Dlaczego cyniczna? Bo oto czytam dziś w gazecie Michnika:
Słona cena rządów PiS
Dotychczas były tylko ostrzeżenia, teraz już naprawdę zaczynamy tracić pieniądze z UE. Nawet 47,5 mld zł przepadnie, jeśli samorządowcy nie wycofają się z uchwał anty-LGBT.
I ani słowa, że to ta gazeta jest tubą środowisk, które (korzystając ze starych towarzyskich i nowych ideologicznych układów) domagają się „ukarania Polski”. Wszyscy niemal bohaterowie tego pisma do tego właśnie wzywali i wzywają. Odpuście więc sobie ten jęk zawodu, bo są granice hipokryzji. Lepiej zakrzyknijcie z radości, że się udało. Bo tak - jak sądzę - myślicie.
Choć jeszcze zobaczymy, czy się udało. Podobny przekaz dostajemy w sprawie Krajowego Plany Odbudowy. Pieniądze miały nie zostać dotąd przyznane, bo rzekomo „Komisja Europejska ma obawy o niezależność sądownictwa i mediów w tych krajach”, chodzić ma także o „spór o nadrzędność polskiego prawa nad unijnym”.
I znowu: ani słowa, że do represji wobec Polski wzywały wielokrotnie środowiska związane z tym pismem.
Większość mediów nie wspomina też o wyjątkowej bezczelności tej próby uderzenia w nasz kraj. Nie ma tu bowiem mowy o żadnej podstawie prawnej. Ani osławiony artykuł 7 Traktatów ani rozporządzenie o praworządności (oba zresztą wątpliwe) nie są nawet przywoływane. Wie to zresztą sama Komisja Europejska, bo plącze się w zeznaniach. Jeden komisarz opowiada w mediach o obawach dotyczących „praworządności”, inny zapewnia, że trwa merytoryczna ocena. Mówił o tym minister Konrad Szymański, stwierdzając: W tej sprawie panuje w Komisji kakofonia.
Ta bezprawna presja polityczna, wywołana zresztą w dość zgodnej opinii moich źródeł, presją rozgrzanego lewicowo Parlamentu Europejskiego (rozgrzewanego zresztą przez wysłanników naszej opozycji), raczej nie zakończy się zablokowaniem polskiego KPO. Te pieniądze nam się należą, zostały uczciwie i z sukcesem wynegocjowane przez premiera Mateusza Morawieckiego, obejmują także polskie składki i zaciągnięte na rzecz funduszu odbudowy unijne zobowiązania, rząd przedstawił dobry plan wydatkowania. Nie padają także wobec Polski poważnie umotywowane zarzuty dotyczące uczciwości ich dystrybucji - choć na przykład wobec Czech i owszem.
Należy zatem zachować spokój. Gospodarka polska ma się świetnie - można poczekać.
Ale trzeba zawsze zakładać także scenariusz pesymistyczny. Co się stanie, jeśli KPO zostanie na dłużej zablokowany? Wtedy także nie ma powodów do paniki. Autorzy takich scenariuszy zakładają, że wzbudzi to wściekłość opinii publicznej, że nie dostrzeże ona nieczystej gry Brukseli oraz opozycji i w efekcie dojdzie do upadku rządu. Otóż nie byłbym taki pewien. Przypomnę, że Zjednoczona Prawica biła rekordy popularności właśnie wtedy, gdy konflikt z Brukselą był najmocniejszy. Oczywiście, nikt tego konfliktu nie chce, ale w wymiarze politycznym jego skutki nie są oczywiste. Pod warunkiem nazywania sprawy po imieniu.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Prof. Legutko: To próba wywrócenia rządu. Wariant z wstrzymaniem składki też powinien być poważnie rozważany
Patrząc na zimno, polski rząd ma czas. To Bruksela ryzykuje więcej: rozchwianiem procesu odbudowy po pandemii, wprowadzeniem całej Unii w poważne turbulencje. Również polska opozycja nie powinna być tak pewna, że zablokowanie funduszy przyniesie jej polityczne zyski. Zapewne tak to przedstawią przychylne jej media, ale jak wiemy ich diagnozy w ostatnich latach zwykle się nie potwierdzały. Natomiast te prezentowane na łamach wPolityce.pl i „Sieci” - i owszem. Taka jest różnica między zaślepioną nienawiścią wobec wyboru Polaków z 2015 roku propagandą, a uczciwym dziennikarstwem.
Pamiętajmy: cyniczna gra Brukseli i opozycji wokół KPO obliczona jest na skok emocji politycznych w Polsce i wywrotkę na tej bazie rządu. Ale to patykiem na wodzie pisane scenariusze. Obóz propolski musi odpowiedzieć spokojem. Pożaru nie ma.
Tym bardziej, że w tle widać kombinowanie, czy nie uda się Polaków przy okazji zmusić do skokowej redukcji suwerenności. Niedoczekanie.
PS.W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” Gorana Andrijanica i mój wywiad z Janem Pospieszalskim. Mocna, twarda rozmowa. Osoby w pokojach obok tego w którym rozmawialiśmy, były zaniepokojone dochodzącymi z niego krzykami. Ale idzie o rzeczy fundamentalne.
Zachęcam państwa do lektury, czy to w wydaniu papierowym, czy przez STREFĘ PREMIUM/prenumeratę elektroniczną „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565162-pozaru-nie-ma-cyniczna-gra-brukseli-na-skok-emocji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.