W Parlamencie Europejskim doszło do gorącej dyskusji pomiędzy europosłami z Polski. Beata Kempa i Andrzej Halicki wzięli udział w debacie dot. praworządności. Eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości podkreśliła, że debata jest niemerytoryczna i nie szanuje konstytucji państw członkowskich. Jak dodała, działania unijnych organów powodują, że w społeczeństwie rośnie eurosceptycyzm. Z kolei europoseł Platformy Obywatelskiej stwierdził, że polski rząd jest słaby i nie ma argumentów. W dyskusji wzięła też udział Clare Daly, irlandzka deputowana do PE, która podkreśliła, że wszyscy powinni być traktowani równo, więc organy unijne powinny podjąć działania także wobec Bułgarii i Hiszpanii.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
PE debatuje o polskiej praworządnością
Unijny komisarz Didier Reynders, podczas debaty w komisji wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego, mówił, że w przypadku Polski Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że Izba Dyscyplinarna SN nie daje gwarancji niezawisłości i niezależności i nie jest chroniona przed wpływem władzy wykonawczej czy ustawodawczej.
Zaznaczył, że Komisja Europejska obecnie analizuje odpowiedzi otrzymane w sierpniu od polskiego rządu na pytania wysłane do Warszawy w tej kwestii. Zapewnił, że KE sprawdzi, czy polskie władze „w pełni wdrażają” orzeczenia TSUE.
Będziemy w razie potrzeby działać w sposób zdecydowany, bo jesteśmy przecież strażnikiem traktatów
— oświadczył Reynders.
Powiedział też, że „Izba Dyscyplinarna nadal kontynuuje niektóre rodzaje swojej działalność wobec sędziów”.
Chcę powtórzyć, że prawo europejskie jest nadrzędne wobec prawa krajowego
— powiedział komisarz UE ds. sprawiedliwości.
Wskazał, że „prezydencja słoweńska w UE chce kontynuować procedury art.7 wobec Polski i Węgier”.
Komisja będzie wspierać Radę. Ważne jest, aby organizować wysłuchania z udziałem przedstawicieli Polski i Węgier
— zaznaczył Reynders.
Kempa punktuje działania KE
Głos w debacie zabrała europoseł Prawa i Sprawiedliwości Beata Kempa, która w imieniu Patryka Jakiego wytknęła szereg błędów znajdujących się w raporcie. Jak podkreśliła, przedstawiony przez Reyndersa raport jest niekompletny.
Brakuje w nim kilku elementów formalnych, prawnych, ale przede wszystkim również kwestia rozminięcia się z wieloma faktami. Poza tym, ma również zabarwienie ideologiczne. Punkt pierwszy, brak definicji praworządności. Absolutnie brak w tym momencie podstawy prawnej – ta definicja jest tworzona bez umocowania demokratycznego. Jeżeli jest tworzona przez anonimowych urzędników Komisji Europejskiej, to nie mówmy o tym, że ma ona umocowanie demokratyczne i można na jej podstawie formułować jakiekolwiek wnioski, a tym bardziej, kogokolwiek karać. To pierwszy błąd metodologiczny, formalny i prawny
– zwróciła uwagę europoseł.
Dodała, że „spór, który jest przedstawiony w tej kwestii, nie jest sporem merytorycznym o praworządność, ale przede wszystkim spór ideologiczny”.
To konflikt ideologiczny, którym nie powinna zajmować się komisja LIBE, ponieważ ten spór dotyczy wizji Unii Europejskiej federalistycznej, gdzie wszystkie decyzje zależą od Brukseli, komisarzy, co dzisiaj wybrzmiało. My przeżyliśmy już zalecenia i polecenia z Kremla, z Moskwy i naprawdę nie chcemy tego typu działań w UE, która ma być demokratyczna i na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie było procedury artykułu siódmego wobec Bułgarii czy Malty, ponieważ godziło to w jedność polityczną partii EPP, podobnie w sprawie Czech. W sprawie raportu o praworządności brak punktów o wolność zgromadzeń – ponieważ jest łamana w wielu krajach, m.in., w tej chwili we Francji i Holandii. Brakuje punktów o wolności w internecie – KE nie reagowała na skandaliczne prawo francuskie, wprowadzające cenzurę prewencyjną. Atakuje się Polskę za zmianę w prawie medialnym, a takie same zmiany ma Francja, Austria i Niemcy
– wskazała Beata Kempa.
Dziś, 1 września, czcimy obrońców Polski przed reżimem, który chciał nam narzucać swoje prawa, swoją ideologię i swoją władzę. Dziś tamte czyny są – w naszej ocenie – powielane. Wiceprzewodnicząca PE mówiła o wytycznych, używała skandalicznych słów wobec Polaków. Prosimy, aby ta debata była merytoryczna i w poszanowaniu w stosunku do konstytucji państw członkowskich, bo tego też mi zabrakło w tym sprawozdaniu, kwestia nadrzędności konstytucji wielu krajów UE, gdzie wypowiedziały się w tej sprawie poszczególne Trybunały Konstytucyjne. Zabrakło mi tutaj poszanowania dla wyroków Trybunału Konstytucyjnego państw członkowskich. Przestrzegam, bo tego typu działanie powoduje to, że w państwach członkowskich rośnie eurosceptycyzm, a tego chyba byśmy nie chcieli. Apeluje o wzajem szacunek, ale przede wszystkim o formułowanie dokumentów, które będą formalnie, prawnie poprawne a także zgodne ze stanem faktycznym. Inaczej wpisujemy się w wewnętrzną polityczną walkę w krajach, a to jest niedopuszczalne. Przypomnę, że nasz rząd, który jest krytykowany, sześciokrotnie został wybrany w wyborach demokratycznie przez naród i nie jest tak, jak niektórzy mówią, że nie ma szacunku. To jest nieprawda
– podkreśliła europoseł Beata Kempa.
Równe traktowanie wszystkich
Z kolei irlandzka europoseł Clare Daly wskazała, że jeśli Parlament Europejski zajmuje się praworządnością w Polsce i na Węgrzech, powinien także zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Hiszpanii i Bułgarii, bo wszystkie państwa powinny być traktowane równo.
W ubiegłym roku PE stwierdził, że sprawozdaniu brakowało zaleceń, było bezzębne. Teraz brakuje temu sprawozdaniu nie tylko zębów, ale i kręgosłupa. Mamy do czynienia z wieloma zagrożeniami dla praworządności bez żadnych możliwości reakcji. Musimy powiedzieć, że tu nie zostały wykorzystane wszystkie dostępne możliwości. Popatrzmy na przykład bułgarski – w ubiegłym roku sprawozdanie było niejako celebrowane przez rząd bułgarskiego premiera. W zasadzie pozwala to na prowadzenie różnych gierek, a przecież chodzi o prawa obywateli Bułgarii
– mówiła Daly.
W tym roku sprawozdanie mówi odnośnie zaniepokojenia co do działalności prokuratora generalnego Bułgarii, ale parę dni po zaprzysiężeniu nowego rządu prokurator generalny stwierdził, że trzeba opublikować taśmy, które nagrały wcześniej prezydenta trybunału. Więc mamy tutaj do czynienia z przejęciem państwa bułgarskiego przez oligarchów. Nie ma właściwie precedensów w tej sprawie. Z drugiej strony, jeśli chodzi o Katalonię, panuje całkowite milczenie. Nie można wspominać o tym, co dzieje się w Katalonii. Hiszpański trybunał był słusznie krytykowany przez Radę Europy za upolitycznienie swojej działalności. Była tam mowa o nadużyciu środków publicznych przy organizowaniu referendum w Katalonii. W każdym razie, polityka hiszpańska dominuje w tym wszystkim. Podobnie jest w Polsce. Oczywiście nie podjęto tutaj odpowiednich działań wobec Polski i Węgier, ale trzeba wszystkich traktować równo – tak samo Hiszpanię i Bułgarię. Jeżeli nie traktujemy wszystkich równo, to jaką mamy legitymację do działania? Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, trzeba wydawać odpowiednie zalecenia i mieć taki plan działania, który odpowiada rzeczywistości, aby nie doszło do pogorszenia się sytuacji w obszarze praworządności w Unii Europejskiej
– podkreśliła irlandzka europoseł.
Halicki atakuje rząd
W debacie głos zabrał również europoseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki, który stwierdził, że działania polskiego rządu są antydemokratyczne, a rządzący są słabi. Przekonywał także, że jeśli artykuł siódmy zostanie zastosowany, to zmiany będą skuteczne.
Polskie społeczeństwo nie da się wyprowadzić z Unii Europejskiej. Pokolenia Polek i Polaków pracowały na to, by właśnie w takiej wspólnocie, szanującej wolności i demokratyczne zasady być. To marzenie się spełniło, dlatego dziś polskie społeczeństwo jest solidarne z tymi, którzy są dyskryminowani. Dotyczy to na przykład sędziów i prokuratorów, czego dowodzą liczne protesty. Polskie społeczeństwo nie da też rozmontować systemu niezależnych mediów i będzie stało po stronie wolności słowa. To deklaracja, którą chciałem potwierdzić na początek. Ale chciałem także podkreślić to, że antydemokratyczne działania i retoryka – pan komisarz przytoczył tu wiele niestety prawdziwych faktów – to dowód słabości
– oświadczył Halicki.
To działania jednej partii. Partii, która dziś ma minimalną przewagę tylko w jednej izbie dwuizbowego parlamentu. Te niegodziwe i niegodne tej sali porównanie, które padło dziś, porównanie UE do reżimu komunistycznego czy Komisji Europejskiej do Kremla, to tylko dowód słabości, bo Prawo i Sprawiedliwość – bo to ta partia walczy z demokratycznym systemem – jest coraz słabsze i boi się. Są tego dowody
– przekonywał polityk opozycji.
Wczorajsze kolejne odroczenie rozprawy tzw. Trybunału Konstytucyjnego, bo jest on upolityczniony i podległy tej właśnie partii, to dowód na to, że aktywność, solidarność i ta presja ma sens, a ta rozprawa miała zamknąć czy miała dać dowód, że orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej można nie stosować. Otóż tego właśnie w demokracji robić nie można i wie to nawet ta władza. Skoro PiS się boi, to musimy być konsekwentni i to deklaruję. Polskie społeczeństwo będzie konsekwentnie bronić demokratycznych wartości, będzie stało po stronie prawa, będzie stało po stronie wolności mediów, będzie stało także po stronie faktów. Głos pani Kempy nie jest głosem polskiego społeczeństwa. To dowód słabości i brak argumentów tylko i wyłącznie ze strony coraz mniej licznych radykalnych polityków obozu rządzącego w Polsce. Mam nadzieję, że kolejne lata przyniosą taką zmianę, która będzie oznaczała, że te raporty nie będą dotyczyły mojego kraju, że art. 7 nie będzie stosowany wobec Polski, bo będzie to zmiana skuteczna
– stwierdził Andrzej Halicki.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/564612-tylko-u-nas-zacieta-dyskusja-w-pe-spor-kempy-i-halickiego