„Wydaje się, że Polska powinna przedstawić więcej szczegółów dotyczących naszych zamierzeń. W połowie sierpnia przedstawiliśmy zapowiedź nowych założeń reformy wymiaru sprawiedliwości. Wtedy też powiedziano o zmianie statusu Izby Dyscyplinarnej” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska.
wPolityce.pl: Wniosek Komisji Europejskiej do TSUE o ukaranie Polski zaskoczył wielu polskich prawników.
Prof. Genowefa Grabowska: Decyzje ogłoszono na krótko po wywiadzie premiera Mateusza Morawieckiego, w którym stanowczo powiedział, że Komisja Europejska nie będzie dyktować warunków Polsce. Ktoś pewnie powie, że to przypadek, ale reakcja Komisji Europejskiej jest zaporowa.
A może polski rząd powinien zaproponować Komisji Europejskiej jakieś rozwiązanie związane z Izbą Dyscyplinarną SN? Czy to spowodowałoby wycofanie wniosku Komisji do TSUE?
Nie wiemy, czy Komisja Europejska złożyła już stosowny wniosek, czy zapowiada jego złożenie. Gdyby wniosek wpłynął, to pamiętajmy, że sam Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej daje jakiś czas państwu członkowskiemu. Tutaj mamy jeszcze jedną kwestię. Postanowienie TSUE o zabezpieczeniu (które „zamroziło” Izbę Dyscyplinarną SN - red.) nie był kierowany do państwa polskiego, ale do Sądu Najwyższego. Czy państwo polskie ma więc nadzorować Sąd Najwyższy? Ma ingerować w jego funkcjonowanie? Mamy tu niespójność.
Przecież to ingerencja polityczna, która neguje niezawisłość Sądu Najwyższego.
Z jednej strony mamy więc apele o niezależność sądownictwa, a z drugiej strony Komisja wywiera nacisk na Polskę, zmuszając rząd Polski do wymuszenia na Sądzie Najwyższym określonych zmian.
Komisja Europejska zdaje się nie zauważać także lipcowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące ustroju sądów w Polsce są niezgodne z polską konstytucją.
To sytuacja patowa. Nie sądzę, by Komisja Europejska nie wiedziała o lipcowym orzeczeniu. Wiedzieć musiała. Brak jest przepływu informacji pomiędzy trybunałami i Komisją. Czy mamy rozumieć, że Komisja Europejska wie co się dzieje w polskim sądownictwie dyscyplinarnym, a nie wie o orzeczeniu polskiego Trybunału Konstytucyjnego? Doskonale zna treść tego wyroku. Ignoruje więc wyrok TK, a domaga się by Polska wypełniała wszystkie postanowienia i orzeczenia TSUE oraz decyzje samej Komisji Europejskiej. Czytałam, że odbyło się spotkanie przedstawicieli europejskich trybunałów konstytucyjnych z przedstawicielami TSUE. Tam rozmawiano na temat pierwszeństwa konstytucji nad prawem unijnym. Trzeba o tym rozmawiać. Jeśli Komisja Europejska będzie trwała w swoim uporze, to będzie w ten sposób zachęcała sędziów do niebezpiecznych zachowań. Takich do jakich doszło niedawno w Warszawie, gdzie sędzia nie chciał orzekać z koleżanką powołaną przez prezydenta Dudę po rekomendacji KRS.
Dobieranie sobie składu w taki sposób zabija niezawisłość sędziowską.
Oczywiście, że tak. Sędziowie nie mogą sobie indywidualnie decydować z kim będą orzekać. To może prowadzić do patologii korupcyjnych. Jak to się skończy? Wyłączeniem dwóch tysięcy sędziów? Przecież TSUE orzekł, że nominacja prezydenta, jako wykonanie jego prerogatywy, jest wiążąca. Jest casus maltański. Nie ważne kto desygnuje, ale kto nominuje. Mamy więc do czynienia z wnioskiem Komisji Europejskiej, który dyscyplinuje Polskę i wtłacza nas w ramy, które Komisja dla nas przewidziała. To ramy Komisji, a nie prawa i traktatów. Nie może być tak, że członkowie KE, prezentujący określoną linię polityczną, wyznaczają państwom członkowskim miejsce w szeregu i mówią jak mają się one zachowywać. Dla jednych margines swobody jest większy, a dla innych nie ma go wcale.
Przykłady Niemiec, Rumunii i innych paļństw narzucają się tu same.
Niemiecki trybunał wskazał na wyższość konstytucji niemieckiej nad prawem unijnym, ale ich krajowy plan odbudowy został zatwierdzony. Włochów i Hiszpanów też nikt nie pytał o kwestie kolizji praw krajowych z unijnymi. W tych przypadkach Komisja zrobiła to co do niej należy, czyli zatwierdziła plany. W naszym przypadku się powstrzymuje. Słyszeliśmy zapowiedzi, że nasz plan zyskał akceptację, a Ursula von der Leyen miała zawitać w Warszawie. W tym czasie Trybunał Konstytucyjny wydał dwa orzeczenia, które kwestionowały środki tymczasowe TSUE i potwierdzały wyższość konstytucji nad prawem unijnym. Wtedy pani komisarz odwołała swoją wizytę w Warszawie. Nagle okazało się, że trzeba jeszcze rozmawiać o polskim planie odbudowy. Mamy więc do czynienia z działaniami politycznymi.
Tymczasem z tej patowej sytuacji trzeba jakoś wybrnąć.
Wydaje się, że Polska powinna przedstawić więcej szczegółów dotyczących naszych zamierzeń. W połowie sierpnia przedstawiliśmy zapowiedź nowych założeń reformy wymiaru sprawiedliwości. Wtedy też powiedziano o zmianie statusu Izby Dyscyplinarnej. Trzeba zadać sobie pytanie, jak Komisja Europejska wyobraża sobie funkcjonowanie sądownictwa dyscyplinarnego w Polsce do czasu wprowadzenia tych zapowiedzianych zmian? Jakaś jego forma musi istnieć. Brak takiego sądownictwa rozchwiałoby cały system. Komisja Europejska powinna brać pod uwagę, że gotowość do zmiany Polska zgłosiła.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565409-wywiad-prof-grabowska-o-ke-i-tsue-sprawa-polityczna