Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, poseł Koalicji Obywatelskiej, w rozmowie z „Super Expressem” skomentował tragiczne wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem „stała się wielka tragedia”:
Ludzie stracili życie na polskiej granicy. W tej sytuacji pytanie o to, czy komunikaty władzy są wiarygodne, czy nie, ma kluczowe znaczenie. Cały problem polega na tym, że w żaden sposób nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy władza kłamie, czy nie. Bo nikt jej nie patrzy na ręce, (…) co to jest? To jest Rosja? Turcja? To absurd w środku europejskiego kraju.
Czy rzeczywiście absurd? Jeśli założymy, że śmierć tych trojga nieszczęśników została zaplanowana przez władze w Mińsku, to fakt, że ośrodki niechętne Polsce i obecnemu rządowi, także ośrodki medialne, krajowe i zagraniczne - nie mogły rozegrać tej sytuacji za pomocą zdjęć, ma kluczowe znaczenie. Zdjęcie, obraz, są dziś znacznie potężniejszą bronią niż słowo, a często także bardziej bolesną dla wojska niż ostra amunicja. Wiemy to co najmniej od Wietnamu. W tym kontekście wprowadzenie stanu wyjątkowo miało absolutnie kluczowe znaczenie, i okazało się ze wszech miar uzasadnione. Jak to ujął na naszym portalu Maciej Świrski:
Ostatnie doniesienia, potwierdzone przez polską Straż Graniczną mówią o odnalezieniu trzech ciał na granicy. Przypuszczam zatem, że przeciwnik zmienia taktykę operacji psychologicznej, mającej zdestabilizować sytuację wewnętrzną Polski. Niezbędne mu do tego jest rezonowanie informacji podawanych przez służby rosyjskie (na potrzeby przyszłych wydarzeń nazywać będę je nazywać „zbir”, ponieważ mamy już do czynienia ze Związkiem Białorusi i Rosji i można powiedzieć, że skrót tej nazwy wyjątkowo dobrze pasuje do sytuacji). To rezonowanie może zachodzić tylko wtedy, gdy przekaz będzie odwoływał się do silnych emocji – a cóż może być silniejszego niż współczucie dla biednych kobiet i dzieci, które porzucone w dzikim lesie zmarły z wychłodzenia na polskiej nieczułej granicy?
Przykre, że były szef MSWiA tego nie rozumie. Czy on, sprawując władzę, zagrałby w grę naszkicowaną przez rosyjskie i białoruskie służby specjalne? Wpisałby się w ich scenariusz?
Sienkiewicz swoją wypowiedź kończy tak:
Bardzo współczuję ludziom w mundurach. Mają często nad sobą głupią, bezrozumną i złą władzę. Ale to jest służba, w której się nie dyskutuje z rozkazami. Ci ludzie są zakładnikami fatalnej polityki i rządu, (…)mamy zorganizowaną akcję poniżania ludzi w mundurach.
Słyszą to państwo? „Zorganizowana akcję poniżania ludzi w mundurach?” Gdzie? Jak? Kiedy? To raczej zorganizowana akcja osłabiania polskiej zdolności do obrony granicy, podjęta przez opozycję. Jeśli słowa Sienkiewicza mają jakiś cel lub jakiś sens - to właśnie taki. Przykre, ale pouczające. Widać wezwanie Tuska, by pamiętać, że Polacy chcą bezpiecznej granicy, nie do wszystkich dotarło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567171-czy-byly-szef-mswia-z-nadania-po-naprawde-tak-malo-rozumie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.