Sądzę, że zwłaszcza te „wyczyny” opozycji na granicy polsko-białoruskiej w sposób zasadniczy wzmocniły Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma badań, ale mógłbym spekulować, że te obecne ataki Komisji Europejskiej, czyli w istocie Niemiec na Polskę, ten brutalny nacisk działa jak płachta na byka na przekornych Polaków. Polacy nie lubią, gdy tak ostentacyjnie uderza się w ich wolność - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk i politolog.
CZYTAJ TAKŻE:
-SONDAŻ. Połowa mandatów dla PiS! Znacząca przewaga nad KO. SPRAWDŹ, kto jeszcze wszedłby do Sejmu
wPolityce.pl: Prawo i Sprawiedliwość w ostatnim czasie znów odnotowuje wzrosty w sondażach i zwiększa swoją przewagę nad Koalicją Obywatelską czy w ogóle opozycją. Czy wpływ na tę sytuację mogą mieć ostatnie działania polityków opozycji, takie jak „interwencje” poszczególnych posłów na granicy polsko-białoruskiej czy też prezentowana przez część polityków PO, niegdyś przecież chadeckiej, jawna niechęć wobec Kościoła i katolików?
Prof. Mieczysław Ryba: Bez dwóch zdań. Sądzę, że zwłaszcza te „wyczyny” opozycji na granicy polsko-białoruskiej w sposób zasadniczy wzmocniły Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma badań, ale mógłbym spekulować, że te obecne ataki Komisji Europejskiej, czyli w istocie Niemiec na Polskę, ten brutalny nacisk działa jak płachta na byka na przekornych Polaków. Polacy nie lubią, gdy tak ostentacyjnie uderza się w ich wolność. Bo w istocie chodzi o wymianę rządu w Warszawie, czyli o wolność wyboru.
Donald Tusk również zdaje się to dostrzegać, skoro przyjął nieco inną narrację, rzekomo w obronie funduszy dla Polski. Zapewne czuje, że taktyka przyjęta przez opozycję nie jest dobra. Siła Prawa i Sprawiedliwości jest w ogromnej mierze pochodną błędów opozycji.
Sama opozycja również jest niekonsekwentna - z jednej strony mówi o konieczności zjednoczenia, aby wygrać z PiS, z drugiej - widać coraz wyraźniejsze rozbieżności. Zarówno w kwestii podejścia do ochrony polskich granic, jak i np. ostatnich sugestii, że to Donald Tusk miałby „uratować” Krajowy Plan Odbudowy. Pokpiwa sobie z tego np. europoseł Lewicy, Robert Biedroń.
Robert Biedroń czy szerzej – Lewica – operuje w dość zawężonym elektoracie. Chce utrzymać swój stan posiadania, nie dać się Tuskowi, w związku z czym może sobie pozwalać na różne takie wypowiedzi. W związku z tym Tusk powinien zdawać sobie sprawę, że ta lewicowa agenda, którą przyjęła Platforma, kosztuje ją jednak bardzo dużo. Trzymanie się sztywno tej lewicowej agendy pozbawia opozycję możliwości wygrania z PiS.
A jednak znaczna część Koalicji Obywatelskiej, jak się wydaje, nie chce zawrócić z tego kursu na lewo.
Pamiętajmy, że Koalicja Obywatelska jest sklejona z różnych podmiotów, przypadkowych osób. Kiedyś była przecież robiona po to, aby wyeliminować wszelką opozycję poza Platformą Obywatelską. Grzegorz Schetyna przyjmował tam przecież różnych polityków. Podsumowując to wszystko, Donald Tusk ma dość trudny zespół do gry.
Czy ostatnie wydarzenia polityczne obnażają pewną słabość byłego premiera? Czy potwierdzają, że Tusk nie czuje się w polityce tak pewnie jak przed kilkoma laty, że nie dostrzega zmian, które nastąpiły w Polsce podczas jego nieobecności na krajowej scenie politycznej?
Cały czas mam wrażenie, że Tusk „nie chciał, ale musiał” przyjechać. Że ta presja Angeli Merkel była duża: aby zmienić rząd w Polsce, widząc w nim kogoś, kto kiedyś rządził i kto dziś – ze starymi narzędziami – wróci do władzy. Rzecz w tym, że Polska była siedem lat temu zupełnie inna niż obecnie i Donald Tusk jest nieco archaiczny w swoich radykalnych, antypisowskich wypowiedziach.
Co do radykalizmu, w ostatnim czasie znów mamy do czynienia z eskalacją sporu na linii KE-Polska. Opozycja przekonuje - kolejny raz - że rząd Prawa i Sprawiedliwości dąży do polexitu. Zresztą coraz ostrzejsze są również wypowiedzi niektórych ważnych polityków Zjednoczonej Prawicy. A znów te wypowiedzi opozycja przedstawia jako potwierdzenie, że obecny rząd planuje wyprowadzenie Polski z UE.
Bruksela rozgrywa tę kwestię. Najpierw czyni zupełnie bezprawne kroki, które mają rzekomo pozbnawić nas środków. Musi to oczywiście wywołać reakcję polskich polityków rządowych, bo jeśli mamy do czynienia z bezprawiem, to reakcja musi być konieczna. Ale kiedy polski rząd reaguje na bezprawie UE, to słyszymy, że zbliża się polexit. To w sumie dość prosta, jeśli nawet nie prymitywna gra. I myślę, że Polacy zdążyli się na niej poznać – stąd takie a nie inne sondaże.
Jak możemy rozwiązać ten spór z Brukselą?
Komisja Europejska realizuje niemiecką agendę. Program Mitteleuropy jest realizowany. Jeżeli w tej sytuacji nie pokażemy spoistości, twardości, również pewnej spoistości społecznej w oporze przeciwko bezprawnym działaniom, to będziemy rozgrywani. Ostatecznie kończy się to zawsze porażką. Opozycja tkwi w mylnym przekonaniu, że na tym wygra. Obniży się pozycja całego państwa, bo nie chodzi o to, kto sprawuje władzę, ale jakie będziemy mieć narzędzia walki o swoje własne interesy. W tym względzie wydaje mi się, że to wszystko się rozstrzygnie, ale nie na polu prawa – bo przecież Bruksela niejednokrotnie działa poza prawem, uzurpując sobie kompetencje, które w żaden sposób nie wynikają z traktatów – tylko na poziomie siły. A nasza siła jest również pochodną tego, jak zareaguje społeczeństwo – czy poprze rząd, czy opozycję, która jednak jest w stanie wyłącznie wszystko destabilizować.
Skoro - jak widzimy - w Unii Europejskiej karty rozdaje Berlin, to czy sądzi Pan, że odejście - po 16 latach- Angeli Merkel z urzędu kanclerza Niemiec, a co za tym idzie - zmiana władzy, w jakiś sposób zmieni klimat w UE? Czy będzie to na pewno zmiana korzystna dla Polski?
Pamiętajmy, że alternatywą są rządy socjaldemokratów, którzy przecież zapoczątkowali Nord Stream. Absolutnie będą też popierać Fit for 55, czyli Zielony Ład, który dociąża gospodarkę polską i gospodarki europejskie. W ten sposób Niemcy będą dalej wysysać, niemalże jak pijawka soki żywotne z różnych krajów. Oprócz tego na agendzie lewicowej w Niemczech wysoko jest ideologia LGBT i rewolucji seksualnej. Nie przypuszczam, aby rządy lewicy w Niemczech mogły być dla nas lepsze.
Część komentatorów ocenia również, że Angela Merkel była najbardziej propolskim z niemieckich polityków i przywódców w ostatnich latach
Retorycznie. Natomiast merytorycznie proszę zwrócić uwagę, że finał rządów Angeli Merkel to dokończenie Nord Stream 2. Zatem końcówka kadencji upłynęła pod znakiem porozumienia z Rosją, mimo retoryki antyputinowskiej. Retoryka a merytoryczne układy to zupełnie co innego. W sensie realnym ta polityka była twardo realizowana. Angela Merkel oczywiście nie była jednak jakoś wybitnie antypolska, w przeciwieństwie do takich polityków jak np. Martin Schulz, który wręcz „zionął” pewnymi wypowiedziami przeciwko obecnym władzom Polski.
Czyli w najbliższym czasie czeka nas jeszcze cięższa walka o swoje interesy na arenie europejskiej?
Czeka nas ciężka walka i potrzebna nam tu będzie pewna siła, którą jesteśmy w stanie zademonstrować lub jej użyć. Zresztą najważniejszą kwestią nie jest to, jak rozstrzygnie się walka wyborcza w Niemczech. O wiele ważniejsze są dla nas wybory w Hiszpanii czy we Włoszech, a zwłaszcza we Włoszech. To w znacznej mierze pokaże czy Warszawa będzie miała bardzo silnego sojusznika na arenie europejskiej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566150-prof-ryba-ko-sama-pozbawia-sie-mozliwosci-wygranej-z-pis