W cyklu „Ważne archiwa SIECI” przypominamy Państwu najważniejsze publikacje naszych autorów. Czytelnicy portalu wPolityce.pl, którzy przystąpią do „Sieci Przyjaciół” (można to zrobić ==> TUTAJ) dostaną porcję dobrej publicystyki, reportażu, ważnych opinii.
Dzisiaj w cyklu WAŻNE ARCHIWA SIECI artykuł Aleksandry Rybińskiej o dyktacie brukselskich elit, by otworzyć polską, a zarazem unijną granicę przed imigrantami. Przypominamy także politykę rządu Ewy Kopacz, która był zdecydowana przyjąć „każdą liczbę imigrantów”.
PIEKŁO EUROPY
Aleksandra Rybińska
Artykuł ukazał się w numerze tygodnika „wSieci” Nr 7 (168) 2016
15–21 lutego 2016 r.
Mieszkańcy starej Europy wraz z wydarzeniami nocy sylwestrowej w Kolonii boleśnie uświadomili sobie problemy wynikające z masowego napływu imigrantów. Pierwsze oznaki, że dzieje się źle, pojawiły się jednak o wiele wcześniej. Zostały mimo to przemilczane bądź były minimalizowane w swoim znaczeniu w imię tolerancji i poprawności politycznej.
Jesteśmy świadkami zderzenia dwóch cywilizacji w krajach starej Europy — cywilizacji zachodniej i cywilizacji muzułmańskiej. Dwóch cywilizacji, które w ciągu ostatnich 14 wieków nie przestały się nawzajem zwalczać. Każda z nich ma swoją własną tożsamość oraz historię. Należy przy tej okazji przywołać, co oznacza słowo „cywilizacja”. To coś więcej niż kultura, architektura, muzyka, gastronomia czy sposób ubierania się. To światopogląd, u którego podstaw leży religia — chrześcijaństwo oraz islam. Antropolog meksykański Rodolfo Stevenhagen twierdzi, że cywilizacja to „zbiór cech odrębnych natury duchowej, materialnej, intelektualnej i afektywnej, które charakteryzują społeczeństwo”. W zbiór tych cech wchodzą zarówno sposób życia, jak i systemy wartości, tradycje i wiara. Muzułmanie, którzy przybywają do Europy, niosą konflikt ze światem Zachodu w sobie jako część kolektywnej świadomości. To powoduje, że pielęgnują swoją tożsamość bez względu na to, czy są silnie przywiązani do religii, czy nie. Europa natomiast, która przez wieki była niedoścignionym wzorem cywilizacyjnej dojrzałości, zbudowana na chrześcijańskich wartościach, trąci nihilizmem, oddaje dzisiaj pole obcej cywilizacji, która napływa do niej trasą bałkańską i przez Morze Śródziemne z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jak stwierdził niegdyś brytyjski historiozof Arnold Toynbee: „Cywilizacje nie giną, cywilizacje popełniają samobójstwo”.
Azylanci terroryzują azylantów
Niemcy przyjęli najwięcej imigrantów z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Oficjalne szacunki mówią o 1,1 mln osób. Już w połowie ubiegłego roku zaczęły się pojawiać doniesienia o bójkach w tamtejszych ośrodkach dla azylantów, w których umieszczano nawet po kilka tysięcy osób, czasami kilkunastu różnych narodowości. Konfl ikty, które stanowią podłoże krwawych starć na Bliskim Wschodzie, odżyły ze zdwojoną siłą w przepełnionych schroniskach.
Do takich zamieszek doszło w sierpniu 2015 r. w ośrodku dla uchodźców w Suhl w Turyngii. Budynek zdemolowano, szyby powybijano. Przyczyną bijatyki była rzekoma profanacja Koranu. Podobne incydenty zdarzyły się także w ośrodkach w Hesji, Hamburgu, Monachium, we Frankfurcie nad Menem i w Berlinie. W schroniskach dla azylantów za Odrą rządzą radykalni muzułmanie bezlitośnie stosujący prawo szariatu. Najbardziej z tego powodu cierpią chrześcijanie. Irański chrześcijanin o imieniu Said opisywał w dzienniku „Die Welt”, jak jego współlokatorzy budzili go podczas ramadanu codziennie rano i zmuszali do jedzenia, zanim wzejdzie słońce. „Gdy odmawiałem, krzyczeli, że jestem kafi rem, niewiernym, i należy mnie zabić. Traktują mnie jak zwierzę. Żyję w ciągłym strachu. Biją mnie i plują mi w twarz” — opowiadał. Historia Saida jest tylko jedną z wielu. W Hemer w kraju związkowym Saara algierscy imigranci pobili Erytrejczyka i jego ciężarną żonę, bo mężczyzna nosił krzyżyk na szyi. Szczególnie dramatyczna jest historia rodziny chrześcijan z Iraku, która została pobita w obozie dla azylantów w Bawarii. Ze strachu wrócili do Mosulu w Iraku, skąd przegonili ich wcześniej bojownicy Państwa Islamskiego.
Podobny los spotyka kobiety. W październiku 2015 r. do niemieckich mediów zaczęły napływać doniesienia o gwałtach, molestowaniu seksualnym oraz przymusowej prostytucji w schroniskach dla uchodźców. Większość imigrantów to mężczyźni w wieku od 20 do 40 lat z krajów, w których kobieta — nazwijmy to po imieniu — jest niczym. Nawet w ciągu dnia wiele imigrantek boi się poruszać po terenie zakwaterowania.
W strachu żyją także wolontariuszki. W ubiegłym miesiącu jedna z nich z ośrodka dla uchodźców w Berlinie opisała na łamach „Die Welt” swoją frustrację i rozczarowanie wobec „roszczeniowej postawy i agresji azylantów”. By nie być napastowana seksualnie, co się zdarzało, zmieniła sposób ubierania się: zakłada już tylko długie spodnie oraz bluzki zapięte pod samą szyję.
Zagrożone czują się też policjantki. We wrześniu ub.r. młoda komisarz policji z Bochum Tanja Kambouri wysłała list otwarty do mediów, w którym skarżyła się, że uchodźcy nie mają żadnego szacunku wobec kobiet i dla obowiązującego prawa. „Jesteśmy w Niemczech i takiego zachowania nie powinniśmy tolerować” — napisała w swoim liście Kambouri. Według niej „wielu policjantów nie czuje się w Niemczech już u siebie. Ani tym bardziej bezpiecznie. „Niedawno tłum imigrantów pobił kilku moich kolegów. I to dotkliwie. Bali się sprawę nagłośnić, by nie zostać oskarżonym o brak tolerancji” — zaznaczyła policjantka.
Szok po sylwestrowej nocy
Ten lęk policjantów przed oskarżeniem o rasizm stanowił tło wydarzeń nocy sylwestrowej w Kolonii. Wydarzeń, które zmieniły nie tylko nastawienie mediów, lecz także władz wobec problemów wynikających z obecnej fali imigracji. Od tej chwili nie mija dzień bez kolejnych doniesień o napaściach seksualnych na kobiety. Wcześniej nie można było nawet wspomnieć o pochodzeniu etnicznym sprawców. Władze Hesji oraz Turyngii wręcz zakazały policjantom odnotowywania w raportach narodowości przestępców, a już tym bardziej wspominania o tym, że są to uchodźcy.
W sylwestra w Kolonii grupki mężczyzn tworzyły sztuczny tłok, osaczały Niemki, napastowały je, następnie okradały. Zbyt słabe siły policyjne przez wiele godzin nie były w stanie opanować sytuacji. Dopiero po paru dniach niemieckie media zaczęły informować o zajściach, co wywołało oburzenie wśród obywateli. Jeszcze większą konsternację wywołała wypowiedź burmistrz miasta Henriette Reker, że jeśli kobiety nie chcą zostać zgwałcone, powinny „trzymać obcych na odległość wyciągniętego ramienia”. Policja w Nadrenii Północnej-Westfalii otrzymała ponad tysiąc zgłoszeń o kradzieżach i napaściach seksualnych w sylwestra. Większość zgłoszeń dotyczy samej Kolonii, ale podobne incydenty odnotowano w aż 12 niemiec kich krajach związkowych. Policja wytypowała do tej pory 72 podejrzanych. W większości to uchodźcy z Algierii, Syrii, Tunezji, Maroka, Iraku i Afganistanu.
Gdy ruszył karnawał w Nadrenii, obawy władz były duże. W dniach poprzedzających ostatni tydzień karnawału policja przeprowadziła akcję uświadamiającą wśród uchodźców. W ośrodkach dla imigrantów rozprowadzano broszury informacyjne wyjaśniające tradycję niemieckiego karnawału i przypominające cudzoziemcom, że w Niemczech obowiązuje równouprawnienie mężczyzn i kobiet. Nie pomogło. Doszło do 22 napaści seksualnych i dwóch gwałtów. Porażająca jest skala przestępczej działalności imigrantów wyłaniająca się z niemieckich mediów, które o przypadkach seksualnego molestowania i gwałtów wreszcie zaczęły informować. Oto tylko niektóre z nich:
15 sierpnia ub.r. dwóch azylantów z Iraku zgwałciło 19-letnią Niemkę w Hamm w Nadrenii Północnej-Westfalii;
Dzień później 14-letni chłopiec został zgwałcony przez imigranta z Syrii w toalecie pociągu regionalnego między Heilbronn a Schwabisch Hall;
30 sierpnia 37-letni azylant z Algierii Redha M. zgwałcił w Hameln 24-letnią studentkę. Podczas gwałtu krzyczał „Inshallah” (Jeśli B.g zechce), a potem zapytał swoją ofiarę, czy jej się podobało. Jego proces ruszył kilka dni temu. Mężczyzna tłumaczył przed sądem, że „potrzebował seksu”;
11 września ub.r. uchodźca z Afryki Północnej brutalnie zgwałcił siedmioletnią dziewczynkę w jednym z parków w Chemnitz, w którym bawiła się pod okiem matki;
12 września ub.r. trzech „uchodźców” zgwałciło 16-letnię Niemkę w Mering w Bawarii. Policja wezwała uczennice lokalnego gimnazjum do tego, by „nie ubierały się wyzywająco, aby uniknąć nieporozumień”;
15 października ub.r. 13-latka została zgwałcona w ośrodku dla azylantów w Detmold przez innego uchodźcę;
11 stycznia media niemieckie obiegła informacja o 36-letnim azylancie, który brutalnie zgwałcił 16-letniego wolontariusza w ratuszu w Wolfsburgu. Chłopak pomagał mężczyźnie wypełnić wniosek o azyl, gdy ten siłą wepchnął go do toalety. Tam miało dojść do gwałtu. Azylant został zatrzymany przez policję. Ofiara jest pod opieką psychologów;
12 stycznia w jednej z pływalni w Monachium trzech Afgańczyków i jeden Syryjczyk, wszyscy niepełnoletni, molestowali dwie siostry, 14- i 17-letnią. Według policji mężczyźni „wkładali im ręce między nogi, dotykali ich piersi i ocierali się o nie”. Zgodnie z niemieckim prawem dotykanie części intymnych drugiej osoby wbrew jej woli stanowi gwałt. Lokalne władze rozdały imigrantom instrukcje zachowania na pływalniach, które informują, jakie zachowania wobec osób przeciwnej płci są dozwolone, a jakie zabronione;
Również 12 stycznia w Oldenburgu w Dolnej Saksonii pięć kobiet padło ofiarami napaści na tle seksualnym. Sprawcami także tym razem byli imigranci. Według policji dwóch przybyło do Niemiec z Algierii, jeden z Maroka. Według rzecznika policji w Oldenburgu Mathiasa Kutznera mężczyźni byli „bardzo agresywni”;
13 stycznia 23-letni imigrant z Libanu napadł na 45-letnią kobietę na klatce schodowej jednej z kamienic w Hanowerze. Rozebrał się i usiłował ją zgwałcić. Gdy mu się to nie udało, ugryzł ją w twarz. Został zatrzymany;
14 stycznia grupa ośmiu młodych imigrantów z Maroka i Algierii napastowała kobiety w jednej z dyskotek w Oldenburgu. Dwóch sprawców zatrzymała policja, jeden z nich usiłował wyrwać funkcjonariuszowi broń służbową;
2 lutego grupa uchodźców z Afganistanu w wieku 19, 20 i 23 lat, których wnioski o azyl zostały odrzucone, molestowała młodą kobietę w monachijskim metrze. Kiedy grupa starszych pasażerów próbowała jej pomóc, została przez Afgańczyków zaatakowana. Następnie uchodźcy rzucili się na starszą kobietę i dotykali ją w miejscach intymnych;
17 stycznia w Dortmundzie trzech młodych imigrantów z północnej Afryki próbowało ukamienować parę transseksualistek. Podczas ataku krzyczeli, że „tacy ludzie nie powinni żyć”. Zostali zatrzymani. Podczas przesłuchania przyznali, że chcieli je „ukamienować”, ale przeszkodziła im policja.
Jeśli wierzyć lokalnym mediom, w Berlinie mnożą się ataki o podłożu „homofobicznym”. Imigranci urządzają w dzielnicy Kreuzberg wieczorami polowania na homoseksualistów, których okradają i biją paskami od spodni po twarzach.
Piją wodę z toalet
„Ubogacenie kulturowe” przyjmuje również nieco mniej gwałtowną formę. Uchodźcy kradną w sklepach, jeżdżą na gapę i niszczą mienie. Gmina Hardheim w Badenii-Wirtembergii od początku września 2015 r. przyjęła ponad tysiąc imigrantów. Nie radzi sobie z przybyszami, którzy gnieżdżą się w dawnych koszarach Bundeswehry. „Goście” wypróżniają się do okolicznych ogrodów, kradną rowery, napastują kobiety na ulicy i piją wodę z toalet. Burmistrz gminy Volker Rohm postanowił więc sporządzić dla nich zestaw reguł, by ułatwić ich integrację. Jak na razie z nikłym skutkiem. Taki regulamin przydałby się zapewne także w Zwickau w Saksonii. Imigranci z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu wielokrotnie onanizowali się w jacuzzi w niedawno wyremontowanym krytym basenie Johannisbad. W kolejnej pływalni doszło do „zanieczyszczenia basenu przez pozbycie się zawartości jelit”. Na oczach obecnych tam dzieci. W nadreńskim Lindlar uchodźcy ukradli kozę. Zabili ją i zjedli. Twierdzili, że „byli głodni”, a u nich „są takie tradycje”. Kóz zniknęło więcej, ale policja odmawia podania szczegółów spraw. Federalny Urząd Kryminalny przyznał za to, że w 2015 r. liczba przestępstw popełnianych przez azylantów się podwoiła: z 16 do 38 tys.
Festiwal molestowania
Szwecja przyjęła w 2015 r. ponad 160 tys. imigrantów, z czego aż 35 tys. to dzieci i nastolatki niemające opiekunów. To dużo, biorąc pod uwagę, że kraj liczy zaledwie 9 mln mieszkańców. Także tam w noc sylwestrową odnotowano przypadki molestowania kobiet. Szwedzka policja przyznała, że co najmniej 14 kobiet było napastowanych w Kalmarze, mieście w południowo- wschodniej części kraju. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać dwóch z kilkunastu domniemanych napastników. Jeden ma 20, a drugi 15 lat. Policja zgodnie z odgórną instrukcją odmawia ujawnienia ich pochodzenia etnicznego, by „nie grać w ręce prawicowym ekstremistom”.
25 stycznia przybyły do Szwecji bez rodziców 15-letni imigrant z Afryki zaatakował nożem 22-letnią opiekunkę ośrodka w Moelndal pod Goeteborgiem, w którym mieszkał. Kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala. Z relacji świadków wynika, że do tragedii doszło w trakcie kłótni, jaka wybuchła w ośrodku. Nastolatka tymczasowo aresztowano, zostanie oskarżony o morderstwo. Między połową października 2015 a 8 stycznia 2016 r. szwedzka policja odnotowała 372 przypadki przestępstw popełnionych przez uchodźców. Policja w Sztokholmie odradziła mieszkańcom miasta nocne odwiedziny na głównym dworcu, bo „grasują tam gangi Marokańczyków, którzy kradną i molestują kobiety”.
Jednocześnie wyszło na jaw, że policja ukrywała przypadki molestowania seksualnego kobiet podczas młodzieżowego festiwalu w Sztokholmie w sierpniu ubór. Z wewnętrznego raportu policji, który opublikował dziennik „Dagens Nyheter”, wynika, że w ciągu pięciu dni imprezy służby porządkowe odseparowały od publiczności ponad 200 niewłaściwie zachowujących się młodych mężczyzn. Organizatorzy zastanawiali się nawet nad podzieleniem widowni na oddzielne sektory dla chłopców i dziewcząt. Kilku sprawców zatrzymano, ale żaden ze zgłoszonych przypadków nie doprowadził do aktu oskarżenia. Szwedzi niczego się o tym wówczas nie dowiedzieli. Policja i media zgodnie głosiły, że „festiwal odbył się bez zakłóceń”.
Obrońcy praw człowieka alarmują, że w ośrodkach dla azylantów w Szwecji dzieci padają ofiarami gwałtów. Szef Stowarzyszenia ds. Obrony Praw Afgańczyków Hussein Asgari twierdzi, że otrzymuje nawet 10 takich zgłoszeń dziennie:
W październiku jeden z irackich uchodźców zgwałcił trzyletnią dziewczynkę w ośrodku dla azylantów w Tinsgyrd;
Miesiąc wcześniej doszło do zbiorowego gwałtu na 15-letnim chłopcu w ośrodku dla uchodźców w Trelleborgu. Sprawcami byli Somalijczycy.
Gdy w 1975 r. szwedzki parlament otworzył kraj na imigrację, policja odnotowała 421 gwałtów. W 2014 r. było ich już 6 620. To wzrost o 1 472 proc. Tamtejsze media, w tym wpływowe dzienniki „Aftonbladet” i „Expressen”, z uporem określały wszystkich gwałcicieli jako Szwedów, nawet jeśli byli to azylanci bez prawa pobytu.
Problem nieletnich żon
Norwegia przyjęła ok. 33 tys. imigrantów w 2015 r. Również tam są problemy. Wśród osób starających się o azyl jest 61 dzieci, które w swoich krajach zawarły związek małżeński, co jest niezgodne z norweskim prawem. Z danych norweskiego urzędu ds. migracji wynika, że co najmniej 10 młodych żon ma mniej niż 16 lat, jedna z przybyłych z mężem dziewczynek ma zaledwie 11 lat, a dwie nastolatki poniżej 18. roku życia oczekują drugiego dziecka. Większość małżeństw nieletnich pochodzi z Syrii, Afganistanu oraz Iraku. W listopadzie ub.r. 14-letnia dziewczynka w ciąży przekroczyła rosyjsko- norweską granicę w Storskog wraz z 23-letnim mężem oraz 18-miesięcznym dzieckiem. Małżeństwo zostało w Norwegii rozdzielone, a wobec mężczyzny wszczęto postępowanie karne. W Norwegii zawrzeć małżeństwo można po ukończeniu 18 lat; małżeństwo zawarte za granicą jest nieważne, jeśli jedna ze stron była wówczas niepełnoletnia. W Stavanger zaczęto oferować kursy edukacji seksualnej dla imigrantów, po tym jak doszło tam do serii gwałtów. Większość mężczyzn skazanych w tym mieście za gwałt w ciągu ostatnich trzech lat to imigranci z pierwszej lub drugiej generacji. Niestety w tych kursach agresorami są zawsze rdzenni Norwegowie. „Arne mówi Hassanowi, że zamierza postawić dziewczynie kilka drinków, żeby ‚zmiękczyć’ ją na tyle, że zgodzi się pójść z nim do łóżka. Czy takie >>zmiękczanie<< jest w porządku? Jak powinien zareagować Hassan?” — brzmi jedno z pytań stawianych azylantom przez instruktorów.
W Danii, która w 2015 r. przyjęła ok. 20 tys. uchodźców, również dochodzi do gwałtów na młodych kobietach:
we wrześniu ub.r. imigrant z Pakistanu brutalnie zgwałcił i okradł 18-letnią studentkę;
W październiku trzech imigrantów z Erytrei zgwałciło 35-letnią kobietę w Hjórring;
W listopadzie uchodźca z Ruandy zgwałcił w Kopenhadze 39-letnią kobietę, którą znał i która okazała mu życzliwość.
To tylko trzy najgłośniejsze przypadki, bowiem ze statystyk wynika, że między rokiem 2013 a 2014 34,5 proc. wszystkich gwałtów zostało popełnionych przez imigrantów z Somalii, Pakistanu i Iraku lub ich potomków, mimo że grupa ta stanowi tylko 12 proc. ludności kraju. Reakcją władz Danii, podobnie jak w Szwecji, jest decyzja o konieczności odbycia przez imigrantów kursów edukacji seksualnej, podczas których będzie im tłumaczone, że nie każda kobieta, która się nimi interesuje, „chce natychmiast odbyć z nimi stosunek seksualny” i przed odbyciem takiego „należy ją wpierw zapytać o zgodę”. Przejście kursu ma być warunkiem otrzymania azylu.
Prawo „Dżungli”
Do Francji przybyło w ubiegłym roku ok. 80 tys. uchodźców. W większości dołączyli do znajomych i rodzin już zamieszkujących imigranckie getta francuskich miast. Nie sprawiają oni większych trudności niż ci, którzy już tam są. Głównym problemem Francuzów jest obóz dla uchodźców w Calais zwany „Dżunglą”. Koczujący w nim imigranci usiłują dostać się do tunelu pod kanałem La Manche, by się przedrzeć do Wielkiej Brytanii. Gdy im się to nie udaje, rozładowują swoją frustrację na samochodach zaparkowanych wzdłuż drogi prowadzącej z powrotem do wielkiego obozowiska, zatrzymują auta na autostradzie, rozbijając w nich szyby i urywając lusterka. Mieszkańcy Calais założyli uzbrojoną nielegalną milicję. Urząd miasta wypłaca im odszkodowania za zniszczone mienie (koszty wynoszą już kilkaset tysięcy euro), ale to dla nich małe pocieszenie. Grupy agresywnych uchodźców usiłują także regularnie wdzierać się do domów mieszkańców Marck, miejscowości położonej w pobliżu Calais. Lokalne władze żądają, by sprowadzono tam na stałe szturmowe oddziały policji. Według miejscowej ludności imigranci pozostają bezkarni.
= = = = = =
PORZĄDEK MIŁOSIERDZIA
Wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego podczas sejmowej debaty o uchodźcach
Tekst ukazał się w numerze tygodnika „wSieci” Nr 38 (147) 2015
21–27 września 2015 r.
Pani Marszałek, Wysoka Izbo, nie ukrywam, że znalazłem się w trudnej sytuacji, bo wypowiedzi, które tutaj uważnie wysłuchałem, są cokolwiek sprzeczne. Z jednej strony deklaracje pani premier, a także pana przewodniczącego, z filozofii politycznej, a z drugiej strony zapowiedzi budowy twierdzy Europa i twierdzy Polska. Nie wiem, jak to z sobą pogodzić, ale dobrze by było, gdyby sam obóz rządzący wiedział, o co w gruncie rzeczy chodzi.
Tak naprawdę ważne jest pytanie: czy mianowicie rząd ma prawo pod obcym naciskiem, zewnętrznym naciskiem i bez wyraźnie wyrażonej woli narodu podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, codzienność, przestrzeń publiczną, na naszą realną sferę wolności. Wreszcie, co tutaj podnoszono, na nasze bezpieczeństwo. Chcę powiedzieć jasno: PiS uważa, że rząd nie ma prawa do podejmowania takiej decyzji.
Co więcej, uważa, że podejmowanie tego typu decyzji bez wyraźnej zgody społeczeństwa jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu i praw obywatelskich. Nie ma tutaj naszej zgody. Nie chodzi tutaj o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców. Chodzi o to, że istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony proces, który będzie wyglądał tak: najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększa, później nie przestrzegają oni naszego prawa i obyczajów, a później narzucają swoją wrażliwość i swoje wymogi w przestrzeni publicznej w różnych dziedzinach życia. I to w sposób bardzo agresywny i gwałtowny. Jeśli ktoś mówi, że to nieprawda, to niech się rozejrzy po Europie. Niech spojrzy na Szwecję, na 54 strefy, w których obowiązuje szariat. Obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, bo jest tam krzyż. Szwedzkim uczennicom nie wolno chodzić w krótkich strojach, bo to się nie podoba.
Co się dzieje we Włoszech? Pozajmowane kościoły traktowane jako toalety. We Francji? Nieustanna awantura, szariat, patrole pilnujące przestrzegania szariatu. […] Czy chcą państwo, żeby to pojawiło się także w Polsce? Żebyśmy przestali być gospodarzami w swoim kraju? Polacy tego nie chcą i nie chce tego Prawo i Sprawiedliwość!
Ale mimo jednoznacznego stanowiska naszej formacji politycznej sądzę, że warto rozważyć argumenty — także filozoficzne — o których mówił przewodniczący Grupiński. Można w sposób radykalny traktować zasadę współrodzajowości wszystkich ludzi. Tylko w ramach tej zasady w żadnym razie nie da się uzasadnić tego, że jednym się pomaga, a drugim nie. Musimy się wtedy otworzyć totalnie — i to nie tylko na tych, którzy cierpią z powodu wojny. Około miliarda osób cierpi z powodu głodu — przyjmijmy ich! […] Takie są tego konsekwencje. Przyjmijmy do każdej zamożnej rodziny biednych, którzy są w naszym kraju. Takie są konsekwencje tej zasady, jeśli się w ogóle myśli i rozumie coś z filozofii politycznej.
W tej sytuacji musimy szukać zasady innej, która moderowałaby taki radykalizm. Taka zasada istnieje — to porządek miłosierdzia. W ramach tej zasady najpierw są najbliżsi, potem naród, potem inni. Czy z tej zasady wynika, że nie powinniśmy pomagać? Nie! Ale metodą bezpieczną, finansową. Tutaj była mowa, że brakuje 2,8 mld dol. do utrzymania obozów, z których mamy wielki wypływ ludzi do Europy. Weźmy na siebie tę część zobowiązania, którą mamy z powodu udziału naszego PKB. To będzie rzeczywista solidarność i droga do rozwiązania tego problemu. Ale jednocześnie, jeżeli patrzymy na ten problem, to trzeba zdecydowanie odróżnić uchodźców, którzy uciekają przed wojną, od imigrantów ekonomicznych. A kto stworzył magnes społeczny przyciągania imigrantów? Niemcy. I tutaj Orb.n miał rację: to ich problem, nie nasz. My możemy pomóc uchodźcom, ale w sposób bezpieczny dla Polaków.
Pada też argument kolonializmu — Polska nie brała w tym udziału. Drugi argument: polityka USA i niektórych państw Zachodu na Bliskim Wschodzie. Polska w tym nie uczestniczyła. Jest argument inny — Juncker go podnosił — to argument odwołujący się do emigracji Polaków. Wielu Polaków wyemigrowało — i w latach poprzednich, i w poprzednim wieku. Czy Polacy emigrując, narzucali w tych miejscach swoje reguły? Czy kogoś terroryzowali? Nie! Ciężko pracowali, często z nadmierną pokorą. Chociaż byli tacy, którzy w XIX w. walczyli za naszą i waszą wolność, to ta walka tworzy zobowiązania wobec nas, a nie odwrotnie.
Wreszcie jest ten argument, który jest podnoszony: UE nam płaci. To są środki europejskie. Za co nam płaci? Za to, że oddajemy dużym, najsilniejszym państwom europejskim bardzo znaczną część możliwości decydowania o naszych sprawach. Uzyskują potężną moc ingerencji. Nie dostajemy tego za darmo, bardzo tanio kupują to od nas. Dlatego nie mamy powodów do wyrzutów sumienia. Natomiast mamy powody do tego, by bronić naszej suwerenności, by przeciwstawiać się niesłychanym wypowiedziom polityków europejskich z panem Schulzem na czele. Mamy prawo się bronić przed akcją dyfamacyjną, którą prowadzą wrogowie Polski, ludzie oszaleli z nienawiści do naszego kraju. Nieczynienie tego jest nie tylko hańbą i skandalem, nie tylko wstydem, ale i błędem politycznym.
= = = = = = = = =
W cyklu „Ważne archiwa SIECI” przypominamy Państwu najważniejsze publikacje naszych autorów. Co tydzień, w weekendy czytelnicy portalu wPolityce.pl, którzy przystąpią do „Sieci Przyjaciół” (można to zrobić ==> TUTAJ) dostaną porcję dobrej publicystyki, reportażu, ważnych opinii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565910-to-politycy-po-byli-gotowi-przyjac-kazda-liczbe-imigrantow