W wywiadzie, który wspólnie z Jackiem Karnowskim przeprowadziliśmy z Jackiem Saryusz-Wolskim, posłem do Parlamentu Europejskiego, doktorem ekonomii, a w przeszłości jednym z negocjatorów naszego wstąpienia do UE,nie ma słowa o wyroku w sprawie Turowa.
CZYTAJ NAJNOWSZE WIEŚCI: 500 tys. euro dziennie na rzecz KE! TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty kary za niezaprzestanie wydobycia węgla z kopalni Turów
Ale jest odpowiedź, co powinniśmy w obliczu tej czystej przemocy, ciągłych prób wywrócenia demokratycznego rządu, tej bezczelnej gry „sędziów” - tych z Trybunałów i tych z Komisji Europejskiej - zrobić. To wywiad w którym nie ma jęczenia, ale jasne nazwanie problemu i precyzyjny plan na wyjście z pułapki.
Podstawowa teza opisu sytuacji dokonanego przez Saryusz Wolskiego - Unię, do której wstępowaliśmy, ukradli politycy z największych państw i używają jej jako narzędzia przemocy wobec słabszych:
Wytworzył się i pogłębia z każdym rokiem system rządów w Unii Europejskiej, który kiedyś w epoce Nicei nazywałem koncertem mocarstw, a obecnie określam jako oligarchiczną centralizację. To przejmowanie władzy nad resztą przez kilka państw i kilka wybranych nurtów politycznych. Kosztem uszczuplenia lub wręcz likwidacji realnie działającej wspólnoty suwerennych państw i mechanizmów demokracji.
Przywództwo sprawuje kilka najsilniejszych krajów. Reszta ma słuchać i się podporządkować. Grupa wielkich, trzymająca władzę, sprawuje ją za pomocą zhierarchizowanej, upolitycznionej Komisji. I ona, i inne instytucje unijne zostały zawłaszczone, uprowadzone przez mocarstwa europejskie.
W tej sytuacji, podkreśla rozmówca „Sieci”, nie ma już mowy o bezstronności Komisji Europejskiej, która ogłosiła się polityczną, jest graczem, a nie strażnikiem Traktatów.
Dlatego gdy mówimy o wszechwładnych brukselskich urzędnikach, powielamy stereotyp – to są politycy i to jest polityka. A gdy myślimy „Bruksela”, musimy pamiętać, że dziś to znaczy często „Berlin”.
Saryusz-Wolski, który Unię zna lepiej niż ktokolwiek w Polsce, i który oddał temu projektowi - choć inaczej pomyślanemu - większość zawodowego życia, słusznie wskazuje iż walkę z tą patologią trzeba zacząć od diagnozy - bez względu na to, jak będzie bolesna. I przypomina:
Brytyjczycy wyszli z UE, oczywiście m.in. także ze względu na ustrojowe uzurpacje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.(…) Ale w Brukseli i Berlinie wyciągnęli z brexitu prosty wniosek: Hulaj dusza, piekła nie ma. Doszliśmy do momentu, w którym traktaty są w biały dzień deptane.
Coraz więcej państw rozumie, iż Polska to poligon, że za chwilę taki los może spotkać także ich. Widzą, że nie chodzi o żadną praworządność w Polsce, ale jej przykładowe zgrillowanie, by potem móc stosować mobbing i zgniatać opór także innych niepokornych.
Często zaczęło się pojawiać w tym dyskursie określenie „siła”, zapowie- dzi jej użycia. Pamiętam wystąpienie Martina Schulza, szefa Parlamentu
Europejskiego, który mówił o zastosowaniu wobec nas „macht ”, mocy,
co wypowiedziane przez Niemca w polskich uszach zabrzmiało dość złowrogo. Potem wiceszefowa PE Katarina Barley, też Niemka, mówiła, iż trzeba nas „zagłodzić”, a inni z kolei grożą, iż rzucą nas na kolana. Przemoc prawna, instytucjonalna, polityczna i finansowa staje się oficjalnie uznawanym i praktykowanym sposobem
działania w Unii. Głosi ona penalizację i realizuje narzucanie woli silniej- szych słabszym. Od wspólnoty pokoju i współpracy do Unii skłóconej i karzącej, taką drogą poszła dzisiejsza UE.
No dobrze, zapyta zniecierpliwiony czytelnik, ale co z tym zrobić?
Już odpowiadamy. Pierwszą ścieżką jest próba znalezienia kompromisu, uparte tłumaczenie się, nawet ustępowanie.
Tej drogi Polska próbowała w ostatnim czasie. Pokazaliśmy maksimum dobrej woli i jeszcze więcej, w tym na lipcowym i grudniowym szczycie w sprawie budżetu, w bardzo trudnych dla nas kwestiach klimatycznych, w sprawie reformy sądownictwa, którą tłumaczyliśmy, choć nie musieliśmy, bo nie należy do kompetencji UE, i do której mamy pełne prawo. Niestety, już widać, że dobra wola spotyka się ze złą wolą, ustępstwa przynoszą kolejną eskalację żądań i coraz większą butę naszych przeciwników
— mówi rozmówca tygodnika „Sieci”. I dodaje: „Brak twardego oporu traktują jako za- chętę do eskalacji”.
Czyli walka. Ale jaka? Jakimi metodami? Co należy zrobić? Saryusz-Wolski odpowiada:
Musimy stawić opór. Tym bardziej że zaczynają się organizować inne linie i grupy oporu. (…) Wystarczy, by nasz Trybunał Konstytucyjny uchylił bezprawne decyzje TSUE, orzekł, że nie mają one źródeł w traktatach, a zatem są pozbawione mocy prawnej. To jest jasne, skuteczne i prawnie nie do podważenia. Mamy cały arsenał narzędzi prawnych, które możemy skutecznie i lege artis zastosować. Tego właśnie się boją, stąd szantaże i pogróżki.
Dopytujemy:
A co, jeśli Komisja Europejska w odwecie wstrzyma pieniądze? Zablo kuje Krajowy Plan Odbudowy?
Odpowiedź:
Nie mogą tego zrobić. Mogą KPO opóźniać, ale nie mogą go zablokować. Mówimy o grantach w postaci raptem 23 mld euro, które notabene też będziemy spłacać via nasza składka.
W relacji do finansów naszego państwa to niedużo i naprawdę Polski Ład na tym nie wisi. Sam premier Mateusz Morawiecki mówił, że byłby w stanie pieniądze, które mamy dostać w ramach KPO, łatwo pożyczyć samemu na lepszych nawet warunkach. O co więc chodzi? Co to za straszak? Oni też to wiedzą. I wie o tym także Donald Tusk, który nagle ogłosił, że te pieniądze będzie nam załatwiał, choć to przecież on jest współarchitektem sankcji finansowych wobec Polski. Oni doskonale wiedzą, że stąpają po cienkim lodzie. Ale próbują nas szantażować i straszyć.
Oczywiście, tylko dotykam wątków obszernie omówionych w wywiadzie. Dla mnie była to pasjonująca, przełamująca wiele mitów, pokazująca możliwości obozu propolskiego, rozmowa. Polecam państwu całość:
I dodaję od siebie: nie będzie chyba lepszego tematu do kontrataku niż sprawa Turowa. Polacy nie mają złudzeń iż tak brutalny i cyniczny atak na ważne źródło energii nie jest fair, że to nieczysta gra. Wiemy, że w tym rejonie, w trzech państwach, jest wiele innych kopalni - tylko nam każą wyłączyć. Wiemy, że wykonanie wyroku jest niemożliwe, bo oznaczałoby braki prądu. Wiemy, że strona polska robiła wszystko, by się dogadać z czeską delegacją. Ale żądania szły w kierunku - mówiąc w przenośni - wybrukowania złotem ulic czeskich wsi i miasteczek.
Tak grać nie wolno.
W tym wypadku radość opozycji trafia w próżnię.
Lepszego momentu do odrzucenia dyktatu, sprawy bardziej oczywistej, rząd nie będzie miał.
Nie rozstrzygam, którego narzędzia należy użyć. Czy tylko nie wykonywać wyroku i nie płacić czy też odwołać się - jak podpowiada Saryusz-Wolski - do Trybunału Konstytucyjnego.
Ale zapłacić tej niesprawiedliwej, politycznej kary nie wolno. Ten rząd został wybrany by mieć odwagę w takich sprawach postawić wszystko na ostrzu noża. Jak teraz ulegniemy, kolejne absurdalne żądania i okrutne kary polecą seriami. Jest tak, jak mówi Saryusz-Wolski:
Musimy podjąć walkę. Nie możemy się cofać, bo nie mamy już gdzie. Za nami naprawdę jest ściana, a okazywana przez nas dotychczas dobra
wola tylko rozzuchwaliła ludzi złej woli.Musimy sobie uświadomić, że zostaliśmy wyzwani do tej walki, do obrony
Europy, i nie mamy innego wyboru, jak ją przyjąć. Tak jak musiał to zrobić Jagiełło, przyjmując w 1410 r. dwa miecze, Jan III Sobieski w 1683 r., Józef Piłsudski w roku 1920 i Solidarność w roku 1980.Musimy powiedzieć „nie”. Taki jest polski los. Każde pokolenie ma swoje Westerplatte i nie może się uchylać. Musimy powiedzieć „Non possumus”. Powiedzieć, że ataki na Polskę są bezprawne, nie uznajemy bezprawnych decyzji ani działań. I tym samym przerwać ten proces.
Tym bardziej, że zaskakująco wiele elementów zaczyna nam sprzyjać. Jakich? Tu już odsyłam do tygodnika „Sieci” i polecam jego prenumeratę, także elektroniczną.
Uwaga!
Wywiad mogą Państwo przeczytać także w STREFIE PREMIUM portalu wPolityce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/567050-lepszego-momentu-i-tematu-na-kontratak-nie-bedzie