Donald Tusk znów się „wściekł”. Tym razem na polityków Platformy, którzy brali udział w urodzinach Roberta Mazurka. Popełnili „zbrodnię” - przyszli na imprezę, na którą gospodarz zaprosił także polityków Prawa i Sprawiedliwości. W rezultacie szef klubu parlamentarnego KO Borys Budka i Tomasz Siemoniak oddali się do dyspozycji władz PO, a Sławomir Neumann może nawet stracić miejsce na listach wyborczych.
Gdyby któryś z piętnowanych polityków w ostrych słowach wyzwał rząd, zaatakował Kościół, obraził Jarosława Kaczyńskiego, pewnie nie byłoby problemu. Ale wspólne świętowanie urodzin dziennikarza to rzecz dla Tuska niewyobrażalna. W sumie to charakterystyczne, że liderowi PO, byłemu premierowi i byłemu „królowi Europy” tak bardzo przeszkadzają te nieliczne, nieformalne instytucje, które łączą zwaśnione strony. Przeszkadza mu to, co w każdym kraju jest sprawą normalną, a więc nieformalne kontakty między rywalizującymi formacjami. Kontakty, które nie oznaczają zniesienia różnic, ale które są niezbędne dla dobra państwa.
Nie można się dziwić, że impreza u Roberta Mazurka wywołała tak liczne komentarze, i przyciągnęła tak wiele uwagi. Była wydarzeniem rzeczywiście spektakularnym. Jednak fakt, że Tusk sięga po tak brutalne sankcje w tej właśnie sprawie, potwierdza, że naprawdę chce on podpalić Polskę. Jest też strażnikiem nienawiści. Tej sprawy pilnuje naprawdę uważnie. Między Polakami ma być rów wypełniony benzyny, płonącą benzyną. Trudno się dziwić: Polska w stanie zimnej wojny domowej jest łatwiejszym łupem dla wrogów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567334-tusk-potwierdzil-ze-jest-straznikiem-polskiej-nienawisci