Po Warszawie (Igor Tuleya) i Krakowie (Waldemar Żurek) Olsztyn stał się kolejnym bastionem, broniącym resztek honoru europejskiego sądownictwa przed degeneracją, jaka nieuchronnie mu grozi pod rządami – o ironio! o paradoksie życia! – partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość. - Ani prawa, ani sprawiedliwości w tym kraju - powiedziało dwoje sędziów olsztyńskich – 52- letnia Małgorzata Tomkiewicz, której hobby od wielu lat stanowiło żeglarstwo oraz 10 lat od niej starszy Wiesław Kasprzyk, nie posiadający jak do tej pory żadnego hobby. Od kilku dni ich sytuacja zmieniła się radykalnie. Dwójka ta ma już wspólne hobby. Jest nim walka o przestrzeganie wskazówek Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu oraz uchwały Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku pod kierunkiem I prezes SN Małgorzaty Gersdorf.
Nasza noga nie postanie w żadnej sali rozpraw, w której sprawę będzie rozpatrywał niejaki Tomasz Koszewski, sędzia niegodny wykonywania tak pięknego i zaszczytnego zawodu. A przede wszystkim nieuprawniony. Nigdy nie splamimy naszego sędziowskiego, nieskalanego do tej pory honoru, żeby występować w jednym składzie z nielegalnie mianowanym osobnikiem – takiej mniej więcej treści przekazali w manifeście, nazwanych przez nich listem, skierowanym do prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie.
W rozwinięciu principiów, jakie im przyświecały, wspomnianych dwoje sędziów powiedziało jasno. Tomasz Koszewski dostał nominację na sędziego okręgowego z rąk prezydenta Andrzeja Dudy, a oni takiej nominacji nie mają zamiaru uznać za ważną. Dlaczego? Ponieważ wcześniej został wskazany do awansu przez nielegalnie działającą Krajową Radę Sądownictwa utworzoną wedle przepisów ustawy z grudnia 2017, kiedy przewagę w Sejmie miało PiS.
Zasiadanie w jednym składzie z sędzią Tomaszem Koszewskim, naruszałoby naszą powagę urzędu sędziego sądu okręgowego - podkreślili w manifeście.
Do utracenia tej powagi dopuścić nie mogą. To dla mnie oczywiste. Jestem pełen podziwu dla ich odwagi i samozaparcia. Jak pomyślę, z ilu przyjemności muszą zrezygnować, szczególnie teraz w okresie kończącego się lata, kiedy prowadzą tak wyczerpujące, ale fundamentalnie istotne dla nas wszystkich zmagania z fatalnymi skutkami rzekomych reform sądownictwa, to niemal wychodzę ze skóry, żeby bohaterskich sędziów wesprzeć, psychicznie i mentalnie, bo fizycznie nie zdołam.
Z drugiej strony, zacząłem zastanawiać się, czy sytuacja w jakiej się znaleźli z własnej wprawdzie woli, nie jest dla nich zbyt stresująca. Taka postawa to nie żarty. U postronnych obserwatorów, takich jak np. ja zdobywają aplauz. Ale co sami przeżywają w środku?
Cierpienie i rozterki
Z pewnością nie są to dla nich łatwe chwile. A jeśli cierpią? Wystarczy, że ogarną ich rozterki. Za wątpliwościami może przyjść rozchwianie. Za nim załamanie, a na końcu depresja. Przychodnia. Leczenie. Jeśli na domiar złego długotrwałe. Takie rzeczy trzeba brać pod uwagę. Nagła sława. Poklask. Niekoniecznie ze wszystkich stron.
Dlatego wydaje mi się, że dobrym wyjściem byłoby zakazanie im na stałe sądzenia. A w następnej kolejności, ale już następnego dnia po zakazie, propozycja z ministerstwa sprawiedliwości odejścia z zawodu. To mogłoby być dla Małgorzaty Tomkiewicz, zapalonej żeglarki i Wiesława Kasprzyka zbawcze. Jakby pełna werwy Małgorzata Tomkiewicz zaraziła Wiesława Kasprzyka przyjemnością uprawiania z nią sportów wodnych, mogliby znaleźć nową wspólną pasję. Bezstresową, nie zżerającą systemu nerwowego.
Czy nie lepsze byłyby Śniardwy zamiast sali sądowej rozpraw skażonej neo-KRS?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566302-dwoje-sedziow-bojownikow-o-prawo-europejskie