Czy to spadające notowania Koalicji Obywatelskiej sprawiają, że jej politycy postanowili znów odgrzać temat majątku Daniela Obajtka?Przypomnijmy, że po wiosennej nagonce, która nie wyrządziła prezesowi Zarządu Orlenu większych szkód wizerunkowych, ataków zaprzestano. Teraz jednak znów do sprawy powraca poseł KO Marek Sowa, który na krakowskich łamach „Gazety Wyborczej” zapowiedział, że będzie dążył do powołania komisji śledczej w sprawie pochodzenia majątku Daniela Obajtka.
Co ciekawe, pierwsze pytanie w wywiadzie jakie kierują do posła Sowy autorzy rozmowy dotyczy tego, czy nie ma on przypadkiem obsesji na punkcie sternika Orlenu. Poseł oczywiście zaprzecza, ale pytań o motywację takiego uporczywego zainteresowania Danielem Obajtkiem nasuwa się więcej. Bo – jak to często w przypadku polityków tzw. totalnej opozycji bywa – do roli „gończego” wyznaczają osobę, która powinna sama wytłumaczyć się z wielu niejasnych i rodzących podejrzenia sytuacji na swojej dotychczasowej drodze politycznej i zawodowej. Spostrzeżenie to dotyczy zarówno posła Marka Sowy, jak i i jego starszego brata, ks. Kazimierza Sowy, który sobie tylko znanym sposobem umie robić takie szpagaty moralne, by rzekomo godzić naukę katolicką z coraz bardziej lewacką agendą Platformy Obywatelskiej, którą nieustannie gorąco wspiera.
Poseł Sowa zaczynał jako skromny samorządowiec – sołtys wsi Bobrek, następnie był członkiem zarządu miasta Chełmka, a do PO wstąpił dopiero w 2005 roku. Już rok później zdobył mandat w sejmiku małopolskim. Pięć lat później skutecznie ubiegał się o reelekcję, a następnie w grudniu 2010 roku został wybrany marszałkiem woj. małopolskiego. Kolejne wybory – w 2014 roku to kolejny mandat w sejmiku i kolejny wybór na marszałka. W 2015 roku kandydował z powodzeniem do Sejmu jako lider Platformy w okręgu chrzanowskim. Następnie porzucił PO dla Nowoczesnej, ale w 2018 roku został wiceprzewodniczącym klubu KO w ramach jednoczenia środowisk Platformy i resztek po projekcie politycznym Ryszarda Petru.
Największa afera, za którą – z racji pełnionej wówczas funkcji marszałka – co najmniej urzędniczą odpowiedzialność ponosi Marek Sowa dotyczy spółki Małopolska Sieć Szerokopasmowa, która miała dostarczyć szybki internet do każdego zakątka województwa małopolskiego. MSS powołano jako jednoosobową spółkę województwa małopolskiego. 4 grudnia 2012 r., gdy marszałkiem był Marek Sowa - zarząd tegoż województwa podjął decyzję o sprzedaży spółki za 2,6 mln zł. Uznano, że spółka nie da rady samodzielnie wywiązać się ze stawianych przed nią zadań i potrzebuje merytorycznego partnera. Co ciekawe – na dzień przed sprzedażą spółki uzyskała ona dofinansowanie w wysokości 64 milionów złotych z budżetu państwa! Tymczasem jak ustalił i doniósł portal Niezależna.pl
„nowym właścicielem został Hyperion, firma, z którą powiązani są dawny poseł PO, syn Lwa Rywina, były szef Biura Śledczego SB, biznesmen zatrzymany w 2011 r. przez CBA, a także żona byłego ministra skarbu Aleksandra Grada. Hyperion będzie się zajmował dostarczaniem internetu do ponad pół miliona gospodarstw domowych i łączył prawie 4 tys. podmiotów administracji publicznej”.
Tymczasem cały projekt, w ramach którego prywatny podmiot nabył za 2,6 mln zł spółkę zasiloną 64-milionową dotacją zdobył finalnie… 10 odbiorców szybkiego internetu! W styczniu 2018 roku media informowały, że prokuratura stawia zarzuty wyłudzenia dotacji unijnych byłym szefom spółki MSS, która miała kłaść światłowody i tak zapewnić mieszkańcom dostęp do internetu. Podejrzany jest m.in. Tomasz Szczypiński, były wiceprezydent Krakowa i były poseł PO. Człowiek ten niedawno został skazany na trzy lata więzienia za korupcję przy transakcji gminnych gruntów w Krakowie w 1999 r.
Takie „sukcesy” notował właśnie były sołtys Marek Sowa. Być może atak na Daniela Obajtka spowodowany jest więc zawiścią? W końcu prezes Orlenu to także były samorządowiec, z tą różnicą, że pod jego kierownictwem Orlen bije kolejne rekordy zysków i przychodów (PKN Orlen zanotował w I półroczu 2021 r. zysk w wysokości 4,116 mld zł wobec 2,123 mld przed. Przychody ze sprzedaży były o ponad jedną trzecią wyższe), a wojewódzki projekt MSS to nie tylko klapa, ale też afera i wielomilionowe straty dla skarbu państwa.
Tezę o zawiści jako głównej motywacji posła Sowy w atakach na Obajtka potwierdzają także jego nietrafione próby pomawiania osób o czerpanie korzyści z rzekomej znajomości z prezesem Orlenu. W marcu 2021 roku Marek Sowa zaatakował rodzinę posła Kacpra Płażyńskiego, zarzucając gdańskiemu parlamentarzyście, że jego bliscy otrzymali pracę w spółkach związanych z Danielem Obajtkiem. Płażyński zażądał oficjalnych przeprosin w piśmie przedsądowym, co poskutkowało i poseł Sowa jak niepyszny musiał wycofać się ze swoich kłamliwych zarzutów. Przeprosiny zawsze warte są uznania, ale cała sprawa pokazuje też jak marne informacje o działalności Daniela Obajtka ma „gończy” totalnej opozycji i jak bardzo „na oślep” prowadzi swój atak.
Na osobne rozważania zasługuje także z pewnością brat posła Sowy – ks. Kazimierz Sowa, nazywano często „kapelanem celebrytów” i niemający najmniejszych wahań jeśli chodzi np. o skrytykowanie rozszerzenia ochrony życia nienarodzonych dzieci, co orzekł Trybunał Konstytucyjny. Ks. Sowa ma także jednak swoje osobiste dokonania na niwie biznesowej. W latach 1995-2005 był dziennikarzem Radia Plus, a w latach 2001-2005 łączył tę funkcję ze stanowiskiem prezesa ogólnopolskiej sieci rozgłośni tego radia. Dla Plusa prezesura ks. Sowy skończyła się postawieniem w stan upadłości, a 23 ośrodkom radia groziło zamknięcie. Jak ks. Sowa „poradził sobie” w tej sytuacji. Oddajmy głos dziennikarzowi portalu Opoka.org Łukaszowi Kaźmierczakowi, który w październiku 2005 roku opisał całą sprawę.
„Pod koniec ubiegłego roku na horyzoncie pojawiła się grupa medialna CR Media i należąca do niej spółka Ad.point mająca już udziały w kilkunastu komercyjnych rozgłośniach grających muzykę od rocka po disco. W marcu br. podczas walnego zebrania akcjonariuszy spółki Radio Plus SA, w którym nie uczestniczył przedstawiciel Konferencji Episkopatu Polski, zadecydowano o sprzedaży znaku towarowego, czyli logo stacji, a także jej majątku. Zanim jednak zarząd powziął ostateczne decyzje na temat wyboru inwestora, ks. Sowa zakomunikował 21 dyrektorom lokalnych rozgłośni Plusa, że właśnie sprzedał logo spółce Ad.point i założył z nią nowy podmiot - spółkę Radio Plus Polska, w której objął 12 proc. udziałów. Resztę przejęła Ad.point. Co więcej, okazało się również, że ks. Sowa zgodził się na zawarcie warunkowej umowy kupna przez CR Media „perły w koronie”, czyli należącej do franciszkanów konwentualnych z Niepokalanowa spółki „Nadawca”, będącej właścicielem koncesji na warszawską rozgłośnię Radia Plus. Tym samym strona kościelna została postawiona przed faktem dokonanym… Przedstawiciele sprawującej nadzór nad Radiem Plus Konferencji Episkopatu Polski zareagowali na całą sytuację bardzo późno, bo dopiero w momencie, gdy groźba utraty kościelnej kontroli nad siecią stała się bardzo realna. Stwierdzono, że ks. Sowa nie miał uprawnień do sprzedaży logo i zakładania nowej spółki. W odpowiedzi na te zarzuty likwidator spółki zrezygnował z zajmowanego stanowiska. Jednocześnie przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, w piśmie skierowanym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji stwierdził, że firma CR Media nie gwarantuje zapewnienia społeczno-religijnego charakteru programu nadawanego przez Radio Plus.
Obawy te wydają się o tyle uzasadnione, że na mocy umowy zawartej przez ks. Sowę udziały strony kościelnej w nowej spółce wynosiłyby jedynie 20 proc., podczas gdy CR Media kontrolowałyby 80 proc. Przedstawiciele Episkopatu uważają, że dysponując większością udziałów, CR Media mogłyby nie tylko całkowicie sterować działalnością spółki Radio Plus, ale i zmienić jej status, a także charakter działalności. Jeżeli dodamy do tego, że dwóch z trzech członków zarządu powoływanych byłoby przez CR Media, a tylko jeden przez Kościół, staje się oczywiste, kto w nowym układzie decydowałby o dalszej działalności Plusa”.
Ks. Kazimierz Sowa i poseł Marek Sowa nie mają więc specjalnie czym się pochwalić jeśli chodzi o swojego dotychczasowe dokonania finansowe, przynajmniej jeśli chodzi o przychody publiczne, bo w sprawach prywatnych radzą sobie już dużo lepiej. Np. wg oficjalnych danych w 2015 roku ks. Kazimierz był na 242. miejscu w Polsce jeśli chodzi o wysokości wynagrodzenia dla członków rad nadzorczych. W latach 2013-2016 zasiadał w RN krakowskiej spółki Krakchemia. Co ciekawe jego kolegą z Rady był niesławny były szef BOR Marian Janicki, a prezesem spółki znany z doskonałej komitywy ze środowiskiem PO Jerzy Mazgaj. Jak widać bracia Sowa przyzwyczaili się, że układy biznesowe tworzy się w jednym środowisku politycznym, a wypracowywane zyski dla firm i państwa (MSS, Radio Plus) są sprawą wtórną. Być może dlatego właśnie tak bardzo boli posła Sowę sukces jaki w Orlenie odnosi Daniel Obajtek. Być może nie mieści mu się w głowie, że można gwarantować Państwu krociowe zyski bez tworzenia dziwnych relacji i niejasnych operacji.
bz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565292-posel-sowa-na-tropie-czyli-obsesja-zawisc-lub-cos-innego