„Jest strasznie dużo przesłanek, które mówią o tym, że sytuacja może stać się niebezpieczna. Ona w tej chwili jest pod kontrolą, ale pamiętajmy, że jak zacznie się przekształcać w sytuację groźną, to może nie być czasu na reakcję, jeżeli nie będziemy mieli wcześniej przygotowanych odpowiednich sił” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, specjalista ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 151 prób nielegalnego przekroczenia granicy. SG udzieliła pomocy imigrantce z Konga. Dwóch Syryjczyków usłyszy zarzuty
wPolityce.pl: Po stronie białoruskiej na granicy z Polską zostały rozlokowane oddziały Specnazu. Są to jednostki likwidacyjne. Pytanie, co one tam robią?
Prof. Romuald Szeremietiew: Jak to, co robią? Mają nas straszyć. Chodzi o to, żeby po naszej stronie był stan napięcia, żebyśmy się irytowali, żeby różni – mniejsi i więksi – idioci robili jakąś awanturę. To wszystko. Chodzi o to, żeby dezorganizować państwo polskie.
Czy istnieje zagrożenie, że funkcjonariusze Specnazu będą przerzucani do Polski, chociażby korzystając z zamieszania z imigrantami?
Nie wiem, co tam jest możliwe. Z tamtej strony można spodziewać się różnych najgorszych rzeczy, bo przecież przyjaźni z tamtej strony raczej nie oczekujemy. Chodzi o to, żeby tylko być czujnym, pilnować naszego terytorium i dysponować siłami, które są w stanie ten teren zabezpieczyć. I chyba tak właśnie postępujemy – mówię tu oczywiście o rządzie i o tym, co robi Ministerstwo Obrony, minister spraw wewnętrznych.
Czy w Pana ocenie wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy było konieczne?
Jak najbardziej. Jest strasznie dużo przesłanek, które mówią o tym, że sytuacja może stać się niebezpieczna. Ona w tej chwili jest pod kontrolą, ale pamiętajmy, że jak zacznie się przekształcać w sytuację groźną, to może nie być czasu na reakcję, jeżeli nie będziemy mieli wcześniej przygotowanych odpowiednich sił. Lepiej jest zapobiegać, stosować profilaktykę, niż czekać aż rozwinie się choroba. Państwo polskie stara się działać tak, aby żadna choroba się na naszej granicy nie rozwinęła.
To w jakich kategoriach rozpatrywać te wszystkie nawoływania opozycji do zniesienia stanu wyjątkowego?
W najlepszym przypadku to jest głupota. A nie można wykluczyć, że działają tam też jacyś agenci wpływu strony nam wrogiej. Nie byłoby to nic dziwnego. Przecież trudno założyć, że akurat Polska jest tym terenem, gdzie rosyjskie służby nie mają swojej agentury. Takie opinie wygłaszał kiedyś pan Komorowski, który twierdził, że sowieci nie mieli tu żadnych agentur, bo pracowały dla nich służby PRL-owskie pracowały dla nich i były pod ich kontrolą, a jak się pozbyliśmy zależności, to ci kontrolerzy wyjechali i oczywiście żadnej agentury nie zostawili. To przecież oczywiste i jasne było dla pana Komorowskiego. Tego typu założenie może tylko jakiś naiwniak przyjąć. Ja uważam, że działają różnego rodzaju agenci. A najtrudniejszymi agentami do eliminacji są tzw. agenci wpływu, bo oni zawsze mogą uchodzić za niezależnych ekspertów, zaangażowanych aktywistów – w sprawach słusznych oczywiście, bo przecież chodzi o bezpieczeństwo ludzi, którzy cierpią, którzy uciekają itd. To wszystko jest możliwe do zrobienia i jak przypuszczam to się robi – mówię tu o stronie naszych sąsiadów na wschodzie – a państwo polskie musi temu zapobiegać. Nie można dopuścić do tego, żeby nam rozszczelniono granicę.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565184-prof-szeremietiew-sytuacja-moze-stac-sie-niebezpieczna