„Na razie jestem spokojny. Natomiast oczywiście trzeba przygotowywać reakcję na każdy z wariantów. Po Komisji Europejskiej można spodziewać się wszystkiego” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Kosma Złotowski, eurodeputowany PiS komentując stanowisko Paolo Gentiloniego ws. funduszy na polski Krajowy Plan Odbudowy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Buda: Nie ma w prawie UE trybu, który pozwala na wstrzymanie polskiego KPO; Wojciechowski: Nie ma powodu do żadnych obaw
wPolityce.pl: Unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni uzależnił przyznanie Polsce funduszy na KPO od uznania prawa unijnego jako nadrzędnego nad prawem krajowym. Rząd Polski jest pewien, że te środki dostanie. Pytanie, czy instytucje unijne będą tak zdeterminowane, żeby te środki wstrzymać i przez to wymusić na Polsce pewne rzeczy?
Kosma Złotowski: Dotychczas nic nie wskazywało na to, żeby te środki na KPO miały nie zostać zatwierdzone przez Komisję Europejską. Prawo przewiduje, że tutaj powinny być stosowane tylko merytoryczne kryteria, a więc czy polski rząd planuje wydawanie tych środków zgodnie z założeniami tych planów odbudowy, czy też nie. To jest jedyne kryterium. To, co powiedział pan komisarz Gentiloni na posiedzeniu komisji to było oczywiście zaskoczenie – nie było żadnego takiego sygnału wcześniej – ale z drugiej strony w Unii Europejskiej panuje taka atmosfera, więc oczywiście niczego nie można wykluczyć.
Czy w tej sytuacji polski rząd nie powinien przygotowywać „planu B”, to znaczy, czy nie powinien zorganizować jakiegoś alternatywnego zasilenia w fundusze chociażby poprzez zabezpieczenia kredytowe, żeby ten szantaż nie był skuteczny?
Z jednej strony to oczywiste, że taki plan trzeba by mieć, chociaż niekoniecznie się nim chwalić. To po pierwsze. A po drugie, gdyby Komisja Europejska stwierdziła, że nie zatwierdzi polskiego planu odbudowy, to trzeba by mieć na to przygotowaną jakąś reakcję.
Jaka to powinna być reakcja? Czy w takiej sytuacji adekwatną odpowiedzią nie byłaby groźba zawieszenia wpłat składki do unijnej kasy?
To powinna być reakcja stanowcza. Taka, która dałaby Komisji jednoznacznie do zrozumienia, że Polska takiego postępowania wobec siebie tolerować nie będzie.
Czyli?
Mamy parę instrumentów, które mogłyby być dla Komisji denerwujące, ale może za wcześnie jest o tym mówić.
Jak to się dzieje, że takie kraje, jak Niemcy, Hiszpania Francja, których trybunały konstytucyjne orzekły o wyższości prawa krajowego nad unijnym, nie mają problemu z pozyskaniem tych środków, a w przypadku Polski nagle się okazuje, że to jest powód, który może doprowadzić do wstrzymania tych pieniędzy?
Na razie nie uważamy, żeby to był jakikolwiek powód. Na razie uważamy, że to są prace Komisji. Przez cały czas w sierpniu wszystko stanęło, dlatego że były wakacje. Teraz zaczyna się wrzesień, zaczynają się prace i miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie zostaną ukończone i Komisja ten plan zatwierdzi.
Tego, co powiedział komisarz Gentiloni na posiedzeniu komisji, na razie nie należy brać poważnie. Poczekamy, zobaczymy. Zresztą to jest też kwestia tłumaczenia. Nie wiem po jakiemu on mówił i w jaki sposób to zostało przetłumaczone. To nie jest z całą pewnością dzisiaj oficjalne stanowisko KE.
Skoro nie jest to oficjalne stanowisko Komisji, to może jest to próba testowania Polski, jak polski rząd na to zareaguje?
To bardzo możliwe. Przypuszczam, że w przyszłym tygodniu premier będzie się domagał jakichś bliższych wyjaśnień od Komisji Europejskiej.
Nie dziwi Pana, że do tej pory Komisja Europejska nie zajęła stanowiska w sprawie tej wypowiedzi?
Zajęła stanowisko w sprawie tej wypowiedzi ustami jednego z rzeczników powiedziała, że polski Krajowy Plan Odbudowy jest przedmiotem prac Komisji i tyle. Skoro jest przedmiotem prac Komisji, to znaczy, że nie ma – przynajmniej na razie – intencji takich, jak zapowiedział pan komisarz.
Tak, ale to nie jest bezpośrednie odniesienie się do słów Gentiloniego, odcięcie się od nich. Rzecznik nie powiedział, że komisarz nie miał ani prawa, ani umocowań, żeby wydać takie stanowisko.
To prawda. Tego nie powiedział. Ale też nie powiedział, że Komisja nie zatwierdzi, albo ma zamiar nie zatwierdzić, albo szuka argumentów na to, żeby nie zatwierdzić tego planu odbudowy.
Na razie z tej wypowiedzi nie wyciągałbym daleko idących wniosków.
Tak, ale mamy stan zawieszenia, który może być elementem gry psychologicznej…
To prawda. Oczywiście, że tak. Ale też ten stan zawieszenia trwa nie tylko w stosunku do Polski. Nie zatwierdzono jeszcze chyba siedmiu planów odbudowy, a dwóch nawet nie złożono.
Czyli byłby Pan spokojny?
Tak. Na razie jestem spokojny. Natomiast oczywiście trzeba przygotowywać reakcję na każdy z wariantów. Po Komisji Europejskiej można spodziewać się wszystkiego.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/565085-kpo-jest-zagrozony-zlotowski-na-razie-jestem-spokojny