W Polsce wolno wszystko. Wolno bawić się wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, i wolno pluć na żołnierski mundur. Wolno kpić z tragedii, która pochłonęła sto istnień ludzkich, i wolno fałszować naszą historię, sadzając Polaków na ławie oskarżonych II wojny światowej. Ale jednego nie wolno: nie wolno rozmawiać na poważnie Unii Europejskiej. Nie wolno nawet o tym myśleć. To myślozbrodnia.
Według naszych liberałów i lewicowców Unia z zasady jest doskonała i dobra. Ona jest bez grzechu, a jej imię jest święte. Co jednak zrobić, gdy otwarcie łamie traktaty, które sama ustanowiła, gdy nie dotrzymuje deklaracji i stosuje nagą przemoc, dążąc do obalenia nielubianego przez siebie rządu? Cóż, to nie ich problem. Oni by się nigdy nie postawili, nawet w najsłuszniejsze sprawie, więc uważają tę kwestię za w sumie jałową. Zawsze grzecznie zaakceptują „interes europejski”, nawet wówczas, gdy jest to faktycznie interes niemiecki czy francuski, przebrany w unijne gwiazdki.
Sens wypowiedzi marszałka Terleckiego, która tak podekscytowała ludzi mających religijny w istocie stosunek do Unii Europejskiej (coś zawsze musi wypełnić pustkę po odrzuceniu Boga) jest jasny: Polska nie chce wychodzić z Unii. Ale też nie boi się myśleć o tym, jak przeciwstawić się presji:
Powinniśmy myśleć nad tym, jak najbardziej możemy współpracować, żebyśmy wszyscy byli w Unii, ale żeby ta Unia była taka, jaka jest dla nas do przyjęcia. Bo jeżeli pójdzie tak, jak się zanosi, że pójdzie, to musimy szukać rozwiązań drastycznych. Brytyjczycy pokazali, że im dyktatura brukselskiej biurokracji nie odpowiada, odwrócili się i wyszli.
My nie chcemy wychodzić, u nas poparcie dla UE jest bardzo silne, ale nie możemy dać się zapędzić w coś, co ograniczy naszą wolność i nasz rozwój.
Tak, nie możemy dać się zastraszyć. Skoro spotykamy się z jawną przemocą i cynizmem, musimy myśleć nad tym, jak się bronić, także przy użyciu środków ekstraordynaryjnych, a nawet - jak to ujął marszałek Terlecki - „drastycznych”.
Polski rząd nie po to jest polskim rządem, by odprawiał pseudoreligijne rytuały ku czci „świętej Unii Europejskiej”, ale by bronił polskiej suwerenności i dbał o polskie interesy. O interesy, których liberałowie i lewica właściwie zdefiniować nie potrafią. Są na to zbyt zideologizowani, i zbyt zależni od sił zewnętrznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565668-spotykamy-sie-z-przemoca-i-musimy-myslec-jak-sie-bronic