Współtwórczyni Amber Gold jest już na wolności. Gdański sąd zezwolił jej na opuszczenie aresztu, by mogła opiekować się synem. Powiła go ze strażnikiem więziennym, przebywając za kratami w Grudziądzu. Ciąży na niej wyrok 12,5 lat więzienia, lecz wciąż jest nieprawomocny. Sąd, który wypuścił Katarzynę P. chyba zapomniał, co kobieta ma na sumieniu oraz jak zachowywała się w śledztwie i w trakcie procesu.
18 tys. oszukanych osób, straty w wysokości 851 mln zł. Gigantyczna afera finansowa, w którą zamieszani byli przedstawiciele wielu urzędów centralnych, organów ścigania, wymiaru sprawiedliwości, służb specjalnych. Sprawa, która zaowocowała powołaniem sejmowej komisji śledczej, dzięki której mogliśmy zobaczyć, jak państwo rozpostarło parasol ochronny nad firmą, która nie tylko okradła tysiące ludzi, ale też dążyła do unicestwienia państwowego przewoźnika lotniczego.
Na ławie oskarżonych usiadło dwoje zdegenerowanych cwaniaków, którzy w całym procederze byli tylko słupami. Za nimi stali trójmiejscy gangsterzy, chronieni politycznymi koneksjami. Małżeństwo P. nie puściło pary z ust. Jeśli już decydowali się zeznawać to tak, by nie zaszkodzić swoim mocodawcom. Mataczyli na każdym etapie postępowania w tej sprawie – prokuratorskiego, sejmowego i sądowego.
Dlaczego Sąd Apelacyjny w Gdańsku okazał wczoraj taką litość? Aby Katarzyna P. mogła opiekować się synem. Pociecha ma już 6 lat, więc łaskawy sędzia zrezygnował nawet z wcześniej orzekanej kaucji w wysokości 5 mln zł.
Gdyby nie dobre serce przedstawicieli pomorskiego wymiaru sprawiedliwości, pani Kasia jeszcze 3,5 roku przebywałaby za kratami. Owszem, wciąż jako tymczasowo aresztowana, bo w procesie apelacyjnym nie wyznaczono jeszcze nawet terminu pierwszej rozprawy, jednak z ogromnym prawdopodobieństwem co najmniej utrzymania wyroku (jak pamiętamy, odczytywanego przez pięć miesięcy!) sądu pierwszej instancji. Przypomnijmy, że prokuratura domagała się dla obojga 25 lat pozbawienia wolności.
W tej sprawie państwo P. nie powinni liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową, niezależnie od wszelkich okoliczności. Marcina P. sądy już wypuszczały na wolność pod byle pretekstem, np. po to, by mógł opiekować się żoną i teściową. Jego adwokat przekonywał, że ich sytuacja jest bardzo trudna, m.in. wskutek pożaru domu. Był wówczas rok 2008. P. uniknął odsiadki za mniejsze oszustwa, więc postanowił rozwinąć skrzydła (w przenośni i dosłownie – w spółce OLT Express). Wtedy właśnie założył firmę Grupa Inwestycyjna Ex, która kilka miesięcy później zmieniła nazwę na Amber Gold i zaczęła okradać Polaków. Kilka lat później akty oskarżenia przedstawiono całej trójce – Marcinowi P., jego żonie i teściowej (tej ostatniej – prania brudnych pieniędzy).
Dziś Marcin P. jeszcze siedzi (nieprawomocnie skazany na 15 lat), prawdziwi twórcy Amber Gold rozwijają swoje ciemne interesy, urzędnicy, którzy dopuścili się zaniedbań, kontynuują kariery (może z wyjątkiem Sławomira Nowaka), sąd apelacyjny zapoznaje się z ponad tysiącem tomów akt, a Katarzyna P. gotuje dziecku obiady w domowym zaciszu.
Część oszukanych przez nich klientów Amber Gold nie doczekała sprawiedliwości. Czy uda się to pozostałym?
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567399-jak-wyjsc-wczesniej-zza-krat-zaprzyjaznij-sie-z-klawiszem