Nie podoba się Unia? Nie podobają się decyzję fanatycznych aktywistów federalizacji? Drażni nadmiar regulacji i presja unijnej centrali? Lewicowo-liberalna dominacja razi konserwatystów?
Słusznie - tylko polexitowe nastroje nie są rozwiązaniem. Nawołują do Polexitu cyniczni karierowicze, którzy na radykalnych hasłach zbijają poparcie wyborców i zainteresowanie czytelników, nawołują naiwni ideowcy, słusznie zirytowani paternalistyczną postawą postępowców, wreszcie nawołują do Polexit zaczadzeni rosyjskimi wpływami agenci i pożyteczni idioci.
Dlaczego konserwatyzm na tym etapie zabrania nam odejścia z Unii Europejskiej?
Przede wszystkim dlatego, że Unia Europejska nie zniknie wraz z naszym z niej wyjściem - nadal będzie problemem. Lewacki moloch tylko się wzmocni gdy zabraknie tam najsilniejszej prawicowej grupy - Prawa i Sprawiedliwości - reprezentującej samą władzę Rzeczpospolitej. Wraz z Brexitem Europa straciła polityków umiarkowanych, wraz z Polexitem - straci kolejnych.
Cóż z tego, skoro nas tam nie będzie? - zapytają wzmożeni eurosceptycy. Ano z tego, że Unia Europejska, jeszcze szybciej pędząca do federalizacji nadal będzie naszym sąsiadem i nadal jej decyzje będą dotyczyły Polski - rozwiązania energetyczne, technologiczne i gospodarcze (infrastruktura zwłaszcza) i prawne będą nadal podejmowane i odbijały się na nas. Jak Unia sobie zażyczy innych standardów żywieniowych to nasi eksporterzy będą musieli się dostosować, jak Unia zmieni prawo o granicach, to będzie dotyczyć to 2/3 naszych granic, Unia inwestująca w rozwój internetu i cyfryzacji wymusi i na nas adekwatne odpowiedzi. Gorliwi polexitowcy są jak dzieci, które myślą, że jak zamkną oczy, to problem zniknie, że jak uciekną z lekcji, to nikt nie zauważy i nikt tego nie odnotuje w dzienniku.
Tym, którzy wskazują Wielką Brytanię za wzór przypominam delikatnie, że wyspiarze mają gospodarkę wielkości kilkunastu biedniejszych krajów Unii Europejskich - razem wziętych. I jeszcze jeden drobniuteńki fakt - Wielka Brytania leży na wyspach, daleko od Rosji. Oczywiście, wpływy Moskwy w Berlinie i Brukseli są dla Polski problemem, ale - znowu - wraz z naszym wyjściem one z tych zachodnich stolic nie znikną, a wręcz się wzmocnią.
Wreszcie konserwatystom doprawdy nie wypada tchórzyć przed wyzwaniami współczesności i walki o cywilizację. Europa to nadal nasz kontynent i nasza siedziba, oddawać pole Niemcom, eurokratom i różnej maści kolorowym ideologom to naprawdę godne hamletyzujących mięczaków niż twardych przedstawicieli cywilizacji łacińskiej. Życzę takim „konserwatystom” postawy francuskiego filozofa Rene Guenona, który tak zwątpił w Zachód, że przeszedł na islam. Wywieszanie białej flagi - choćby pod pozorem słusznego gniewu czy wyższej filozofii - to po prostu zdrada wartości.
Unię Europejską trzeba zmieniać, wpływy niemieckie powstrzymywać, lewicowo-liberalną inżynierię społeczną obnażać - nade wszystko nie poddawać się. Krytyka Brukseli, blokowanie jej chorych pomysłów, buntowanie się przeciwko upolitycznionym instytucjom - to wszystko można z determinacją i odwagą realizować w ramach tego projektu. Przyjdzie czas gdy znajdziemy sojuszników, a niefortunny okres się skończy. Postawa Polski może być twarda do tego stopnia, że szybciej przyjdzie rozpaść się Unii niż nam się poddawać.
W beznadziejnej sytuacji można stawiać na przetrwanie i doczekanie lepszego czasu. Ze stoickim spokojem taką postawę wykazał kanonik krakowski Szymon Starowolski, któremu w najczarniejszej godzinie szwedzkiego potopu przyszło oprowadzać po Wawelu króla szwedzkiego Karola X Gustawa. Gdy najeźdźca arogancko zagadnął, że oto on ma u swoich stóp polskich władców, duchowny ze swadą odpowiedział: Deus mirabilis, fortuna variabilis (łac. Bóg miłościwy, a fortuna zmienna).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567299-polexit-jest-obecnie-postawa-naznaczona-tchorzostwem