W celach poznawczych staram się zawsze sięgać do źródeł, dlatego regularnie śledzę media w kluczowych dla Polski krajach. W tym białoruskie.
Czas na kilka wniosków z ostatnich dni.
Podstawowy: skala i cel manipulacji serwowanych w tej sprawie w TVN i u Michnika niczym się nie różnią od tych prezentowanych przez państwowe nadajniki na Białorusi.
I tu, i tam nie dowiemy się o podstawowym fakcie: grupy migrantów są po białoruskiej stronie granicy, ściągnęły ich tam białoruskie służby i regularnie ich rotują, dostarczają im żywność.
I tu, i tam twierdzi się, że są to uchodźcy z Afganistanu. To nieprawda.
I tu, i tam mamy serie obelg wobec polskich władz państwowych, za rzekomą znieczulicę. Oraz podziw dla polityków organizujących cyrk na granicy.
I tu, i tam zgubiono nagle wcześniejsze, identyczne z obecnymi, prowokacje na granicy Białorusi z Litwą i Łotwą.
I tu, i tam używa się słów pogardliwych (psy, watahy, śmieci) na określenie funkcjonariuszy państwa polskiego.
I tu, i tam nie ma wiele miejsca na głosy odrębne, nawet przedstawiające tylko fakty. Są za to bębny wojenne, dramatyczna muzyka, podkręcanie emocji, agresywny montaż - wszystko w celi wywołania paniki moralnej.
Szukają propagandystów wszędzie wokół, niech spojrzą w lustro. Sojusznicy w kłamstwie. Z jedną różnicą: media białoruskie wiedzą, że służą władzom w Mińsku. Z jakich powodów u nas jedzą z ręki Łukaszence? Możemy się domyślać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/564118-sojusznicy-w-klamstwie