Negocjacje nic nie dają. Im bardziej idziemy na ustępstwa, tym dalej przesuwana jest granica naszej uległości. Celem jest całkowite podporządkowanie Polski niemieckim koncepcjom polityczno-gospodarczym i doprowadzenie do zmiany rządu na bardziej „współpracujący” z UE. Nie zadziałała perswazja, wyszydzanie, zastraszenie i szantaż, zaczęto więc wdrażać próbę finansowego zagłodzenia. I choć jednoosobowa decyzja sędzi TSUE ws. Turowa jest sprawą skrajnie podejrzaną i skandaliczną, Polska nie może liczyć nawet na ponadpartyjne, silne wsparcie własnych polityków. Gdy przyjdzie czas na rozliczanie skutków, będzie za późno na naprawianie błędów.
Kopalnia Turów sprzężona z jest elektrownią. Cały kompleks Turów dostarcza ok. 7 procent krajowej produkcji energii elektrycznej, pokrywając potrzeby ponad 3milionów gospodarstw domowych. W energię zaopatruje także ponad tysiąc przedsiębiorstw oraz całą infrastrukturę krytyczną. Zamknięcie kopalni spowoduje zapaść energetyczną i gospodarczą w regionie, skutkując likwidacją kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. Republika Czeska zgłasza pretensje ekologiczne wobec funkcjonowania kopalni, choć jak wiemy, w obszarze kilkudziesięciu kilometrów w Czechach działa 5 kopalń, a w Niemczech cztery. Nie chodzi więc wyłącznie o uwarunkowania ekologiczne, lecz o interes polityczny. Polska od miesięcy prowadzi negocjacje z Czechami, ale wiadome jest, że nie zostaną one zakończone do czasu tamtejszych wyborów. Sytuacja tego zawieszenia została więc wykorzystana przez TSUE, by spektakularnie uderzyć w Polskę.
Sędzia TSUE Rosario Silve de Lapuerta wydała jednoosobowo decyzję o nałożeniu na nasz kraj gigantycznej kary. Za każdy dzień działania kopalni mamy zapłacić 500 tys. euro, co tygodniowo wyniesie 3,5 mln euro, a miesięcznie ok. 15 mln euro. Sytuacja jest skrajnie absurdalna i głęboko podejrzana. Bo jeśli jedna osoba ma moc podejmowania decyzji, która zrujnuje polską gospodarkę energetyczną i doprowadzi do zapaści regionu, do bankructwa lokalnych przedsiębiorstw i bezrobocia, należy zapytać jakim kieruje się interesem. Zasadne jest także pytanie o przejrzystość jej działań i ewentualne naciski lobbystyczne, zwłaszcza że nie wzięła pod uwagę prowadzonych przez Polskę negocjacji oraz dodatkowych ekspertyz środowiskowych, nie wspominając już o funkcjonowaniu pozostałych kopalń w regionie. Cios ten należy czytać w szerokim kontekście energetycznym, także w obliczu uruchamianego właśnie gazociągu Nord Stream 2.
Kim jest sędzia Rosario Silve de Lapuerta, której decyzja skutkuje zrujnowaniem budżetu państwa horrendalnymi karami lub zapaścią regionu po zamknięciu kopalni? Jak opisaliśmy na portalu wPolityce.pl, powiązana jest z Europejską Partią Ludową. Jej decyzje pochwalali wcześniej prominentni politycy polskiej opozycji totalnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące szczegóły postanowienia TSUE ws. losu tysięcy ludzi z Dolnego Śląska. Kim jest sędzia, która chce zniszczyć Turów?
Decyzje zapadające w rozmaitych gremiach i instytucjach unijnych są coraz bardziej polityczne i przybierają formę bezwzględnych nacisków. Szantażowanie Polski zatrzymaniem funduszy europejskich pod pretekstem rzekomego naruszania demokracji jest zaledwie wstępem do dalszych działań. Nie udało się groźbą, podbiją kraj finansowymi karami, doprowadzając nas do bankructwa. Bierność w każdej kolejnej sytuacji będzie skutkować dalszym przesuwaniem granic. Może więc czas na przeprowadzenie nowego bilansu zysków i strat. Jeśli Polska teraz nie postawi jasno warunków swojej obecności we wspólnocie europejskiej, zostanie podporządkowana choremu patologicznemu dyktatowi Niemiec szybciej, niż to dziś przewidujemy. Nasz opór musi być stanowczy i konsekwentny. Najwyższa pora przejść do działań prawnych. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski w tygodniku „Sieci” proponuje, by „Trybunał Konstytucyjny uchylił bezprawne decyzje TSUE, orzekł, że nie mają one źródeł w traktatach, a zatem są pozbawione mocy prawnej”. Zacznijmy więc procedować. Inaczej bierność zostanie potraktowana jako przyzwolenie do dalszych działań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567181-szantaz-nie-zadzialal-wiec-ue-probuje-zaglodzic-karami