzy, Tusk może wykorzystać całą sprawę do pozbycia się Budki i Siemoniaka z kierownictwa PO przy okazji październikowych wyborów wewnętrznych. Co do klubu, Budka raczej na jego czele pozostanie. Bo choć, jak mówi jeden z polityków PO, Budka „jest źle odbierany przez elektorat PO”, to nie ma praktycznie nikogo, kto mógłby go zastąpić.
Widać to nawet teraz, gdy na najbliższym posiedzeniu Sejmu w zastępstwie Budki klub ma poprowadzić jeden z wiceprzewodniczących. Wiceszefowa klubu Katarzyna Lubnauer pytana przez PAP, czy byłaby gotowa podjąć się tego zadania zaznaczyła, że to rola, która powinna należeć do kogoś z PO. Wiceprzewodniczącymi klubu KO z ramienia Platformy są Waldy Dzikowski, Rafał Grupiński, Robert Kropiwnicki, Izabela Mrzygłocka oraz Iwona Śledzińska-Katarasińska - będzie to zapewne jedna z tych osób. Nikt z nich, jak przyznają rozmówcy PAP, nie ma w tej chwili autorytetu niezbędnego do kierowania klubem na stałe.
Raczej nie wchodzi w rachubę też powrót Cezarego Tomczyka.
To nie był najlepszy czas dla klubu, gdy Czarek był szefem
— mówi PAP prominentny polityk PO. I dodaje:
Mówimy o prowadzeniu klubu w czasie jednego posiedzenia Sejmu, to może robić ktokolwiek.
Inaczej są przez niektórych odbierane sugestie dotyczące Sławomira Neumanna. Politycy PO przyznają, że należy on do tych działaczy Platformy, na których Tusk jest „cięty”, więc mogą go spotkać poważniejsze konsekwencje.
Dziwię się Neumannowi, że tak bratał się na tej imprezie z Łukaszem Szumowskim. Przecież oni go zgnoili przy okazji tej afery maseczkowej, wyciągali jakieś jego esemesy
— mówi PAP polityk PO.
Dodaje zarazem, że był zaszokowany przeciekami, że z powodu wizyty na urodzinach u Mazurka dla Neumanna może zabraknąć miejsca na listach.
Mną ta informacja wstrząsnęła. Że jednemu odbiera się prowadzenie klubu na jedno posiedzenie, a drugiemu dwa lata przed wyborami się mówi, że nie będzie na listach. Dlaczego Neumann miałby być karany bardziej, niż Budka i Siemoniak?
— pyta polityk PO.
Neumann ma sporo za uszami. Ale to nie jest chłystek, którego można tak potraktować
— dodaje.
Sprawa kar ma się ostatecznie rozstrzygnąć na najbliższym zarządzie, który zbierze się najprawdopodobniej przy okazji najbliższego posiedzenia Sejmu w przyszłym tygodniu.
Jak opisywał we wtorek dziennik „Fakt”, w ubiegły piątek w Sejmie prezes NIK Marian Banaś mówił praktycznie do pustej sali, ponieważ część posłów w tym samym czasie bawiła się na urodzinach znanego dziennikarza Roberta Mazurka. Jak wynika z opublikowanych w dzienniku zdjęć, wśród gości byli przedstawiciele niemal wszystkich ugrupowań sejmowych. Byli to m.in. Łukasz Szumowski i Marek Suski z PiS, Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski, Tomasz Siemoniak, Borys Budka i Sławomir Neumann z PO, a także prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz z małżonką. Byli również przedstawiciele rządu - wicepremier, minister kultury Piotr Gliński oraz szef KPRM Michał Dworczyk.
Pytani przez „Fakt” o przyczynę nieobecności w Sejmie podczas przemówienia szefa NIK o godz. 21.50, posłowie podkreślali, że mieli w tym czasie „inne obowiązki”. Borys Budka powiedział: „Miałem prace związane z przygotowaniem konwencji. Zajmowaliśmy się tym wspólnie z posłami Siemoniakiem i Neumannem”. Borys Budka i Tomasz Siemoniak nie chcieli komentować dla PAP zaistniałej sytuacji. Nieuchwytny był też Sławomir Neumann, szef regionu pomorskiego PO.
Kto będzie pełnił obowiązki szefa klubu?
Z całą pewnością na tym najbliższym posiedzeniu Sejmu, które jest w przyszłym tygodniu, obowiązki szefa klubu KO będzie wykonywał któryś z wiceprzewodniczących – stwierdził w wywiadzie na łamach piątkowego „Super Expressu” rzecznik PO Jan Grabiec.
Pytany, jak będzie wyglądała przyszłość m.in. Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka, Grabiec przypomniał, że obaj oddali się do dyspozycji.
Odpowiedzią będzie rekomendacja przewodniczącego Donalda Tuska przed zarządem krajowym. To kwestia pewnie kilkunastu dni, może kilku tygodni. Już na chłodno i bez emocji
— stwierdził Grabiec.
Dopytywany, czy Budka nadal jest szefem klubu, Grabiec odparł, że o tym, kto jest szefem decyduje klub.
Borys Budka zadeklarował, że nie będzie wykonywał obowiązków przewodniczącego i nie będzie przewodził klubowi. Z całą pewnością na tym najbliższym posiedzeniu Sejmu, które jest w przyszłym tygodniu, jego obowiązki będzie wykonywał któryś z wiceprzewodniczących
— powiedział rzecznik PO.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567498-konsternacja-w-platformie-po-zawieszeniu-poslow-caly-tusk