Sędzia Marta Pilśnik, która zadecydowała o zwolnieniu z aresztu prokuratora Andrzeja Z., oskarżonego o korupcję i przyjęcie 1 miliona złotych łapówki, w ubiegłym roku, przez kilka miesięcy nie była w stanie zadecydować, czy Leszek Czarnecki trafi do aresztu. Wreszcie, w grudniu ubiegłego roku zadecydowała, że biznesmen, który zdaniem prokuratury powiązany jest z aferą GetBack, nie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości! Sędzia uniewinniła też Emila Wąsacza oskarżonego o niedopełnienie obowiązków przy prywatyzacji PZU, w 1999 roku.
CZYTAJ TAKŻE:Sąd zdecyduje, czy Leszek Czarnecki powinien zostać aresztowany. Prokuratura jest zdania, że biznesmen się ukrywa
O szokującej decyzji sędzi Pilśnik dotyczącej sędziego Andrzeja Z. poinformowała dzisiaj Polska Agencja Prasowa. Z jej ustaleń wynika, że sędzia uznała, iż decyzja Izby Dyscyplinarnej SN o ściganiu prokuratora jest „nieskuteczna”.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie postanowieniem z dnia 20 sierpnia 2021 r. postanowił uchylić środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania stosowany wobec Andrzeja Z., a z uwagi na zawiłość sprawy sąd odroczył sporządzenie uzasadnienia postanowienia do 7 dni
– przekazała PAP Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
O zwolnieniu Andrzeja Z. z aresztu decydowała sędzia Marta Pilśnik. 2 września uzasadnienia do tej decyzji, mimo upływu 13 dni, wciąż nie było. Z ustaleń PAP wynika, że sędzia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
W międzyczasie sędzia podjęła jeszcze jedną decyzję w przedmiotowej sprawie. 26 sierpnia br. wyłączyła do odrębnego rozpoznania sprawę prokuratora Andrzeja Z. „W ocenie Sądu z uwagi na brak skutecznego zezwolenia na ściganie karne niemożliwe jest prowadzenie w stosunku do wyżej wymienionego postępowania jurysdykcyjnego” – przekazała PAP sekcja prasowa.
Reakcja Prokuratury
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Łukasz Łapczyński, powiedział w rozmowie z PAP, że prokuratura nie zgadza się z decyzjami Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia.
Decyzja ta jest bezpodstawna oraz destrukcyjna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, interesu publicznego i praw obywateli. Jednocześnie sąd zwleka z przygotowaniem uzasadnienia swojej decyzji, które powinno być gotowe przed jej ogłoszeniem, uniemożliwiając w ten sposób prokuraturze szybkie wniesienie zażalenia. Ta sytuacja tworzy chaos prawny i zagraża dalszemu biegowi postępowania w sprawie, w której prokurator Andrzej Z. jest jednym z oskarżonych. Zwolnienie go z aresztu przed pierwszą rozprawą, zanim sąd odebrał wyjaśnienia od niego i innych oskarżonych, stwarza niebezpieczeństwo wpływania przez Andrzeja Z. na zeznania świadków. To 55 osób, w większości znanych oskarżonemu
– powiedział Łapczyński.
Prok. Łapczyński określił orzeczenie sądu jako „kuriozalne” i „bulwersujące”.
Podważanie skuteczności uchylenia Andrzejowi Z. immunitetu prokuratorskiego przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego może prowadzić do poważania biegu innych postępowań w sprawach, które wymagały bądź będą wymagać uchylenia immunitetu prokuratorskiego albo sędziowskiego
– zwrócił uwagę rzecznik PK.
Prokuratura Krajowa zaznaczyła, że funkcjonariusz państwa, z racji swojej prokuratorskiej służby jest zobowiązany do stania na straży praworządności.
Tymczasem, jak wynika z materiału dowodowego, Andrzej Z. przyjął m.in. milion złotych łapówki i inne korzyści majątkowe za utrudnianie postępowania w sprawie zabójstwa. W zamian za łapówki miał podejmować działania polegające na fabrykowaniu dowodów mających świadczyć o niewinności jednego z głównych podejrzanych
– powiedział PAP Łapczyński.
Andrzej Z. przebywał w areszcie w Piotrkowie Trybunalskim od końca października 2020 r., został zatrzymany przed budynkiem Sądu Najwyższego. Wówczas Izba Dyscyplinarna SN przychyliła się do wniosku skierowanego przez Prokuraturę Krajową o uchylenie immunitetu i ściganie skorumpowanego prokuratora. Decyzja została podjęta w drugiej instancji, po rozpoznaniu odwołania zażalenia Andrzeja Z. Sąd uznał, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Andrzej Z. przestępstwo popełnił. Po skierowaniu aktu oskarżenia (pierwotnie do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów), areszt wobec Z. był utrzymany, a sądy respektowały wydaną przez Izbę Dyscyplinarną SN decyzję o zezwoleniu na ściganie Andrzeja Z.
Łaskawa dla Czarneckiego
Tymczasem decyzja ws. prokuratora podejrzanego o korupcję, to niejedyna głośna sprawa z udziałem sędzi Pilśnik. To właśnie ona nie uwzględniła wniosku Prokuratury Krajowej, która domagała się aresztu dla Leszka Czarneckiego w związku z aferą GetBack. Co ciekawe, sędzia miała uznać, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełniania przez biznesmena przestępstwa, ale jej zdaniem, nie ma potrzeby, by go tymczasowo aresztować. Z ustaleń sądu wynikać miało, że Leszek Czarnecki nie ukrywa się przed polskimi organami ścigania. Zupełnie inną wersję przedstawiała Prokuratura Regionalna w Warszawie, która zebrała potężny materiał dowodowy świadczący o podejrzeniu, że klient Romana Giertycha mógł jednak dopuścić się przestępstwa.
Kluczowe zeznania
Portal wPolityce.pl, w listopadzie ubiegłego roku dotarł do wyjaśnień bliskich współpracowników bankiera, którego obsługą prawną zajmuje się Roman Giertych. Wynika z nich jasno, że Leszek Czarnecki miał pełną wiedzę na temat sprzedaży przez Idea Bank „toksycznych” obligacji korporacyjnych „Getbacku”.
Z zeznań jednego z wysokich dyrektorów Idea Banku Pawła W. (inicjały zmienione ze względu na dobro śledztwo) wynika, że Leszek Czarnecki miał pełną kontrolę i wiedzę na temat transakcji przewyższającymi 2 miliony złotych.
Bez wątpienia osobą która podejmowała decyzje tak w banku jak i spółkach wchodzących w skład banku był i jest Leszek Czarnecki.(…). Patrząc na poziom szczegółowych informacji związanych z sytuacją finansową i realizację biznes planu w danym roku obrotowym przez banki i spółki z grupy Idea Banku mogę z całą stanowczością stwierdzić, że żadna transakcja bądź aktywność, która generowałaby przychód na poziomie wyższym niż 2 miliony złotych, nie mogłaby być niezaraportowana do przewodniczącego rady nadzorczej banku lub rady nadzorczej
– zeznał Paweł W.
Ważne wyjaśnienia złożył też były prezes Idea Banku, który wskazał na Czarneckiego jako na pomysłodawcę sprzedaży obligacji GetBack przez bank biznesmena.
To, że Idea Bank sprzedawał obligacje GetBack w 2018 roku musiała być wówczas wg mnie decyzja Leszka Czarneckiego. Nie wiem dlaczego taką podjął, zwłaszcza, że GetBack był co najmniej od marca 2018 roku w złej sytuacji finansowej co było powszechnie wiadome na rynku
– zeznał były prezes Idea Banku.
Z wyjaśnień innych ważnych bankowców koncernu Czarneckiego wynika też, że raporty dzienne sprzedaży docierać miały do Leszka Czarneckiego i były mu przekazywane przez zaufane osoby z Komitetu Audytu Idea Banku.
Te wszystkie informacje nie przekonały jednak sędzię Pilśnik, która w grudniu 2020 roku uniewinniła Emila Wąsacza, byłego ministra AWS, którego oskarżono o niedopełnienie obowiązków przy prywatyzacji PZU, w 1999 roku. Sędzia, w swoim uzasadnieniu, zrzuciła winę na czynnik, z którego wynikało „społeczne niezrozumienie” tematu prywatyzacji.
Najważniejszym chyba było niezrozumienie istoty sprawy. Wydaje się sądowi, że gdyby w odbiorze społecznym było dla wszystkich jasne, że PZU było bankrutem na skraju likwidacji i że konieczne jest wprowadzenie inwestora strategicznego do spółki, to pan oskarżony nigdy by nie odpowiadałby przed sądem
– przekonywała sędzia.
Sąd jest pod dużym wrażeniem postawy pana oskarżonego, który de facto od 20 lat odbywa już karę, chociaż nigdy nie został skazany. Bardzo duże wrażenie zrobiła pokora pana oskarżonego w oczekiwaniu na ten wyrok
– stwierdziła w grudniu sędzia.
WB,PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/564940-ujawniamy-kolejna-szokujaca-decyzja-kasty?fbclid=IwAR1_bkpqT8yfhVz-0mX9W0goOL08v6We2R_SKO2hXg1RdJZDfjr_-nl-byU