W starożytnym Rzymie okres rządów Oktawiana Augusta nazwano komedią republiki, ponieważ zachowując pozory republiki władca ten dzierżył w zasadzie władzę absolutną, cesarską. Dzisiaj Unia Europejska postawiła sobie za cel komedię demokracji – system, w którym państwa członkowskie zachowują demokratyczny wybór władz, a ostatnie słowo i tak ma należeć do namiestników w Brukseli.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Czy UE wycofa się z drogi agresywnego komunizmu? Złotowski: Jest szansa - wybory w poszczególnych krajach
Europejski komunizm z prerogatywami władcy absolutnego narzucający sam siebie pod pozorem walki o praworządność to szczyt hipokryzji, jakiego próżno szukać w dziejach. Jest w zasadzie bez precedensu. Podobnie zresztą, jak i próba narzucenia narracji, że dwóch gejów i dziecko stanowią rodzinę. Nawet starożytni Grecy, u których pederastia stanowiła element paidei czyli wychowania nie mieli podobnych inklinacji.
Tymczasem rezolucja Parlamentu Europejskiego – prawo miękkie i nieobowiązujące, które próbuje być narzucane jako obligatoryjne – wzywa kraje członkowskie UE do uznania prawem ważności związków między osobami o tym samym gender niezależnie od jego rodzaju oraz ich prawa do bycia rodzicami. Stąd już tylko krok do wymuszania legalizacji adopcji przez pary homoseksualne i transgenderowe. Parlament Europejski – mimo że nie ma takiego prawa, ponieważ nikt mu go nie przyznał – wzywa do ignorowania konstytucji w państwach narodowych w tym zakresie. Wydana rezolucja:
przypomina, że prawo UE jest nadrzędne wobec wszelkiego rodzaju prawa krajowego, w tym nad sprzecznymi przepisami konstytucyjnymi, i że w związku z tym państwa członkowskie nie mogą powoływać się na żaden konstytucyjny zakaz małżeństw osób tej samej płci ani konstytucyjną ochronę „moralności” lub „porządku publicznego” w celu utrudniania podstawowego prawa do swobodnego przemieszczania się osób w UE, naruszając prawa tęczowych rodzin, które przenoszą się na ich terytorium.
Nie mniejszym szokiem jest oparty o fake newsy atak na Polskę i Węgry. W rezolucji PE domaga się, aby za brak wypełniania lewicowej, tęczowej agendy obydwa te kraje były karane „narzędziami budżetowymi”, co należy rozumieć jako wstrzymanie wypłat należnych tym państwom środków do czasu, aż te zmienią swoją politykę względem rodziny i zaakceptują tęczowy dyktat.
Polityka kompromisów się nie sprawdziła
Nie sposób nie dojść do wniosku, że obecny kryzys stanowi poniekąd wynik nadmiernej spolegliwości wobec unijnych żądań oraz polityki niezdrowych kompromisów, jaką obserwowaliśmy w zasadzie od samego wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, a nawet wcześniej, bo same negocjacje akcesyjne z perspektywy czasu trudno określić mianem sukcesu. Przyzwyczailiśmy Brukselę, a za nią również i Berlin, do tego, że to one dyktują warunki. Z tych doświadczeń rząd w Warszawie powinien wyciągnąć wnioski i twardo stać na stanowisku obrony rodziny i chrześcijańskich wartości. Każde bowiem ustępstwo zostanie odczytane jako zgoda na ideologiczną kolonizację. Żarty się skończyły. Jesteśmy w miejscu, w którym zdecydujemy o kondycji naszego społeczeństwa na kolejne lata. Jeżeli zgodzimy się na najmniejszą chociaż erozję podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina, przełoży się ona na ogół obywateli Polski i doprowadzi do katastrofy, skalę której trudno przewidzieć.
To jest już nie tylko walka o egzekwowanie istniejącego prawa wobec pozatraktatowego dyktatu Unii Europejskiej, ale o przyszłość kolejnych pokoleń, a wręcz o to, czy dane im się w ogóle będzie narodzić.
Dialog? Jaki dialog?
Symptomatyczne, że na zdominowanym przez lewicę forum unijnym nie ma miejsca na dialog w klasycznym słowa tego znaczeniu. Gremia, które tak chętnie mówią o tolerancji, tę tolerancję spychają w niebyt w chwili, kiedy coś jest nie po ich myśli. Bezprecedensowa agresja słowna, aksjologiczna, polityczna, społeczna i gospodarcza ujawnia kolonizacyjną mentalność w całej okazałości stanowiąc wyznacznik przyszłych fundamentów wspólnoty.
To agresywny komunizm, w którym walka klas została zastąpiona już nie tyle walką płci, co walką tego, co po tych płciach pozostało po zachodniej rewolucji kulturowej 1968 roku i jej emancypacji od jeszcze wtedy wiążących ją norm. Semantyczny chaos, w którym niczym grzyby po deszczu pojawiają się kolejne rodzaje płci kulturowej narzucane przez międzynarodowe instytucje w oparciu o „dowody naukowe” stworzone przez kolejne pokolenia Łysenków postmodernizmu.
Komunizm, w którym gospodarki państw UE stają się coraz bardziej podporządkowane gospodarce jednego kraju, sterującego działaniami instytucji niekoniecznie z tylnego siedzenia, marzeniem których jest stać się superrządem superpaństwa powstałego na gruzach państw narodowych. W końcu po wprowadzeniu w życie założeń zielonej rewolucji po tych ostatnich może nie pozostać przysłowiowy kamień na kamieniu.
Najwyższy czas na opamiętanie, zanim obudzimy się w tęczowym matrixie, tak inwazyjnym i zniewalającym, że sam Huxley by takiego nie wymyślił.
Jedyna nadzieja w tej chwili w tym, aby w zachodniej Europie znów do władzy doszli konserwatyści. Pytanie tylko, czy zachodnie społeczeństwa nie są już na tyle sformatowane do lewicowych ideologii, że będą czuły potrzebę się z tego wyzwolić. Możliwe, że bodźcem pobudzającym działania będzie gwałtowny wzrost cen, jaki musi nastąpić po wprowadzeniu „Fit for 55”. Problem w tym, czy wtedy nie będzie już za późno…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566603-komedia-demokracji-czeka-nas-ideologiczna-kolonizacja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.