Kolejne sondaże potwierdzają, że Polacy popierają politykę rządu, dotyczącą ochrony wschodniej granicy Polski i zewnętrznej granicy UE. Jednak ani to, ani stanowisko płynące z instytucji UE i państw należących do Wspólnoty, ani argumenty o realnym zagrożeniu granicy nie robią żadnego wrażenia na opozycji, która od tygodni uparcie próbuje rozgrywać swój interes, waląc na oślep w rząd. Niestety zachowuje się jak pijany bokser, który trafia we własny nos. Ta skłonność do autokompromitacji opozycji zaskakuje, bo to już nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz.
Na szczęście, choć politycy Platformy, Lewicy i Polski 2050 chcieli uchylenia rozporządzenia prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym Sejm na to nie pozwolił. Mam wrażenie, że w ostatnich kilku latach nie było takiego tematu, którego opozycji nie udałoby się ośmieszyć.
Była przecież okupacja Sejmu, która skończyła się dramatycznymi popisami artystycznymi posłów opozycji, pasztetem w Wigilię (teraz mamy wieprzowinę dla muzułmanów) i romantycznym wypadem Ryszarda Petru na rajskie wakacje. Było też głośne „zmartwywstanie” Wojciecha Diduszko, który podczas ulicznej zadymy udawał zmarłego, a potem tłumaczył, że tylko kładł się na ulicy, bowiem to klasyczne narzędzia pokojowego protestu.
Była próba zdemolowania w Sejmie Funduszu Odbudowy. Żeby było śmieszniej chciała tego dokonać partia, która od lat mieniła się proeuropejską i histeryzowała z powodu rzekomo zagrażającego Polsce polexitu. Była próba likwidowania polowych szpitali tuż przed trzecią falą pandemii, a likwidatorami byli ci sami politycy, którzy rozpoczęli opozycyjną szopkę na granicy. Było ostentacyjne wychodzenie z sejmowej sali z tajnych obrad. Był tzw. „Strajk kobiet”, do który opozycja chętnie i błyskawicznie się przytuliła, a który ostatecznie zniechęcił większość kobiet potworną wulgarnością, atakami na kościoły i wiernych oraz takim namnożeniem haseł przez Radę Konsultacyjną, że już nikt nie wiedział o co chodzi i kto właściwie ma „wyp…”.
Był wreszcie Campus Polska Przyszłości, który miał być powiewem świeżości i demonstracją siły opozycji, ostatecznie okazał się mocnym sięgnięciem do przeszłości, np. po Leszka Balcerowicza i jego szokową terapię dla dziennikarzy, których chciał stawiać pod pręgierzem. Przy okazji Campusu poznaliśmy program PO na wybory 2023: zamknąć szpitale, opiłować katoli, zablokować unijne środki.
Właściwie można by się pośmiać, że czegokolwiek opozycja się tknie, to zrobi z tego cyrk. Szkoda tylko, a w przypadku kryzysu na wschodniej granicy dobitnie to widać, że zasada „im gorzej, tym lepiej” jest po prostu wycelowana w interes Polski. A to już nie jest śmieszne. Szkoda, że desperacka chęć obalenia rządu całkowicie odebrała niektórym politykom rozum. Opozycja chce zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Ale czy można polityków, którzy od lat urządzają te cyrki, poważnie traktować?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565358-skad-u-opozycji-ten-dar-do-autokompromitacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.