Jarosław Gowin coraz śmielej przystępuje do meblowania opozycyjnej strony sceny politycznej. Teraz przekonuje, że jeśli anty-PiS chce zdobyć władzę,to musi rozpocząć proces jednoczenia się.
Moim zdaniem optymalne byłoby powstanie dwóch bloków. W centrum polskiej sceny politycznej jednego skupionego wokół PO. I drugiego ciut na prawo od PO. Między PO i PiS. Aby zrealizować taki scenariusz, konieczne byłoby połączenie czterech środowisk.
Dopytywany, jakich, polityk odparł:
Mam na myśli PSL, Porozumienie, konserwatywnie nastawioną część samorządowców oraz Szymona Hołownię.
Zdaniem Gowina, taki blok mógłby liczyć na poparcie ok. 18 proc. społeczeństwa. Na papierze, jeśli zliczyć poparcie dla PSL-u, Porozumienia oraz Hołowni, rzeczywiście mogłoby to być kilkanaście procent, ale raczej bliżej 11-15 proc. niż 18 proc. I co najważniejsze, byłyby to przede wszystkim głosy Hołowni. W istocie więc Gowin mówił do twórcy Polski 2050: wprowadź mnie i ludowców do Sejmu.
Czy Hołownia - który ma wyborców, ale nie ma doświadczonych kadr politycznych - pójdzie na taki układ? To teoretycznie kuszące. Politycy, którzy chcą budować wielkie obozy polityczne, muszą przyciągać innych polityków. Problem w tym, że Hołownia wielkości nie chce. Zaraz po powrocie Tuska jasno powiedział, że zadowala się rolą dodatkowej propozycji politycznej, partii drugiego wyboru, i że z Tuskiem o przywództwo walczył nie będzie. Wie, jakie wyznaczono mu miejsce, i lojalnie przestrzega warunków brzegowych. I być może dlatego propozycję Gowina przyjął dość chłodno:
Mam wrażenie, że dziś wybieganie przez różne ugrupowania w tworzenie bloków, opowieści o różnych konstrukcjach, które można byłoby tworzyć jest sposobem na przezwyciężanie ich własnych wewnętrznych dylematów czy kłopotów.
Warto też odpowiedzieć na pytanie, ilu Gowin ma wyborców, ilu ludzi idzie za jego wizją, jaka to jest wizja. O tym wszystkim i z Gowinem, i z Kosiniakiem, i z Tuskiem, i z przedstawicielami Lewicy chcemy i będziemy rozmawiać.
Zastanawiająca jest też teza, że powinny powstać dwa bloki opozycyjne: jeden wokół Platformy, a drugi „ciut na prawo od PO”. Powstaje pytanie: co w takim razie z lewicą? Czy miałaby pójść z Tuskiem? Czy byłyby to jednak trzy bloki? Czy z punktu widzenia opozycji sensowniejsze nie byłoby raczej zbudowanie dwóch bloków: jednego lewicowego, i drugiego wokół PO i Hołowni? Zapewne tak, tylko że wówczas dla Gowina zabrakłoby miejsca wśród liderów; mógłby marzyć co najwyżej o miejscu na liście. W końcu kart ma naprawdę niewiele.
I znów powraca pytanie: czy było warto zamieniać poważny wpływ na państwo, na obóz rządzący, na pozycję „Jarosława bez ziemi”, szukającego szansy w coraz bardziej wymyślnych konstrukcjach politycznych? Cóż, w podręcznikach politologii będzie to zapewne klasyczny przykład czegoś, co Anglosasi nazywają „self harm”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567448-pomysl-gowina-ws-dwoch-blokow-opozycyjnych-jest-dziwny