Jeśli Fundacja Ocalenie chce pomóc imigrantom koczującym przy polsko-białoruskiej granicy, powinna ich ostrzec, a nie „nawijać makaron na uszy - podkreśliła dyrektor Biełsat TV Agnieszka Romaszewska-Guzy.
CZYTAJ TAKŻE:
Zwłoki w pasie przygranicznym
W niedzielę Straż Graniczna poinformowała o znalezieniu w pasie przygranicznym zwłok osób, które przedostały się przez granicę. Komendant główny SG gen. dyw. Tomasz Praga podał w poniedziałek, że po polskiej stronie znaleziono zwłoki trzech migrantów, a z tego co wiadomo polskiej SG, po stronie białoruskiej znaleziono zwłoki jednej osoby - kobiety.
Do sprawy odniosła się również Fundacja Ocalenie - organizacja pozarządowa, która otwarcie wspiera migrację. Organizacja we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych powtórzyła doniesienia białoruskich mediów, które twierdzą, że polska Straż Graniczna „przeciągała zwłoki z Polski na Białoruś”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Polska odpowiedzialna za śmierć?
Zdaniem Witolda Klausa ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej odpowiedzialność za śmierć trzech imigrantów ponosi polski rząd.
O tym, co dzieje w pasie przygranicznym z Białorusią, mówimy z organizacjami społecznymi od dawna. Informujemy, że polskie służby graniczne na zlecenie premiera i ministra spraw wewnętrznych wyłapują osoby, które są uwięzione w pasie przygranicznym, następnie wsadzają je do ciężarówek, odwożą na granicę i wypychają na Białoruś. Więc to, co pan premier nazywa tragicznym odkryciem, dla mnie jest po prostu morderstwem, które zostało dokonane na polecenie pana premiera i ministra spraw wewnętrznych. To oni polecają, żeby osoby, które błąkają się od dawna bez jedzenia i w nieodpowiednich ubraniach, tam zamarzały. To jest ich odpowiedzialność
— oświadczył na antenie TOK FM.
Dopytywany o to, skąd wie, że w pasie przygranicznym ma miejsce wyłapywanie imigrantów i odsyłanie do Białorusi odparł, że zdarzyło im się „spotykać osoby”, które wyszły poza strefę objętą stanem wyjątkowym.
Natknęliśmy się na grupę, w której jedna z kobiet była w bardzo złym stanie, wezwaliśmy do niej karetkę, ponieważ polskie służby im tego odmówiły. Ta kobieta została przez Straż Graniczną wzięta ze szpitala i odstawiona gdzieś na granicę, mimo że jej stan był poważny. Więc to są działania, które są przez nas dobrze udokumentowane i dzieją się co najmniej od półtora miesiąca
— przekonywał Klaus.
Prawnik mówił także o tym, że Straż Graniczna porzuciła grupę imigrantów w środku Puszczy Białowieskiej. Jednak na pytanie o to, czy złoży zawiadomienie do prokuratury, Klaus odparł, że takie działania nie mają sensu, bo „prokuratura jest silnie upolityczniona”.
Ostrzeżenie imigrantów
Do działań Fundacji Ocalenie odniosła się dyrektor Biełsat TV Agnieszka Romaszewska-Guzy. W jej ocenie powielanie propagandowych komunikatów białoruskiego reżimu „jest poniżej wszelkiej krytyki”. Podkreśliła, że organizacja powinna podjąć działania mające na celu uświadomienie „oszukiwanym kandydatom na migrantów” tego, jakie czekają na nich zagrożenia - „przy obecnej pogodzie może ich czekać śmierć z wychłodzenia na bagnach i w lasach”.
Jak dodała, cała sprawa wymaga elastycznego działania, dlatego właśnie pomyślała, że mogłaby to robić organizacja pozarządowa.
Mamy obecnie sytuację taką, że ludzie z różnych krajów usiłują przez Polskę dostać się do Unii Europejskiej - oszukuje ich ten białoruski bandyta - po czym grzęzną w temperaturze 6 stopni gdzieś w lasach pod Suwałkami, albo gdzieś na granicy w innych punktach. Ci ludzie najczęściej nie zdają sobie sprawy, że mogą umrzeć z wychłodzenia, bo większość z nich pochodzi z krajów, gdzie jest znacznie cieplej
— wskazała dyrektor Biełsat TV.
Oceniła, że w związku z tym należałoby dotrzeć do imigrantów i spróbować „przebić ten balon miraży, że tu jest dla nich takie wspaniałe miejsce”. Dziennikarka zwróciła uwagę, że imigranci często są przekonani, że jeśli dotrą na polsko-białoruską granicę, a więc granicę Unii Europejskiej, to „będzie cudownie i zaraz znajdą się w Berlinie”. Dlatego powinni zostać uświadomieni, „że tak nie będzie a może ich czekać śmierć np. z wychłodzenia”.
Chodzi o to, żeby ktoś tę wiedzę im przekazał
— wyjaśniała Romaszewska-Guzy dodając, że „ponieważ to działanie jest dosyć skomplikowane i wymagające elastyczności, lepiej, żeby przeprowadzała je organizacja pozarządowa, niż państwo”.
Działania fundacji
Dziennikarka zwróciła uwagę, że należy sprawdzić „skąd ci emigranci przede wszystkim się wydostają”.
Wiadomo, że z Iraku, ale mamy tam prawdopodobnie ludzi z Somalii, z Konga. W każdym z tych krajów trzeba by przede wszystkim zrobić przegląd; być może trzeba poprosić nasz urząd ds. uchodźców, naszą Straż Graniczną, żeby ustaliła z jakich krajów są ci ludzie. Następnie możemy się zastanowić, jak dotrzeć do tych ludzi poprzez sieci społecznościowe, być może niekiedy poprzez media. W mojej opinii, jeżeli ta Fundacja Ocalenie chce ocalić tych ludzi, to powinna to właśnie robić
— powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Dziennikarka zwróciła też uwagę, że w momencie, kiedy np. Włochy przestały przyjmować łodzie ratownicze, nacisk migracyjny zmniejszył się. Oceniła, że „w tym sensie, stanowcze powiedzenie jak jest i jaka jest polityka w tej sprawie, jest o wiele lepszym rozwiązaniem, niż – przepraszam za sformułowanie – ‘nawijanie makaronu na uszy’ tym ludziom; mówienie im: ‘będziemy was wspierać’, ‘spróbujcie, a my i tak was uratujemy’ itd. Potem się okazuje, że ludzie ci kończą swoje życie z zimna w jakimś lesie”. Dodała, że taka działalność „jest głęboko szkodliwa”.
Rozwój sytuacji
Dopytywana o to, jak może rozwinąć się sytuacja na polsko-białoruskiej granicy, Romaszewska-Guzy wskazała, że może dojść do sytuacji, iż na granicy znajdą się tysiące imigrantów, chociaż jest to ryzykowny krok dla Łukaszenki, bo jeśli nie uda mu się „przepchnąć ich przez granicę, to oni tam zostaną i to może być kłopot”.
Jak dodała, taka forma nacisku na Polskę, a co za tym idzie na UE, może być kontynuowany, bo Władimir Putin nie ma nic przeciwko.
Jednocześnie dziennikarka zwróciła uwagę, że migranci przybywają do Europy w poszukiwaniu „lepszego życia”, ale jeśli kontynent zostanie zalany przez miliard ludzi, to „tego lepszego życia już nie będzie”. Podkreśliła, że „na poziomie polityki globalnej” trzeba myśleć o tym, w jaki sposób pomóc tym ludziom.
My na pewno nie przyjmiemy wszystkich chętnych z wszystkich krajów, z których chcieliby tu przyjechać (i taka jest polityka całej UE, nie tylko Polski). Zdajmy sobie sprawę, że w Europie mieszka czterysta kilkadziesiąt milionów ludzi, a chętnych do przyjazdu, takich, którzy są w stanie przyjechać jest miliard. Trzeba się więc zastanawiać nad tym, jak urządzić ten współczesny świat – to jest temat do przemyśleń
— wskazała Agnieszka Romaszewska-Guzy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
wkt/PAP/TOK FM/TT/niezalezna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567159-romaszewska-guzy-punktuje-dzialania-fundacji-ocalenie