Seria sondaży z ostatnich dni nie pozostawia wątpliwości: Zjednoczona Prawica rozpoczęła nadrabianie strat z ciężkiej, pandemicznej i zdominowanej przez ideologiczną agresję lewicy jesieni. Przezwyciężyła też próbę awuesizacji/anarchizacji rządu przez Jarosława Gowina, odzyskując elementarną sterowność, choć za cenę zmniejszenia (sądzę, że czasowego) przewagi w parlamencie. W tym samym czasie ujawniły się zasadnicze słabości przywództwa sprawowanego przez Donalda Tuska po stronie opozycyjnej.
Taki mamy dziś, kreślony grubą kreską, ogólny krajobraz polityczny.
Warto jednak dostrzec, że w tle tych wydarzeń zdarzyło się - i nadal dzieje - coś, co może oznaczać zmianę dużo głębszą i co może w finale przynieść trzecią kadencję rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego.
To proces, który nazywam „odsłonięciem opozycji” - ujawnieniem jej prawdziwego programu i rzeczywistego stosunku do spraw dla każdego fundamentalnych.
Polacy dowiedzieli się o następujących sprawach:
— opozycja jest za otwarciem granic dla każdego chcącego przez nie przejść, bez względu czy jest migrantem ekonomicznym czy handlarzem ludźmi
— media zaprzyjaźnione z opozycją nie mają hamulców (albo rozumu) przed powielaniem propagandy białoruskiej. O tej sprawie więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”:
— jeden z liderów opozycji, Marszałek Senatu, z zawodu lekarz, ma plan likwidacji 870 z 1000 szpitali i nikt się od niego nie odcina
— twarzą gospodarczą opozycji pozostaje Leszek Balcerowicz, autor bolesnej i miejscami okrutnej terapii szokowej z lat 90.
— jednocześnie proponuje - motywowane wyłącznie ideologicznie - przyjęcie waluty euro, której głównym skutkiem jest zamrożenie poziomu życia, bez szans na realny wzrost
— wszyscy tam chcą sankcji dla Polski, bo sądzą, że jak Polacy dostaną po kieszeni, zmienią rząd. I wszyscy tam mówią o tym bez wstydu
— nie chcą większych inwestycji, bo właściwie wszystko mają już w Niemczech, chcą za to drogiego prądu, bo tak mówią Bruksela i Berlin
— opozycja chce „opiłowywać katolików”, by „już nigdy nie podnieśli głowy”, a towarzyszy temu jasny plan reedukacji Polaków w duchu niemiecko-tęczowego postępu
— opozycja zamyka oczy na prawdopodobne łapówkarstwo lidera-kopertowca
— opozycja uważa, że Polacy byli sprawcami niemieckich zbrodni
Wszystko to wybrzmiało w ostatnich tygodniach tak mocno, tak jednoznacznie, chwilami tak wulgarnie, z tak ważnych ust i tak przekonująco, że dotarło do najdalszych zakątków Polski.
Nawet w oczach ludzi mających ostatnio rozmaite pretensje do obozu rządzącego (co naturalne w sytuacji sprawowania władzy) stał się on oazą spokoju, umiarkowania, przewidywalności i bezpieczeństwa.
Ale jeszcze ważniejsze jest to, że partia premiera Jarosława Kaczyńskiego i rząd premiera Mateusza Morawieckiego włożyły dużo wysiłku, by być nie tylko wyborem mniejszego zła. Pokazano program pozytywny, rozbity na konkrety, z jasnym harmonogramem wdrożenia. Po odejściu Gowina udało się odkręcić kłamstwa o rzekomym wzroście podatków wskutek Polskiego Ładu, a tam, gdzie obawy były nadal silne, dokonano korekty.
Opłacił się kurs konsekwentnie prorozwojowy, prorodzinny i propolski. Jesienne załamanie sondaży nie zostało uznane za rzekomy początek końca, ale naturalne w sytuacji tak silnych napięć wahnięcie, możliwe do skorygowania upartą pracą. I tak się stało, zgodnie zresztą z analizami prezentowanymi na tym portalu, wbrew opiniom sugerującym jakąś „utratę słuchu przez partię rządzącą”.
Istotne tu były jeszcze trzy czynniki.
Po pierwsze, jednoznacznie proszczepionkowy kurs z odrzuceniem jednak niedobrej pokusy przymusu.
Po drugie, szaleństwo europejskiego establishmentu i ich polskich przybudówek, uważających iż Polaków można zastraszyć. Nie można.
NAPISAŁEM O TYM TUTAJ: Kilka lat temu uważali, że wystarczy tupnięcie z Brukseli by Polacy schylili głowy. Teraz, że wystarczy kara. Też się mylą - tak Polaków nie złamią
Po trzecie, zmęczenie społeczne dywanowymi fake newsami i błędnymi analizami największych mediów lewicowo-liberalnych, co de facto wyłącza je z poważnej gry, czyni nieistotnymi. Coraz mniej Polaków bierze te bębny trwogi na serio.
Ten proces radykalizacji i kompromitacji opozycji z jednej strony oraz z rządu twardo stąpającego po ziemi, z Polskim Ładem i stabilnością na sztandarach z drugiej, tworzy zupełnie nową linię podziału politycznego i społecznego.
Mówiąc jeszcze krócej: wariaci kontra normalsi, rewolucjoniści kontra obrońcy zasad elementarnych, likwidatorzy kontra rozwojowcy, zamordyści kontra wolnościowcy, kopertowcy kontra uczciwi.
Czy Zjednoczona Prawica wykorzysta tę szansę?
Mimo przewagi medialnej przeciwnika, zdolnego do zakłamania wszystkiego, ma ogromną szansę. Powtarzam: opozycja się odsłoniła, tak głośno i tak wulgarnie, że ciężko to będzie odkręcić. Tym bardziej, że powracający Tusk okazał się politykiem wyjałowionym, wtórnym i - co najważniejsze - jeszcze bardziej leniwym niż był w momencie wyjazdu.
Ale są warunki. Trzeba mocno pracować nad językiem i „opowieścią”, które te różnice pokażą. Konieczna jest jedność, pokora i odrzucenie egoizmów rozmaitych grupek. Z taką samą siłą muszą też pracować dwa podstawowe silniki obozu: modernizacyjny i tożsamościowy. Bo o ile na rzecz obozu rządzącego pracują wspomniane wyżej czynniki radykalizacji opozycji i pozytywne skutki wdrażanych przez rząd programów, to przeciw sobie ma falę demoralizacji i wspieranego z zewnątrz ideologicznego ataku na fundamenty polskości. Takie fale zmywały w przeszłości w Europie niejeden konserwatywny rząd, dobrze radzący sobie z wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi.
Mimo to szansa jest ogromna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566336-cos-bardzo-waznego-dzieje-sie-na-naszych-oczach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.