Donald Tusk ma ponoć szykować się do „rozbioru” Polski 2050 Szymona Hołowni. Trzeba mu uczciwie oddać, że pierwszy etap politycznej walki z byłym dziennikarzem ma już za sobą. Kto wygrał to starcie? Wystarczy spojrzeć na sondaże. Tusk wrócił, a natychmiast pod sztandarem Platformy Obywatelskiej zameldowali się wyborcy, którzy już pożegnali się z wiarą w pokonanie PiS pod przywództwem Borysa Budki. Wraz z powrotem Tuska, wróciły ich nadzieje. Ale po kilku tygodniach wysysania z PL2050 elektoratu, Tusk zderzył się ze szklanym sufitem. Wyżej nie podskoczy. Zdaniem „Super Expressu” były premier ma w związku z tym planować kolejny etap politycznego wykańczania konkurencji.
„SE” napisał, że na łono partii-matki wrócić ma Joanna Mucha. Była minister w rządzie Tuska odcięła się od rewelacji tabloidu, polecając korzystanie z tej gazety wyłącznie w toalecie.
Do niczego więcej się nie nadaje
—napisała posłanka.
I choć polska polityka widziała już o wiele bardziej spektakularne powroty, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że Mucha wybierałaby się do Platformy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rozbiór partii Hołowni
Paradoksalnie jednak taka wiadomość jest na rękę Hołowni. Dlaczego? Bo Polska 2050 na gwałt potrzebuje pomysłu, jak odróżnić się od Platformy Obywatelskiej, jak odkleić się od Donalda Tuska. Zauważmy, że Hołownia od początku sceptycznie wypowiadał się o jego powrocie do polskiej polityki, przekonując że przyniesie on jeszcze większą polaryzację społeczeństwa. Gdy już do tego doszło, a Platforma zyskała kosztem Polski 2050 kilka punktów procentowych, Hołowni zaczął palić się grunt pod nogami. Trzeba przyznać, że jego Polska 2050 i tak całkiem nieźle z tego pojedynku wyszła. Poparcie sięgające powyżej 10 proc., to naprawdę dobry wynik. Takie wrzutki, jak ta dzisiejsza w „SE”, są o tyle korzystne dla Hołowni, że przedstawiają jego środowisko jako realne zagrożenie dla Platformy. Bo gdyby było inaczej - może mówić teraz Hołownia - to dlaczego Tusk miałby szykować się do rozebrania jego partii? Hołownia nawet by chciał, żeby Tusk go jakoś połajał, ale na razie to ze strony byłego premiera może liczyć jedynie na zapewnienia o współpracy, szacunku i przyjaźni. Czyli stara strategia Tuska: wziąć w śmiercionośne objęcia i mówić o miłości. I nawet Jaśmina na niewiele może się tutaj zdać.
Nie zdziwię się, gdy w ciagu najbliższych dni Hołownia pytany o rewelacje „SE” odpowie, że to znak, że są ważni i że Platforma się ich boi… Hołownia tej wojenki nawet chce, ale nie widać, żeby miał pomysł jak ją wygrać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566288-holownia-nawet-chcialby-wojenki-z-tuskiem