30 redakcji, w tym m.in. „Gazeta Wyborcza” i TVN24, podpisało się pod deklaracją „Dziennikarze na granicy”, w której domagają się od rządu dopuszczenia mediów do rejonu objętego stanem wyjątkowym. Zdaniem redakcji z Czerskiej „władza nie chce, by jej patrzeć na ręce, więc usiłuje wyrzucić media z terenu przy białoruskiej granicy”. „Wyborcza” oświadczyła, że nie podporządkuje się temu.
My, dziennikarze, wbrew zakazowi nadal będziemy pracować na terenie stanu wyjątkowego -
— czytamy na łamach „GW”.
Argumentacja? Humanitarna:
Właśnie w takiej sytuacji obecność mediów w rejonie objętym stanem wyjątkowym jest niezbędna. Tylko właściwie poinformowana opinia publiczna gwarantuje, że wobec bezbronnych osób, które na granicy nie znalazły się z własnej woli, będą przestrzegane zasady humanitaryzmu i międzynarodowe konwencje, jakie Polska podpisała.
Można by się wzruszyć, gdyby nie wcześniejsze doświadczenia z opozycją - i tą polityczną, i tą medialną. Doświadczenia tak fatalne, że przyniosły obozowi III RP istotne spadki sondażowe, i długo będą się za nim wlekły.
I można by przyklasnąć, gdyby nie uprawnione podejrzenie, że duża część mediów III RP nie tyle chce troszczyć się o przybyszów oraz patrzeć władzy na ręce, co chce po prostu tę granicę przełamać. Razem z Łukaszenką. Z niechęci, nawet nienawiści, do rządu Prawa i Sprawiedliwości, oraz z ideologicznej potrzeby narzucenia wszystkim krajom multikulturalizmu.
Zgoda, o obecności mediów w strefie stanu wyjątkowego trzeba rozmawiać. Ale ta rozmowa nie ma sensu, jeśli nie powiemy prawdy o intencjach mediów, które domagają się dostępu do pasa granicznego. A są to intencje, niestety, sprzeczne z podstawowym interesem Rzeczypospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566334-media-iii-rp-nie-chca-informowac-chca-granice-przelamac