Z uwagą śledzimy w naszej wspólnocie czytelniczej i redakcyjnej relacje z obchodów upamiętniających ofiary i bohaterów ataków na wieże World Trade Center w Stanach Zjednoczonych. Dla mojego pokolenia to tragedia także osobista - choć działa się daleko, dotyczyła braterskiego narodu amerykańskiego, przeżywaliśmy ją jak własną, w poczuciu iż zaatakowano całą naszą cywilizację, cały wolny świat.
Byłem w Nowym Jorku przez kilka tygodniu rok po zamachach i były to rany bardzo jeszcze świeże, dotykalne. Także teraz wizyta w tym miejscu, gdzie dziś wydarzenia z 11 września 2001 są upamiętnione, i w niedalekim muzeum, robi przygnębiające wrażenie.
Dziś cała Ameryka oddała hołd, niemal 3 tysiącom ofiarom zamordowanym w biurach WTC, ofiarom w innych zaatakowanych miejscach, bohaterskim pasażerom lotu nr 93 linii United Airlines, którzy świadomie rozbili swój porwany samolot - by chronić innych. Czci się i wspomina ich bliskich. Honoruje się bohaterskich strażaków, policjantów, wszystkich, którzy odpowiedzieli natychmiast - niosąc pomoc, ginąc setkami w wieżach, które runęły. I żołnierzy, którzy w odpowiedzi na atak z 11 września musieli pójść na wojnę.
Pamiętamy, że wśród ofiar i doświadczonych tym haniebnym atakiem byli i Polacy.
Oczywiście, spory nie gasną. O przyczyny, o późniejszą reakcję, o Afganistan i Irak, o patriotyzm i liczbę płci. Ale w tym dniu zostają wyciszone. Przemawiają obok siebie różni na co dzień politycy, rodziny ofiar słyszą słowa wsparcia, modlitwy. Podobnie zachowują się wszystkie media.
Panuje powaga. Każdy wie, że ból trwa.
Nikt nie krzyczy, że za długo już tej żałoby, nikt nie zarzuca nikomu, że za dużo upamiętnień, nikt nie zwołuje pijanych bojówek by zwalczały żałobników, nikt nie gasi zniczy, nie zabiera pospiesznie kwiatów.
Nikt nie twierdzi, że to w sumie nieważne, kto w jakiej trumnie pochowany.
Żaden publicysta nie pochwali jeżdżenia deskorolkami po pomnikach ofiar.
Żaden celebryta nie rzuci „żartu” o tragicznym locie.
Nikt nie oskarża pasażerów i ofiar, że „same sobie winne”.
Szanowna totalna opozycjo, szanowne totalne media, przejrzyjcie się w tej powadze, w tym szacunku dla ofiar i bohaterów w dalekiej Ameryce - mimo iż wojna kulturowa tego kraju też nie omija. Ale są miejsca i dni, które nie są jednak bezczeszczone.
Spójrzcie w tym kontekście na swoje zachowanie po tragedii smoleńskiej. Może w tym lustrze dostrzeżecie własne zdziczenie, barbarzyństwo jaki w dużej części pokazaliście po tamtym strasznym 10 kwietnia 2010 roku?
Może dostrzeżecie, jak sowieckie z ducha i dalekie od świata cywilizowanego jest to, co każdego roku wyrabiacie, depcząc po bólu ofiar, ich bliskich, przyjaciół, współpracowników czy po prostu patriotów? Polaków, którym do dzisiaj brakuje wielkiego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej - śp. prezydenta profesora Lecha Kaczyńskiego?
Może?
Zdjęcia: PAP/EPA
Jak to się stało, że tak daleko zabrnęliście? Że robiliście i mówiliście tak potworne rzeczy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565968-moze-dostrzezecie-wlasne-zdziczenie-pokazane-po-smolensku