„Choć Jarosław Gowin chce tworzyć szeroką centroprawicę, opozycja ma dla niego tylko rolę destruktora i delatora obozu rządzącego” - pisze w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Stanisław Janecki.
Jarosław Gowin uważa, że to on, odchodząc z Platformy Obywatelskiej i z rządu Donalda Tuska (w maju 2013 r.) oraz tworząc partię Polska Razem, doprowadził w 2015 r. do porażki wyborczej ugrupowanie rządzące przez osiem lat. Teraz ma ambicje zakończyć kolejne rządy trwające dwie kadencje, choć optymalne byłoby skrócenie ich o co najmniej rok
— czytamy.
Byli już współpracownicy Gowina widzą analogię między tym, co robi, a taktyką Jarosława Kalinowskiego, jako szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego i wicepremiera w rządzie Leszka Millera po 2001 r., czyli bycia opozycją w gabinecie, który się współtworzy. I to taką opozycją, szczególnie w okresie poprzedzającym opuszczenie koalicji, z którą w żaden sposób nie można się porozumieć ani czegokolwiek uzgodnić. W SLD o takim koalicjancie mówiono wtedy „zabójczy” lub „boa dusiciel”. To dlatego premier Leszek Miller usunął Kalinowskiego i PSL z rządu, a pretekstem było głosowanie przeciwko rządowemu projektowi. Gowin jest jeszcze bardziej kłopotliwy od Kalinowskiego, choć na starcie miał ponad dwa razy mniej mandatów od niego (18 w stosunku do 42), a ostatecznie okazało się, że popiera go czworo posłów
— zaznacza publicysta.
„Gowin liczy na to, że jego Porozumienie przetrwa jako samodzielna partia”
Jarosław Gowin liczy na to, że jego Porozumienie przetrwa jako samodzielna partia przynajmniej do powołania jakiegoś szerszego bloku centroprawicy, niezależnie od tego, czy będzie nim już istniejąca Koalicja Polska, czy jakiś inna konstrukcja, np. montowana przez Donalda Tuska. Ale już nie jako centroprawica, lecz blok liberalno-demokratyczny z elementami konserwatywnymi. Tylko to już było w 2001 r. nazywało się Platformą Obywatelską, mającą nawet całkiem konserwatywną deklarację ideową, choć traktowaną w późniejszych latach jako całkowita fikcja
— pisze Stanisław Janecki.
Nieprzypadkowo w PO wstrzymano prace nad nową deklaracją ideową, gdy przymierzano się do obsadzenia Donalda Tuska w roli przewodniczącego. Tusk taką nową deklarację przygotuje, tylko że będzie ona jeszcze większą bujdą niż ta z 2001 r. Gowin to doskonale wie, tylko jemu to nie przeszkadza, bo wszelkie deklaracje ideowe uważa za fikcję, choć oficjalnie deklaruje coś wręcz przeciwnego. Jedynym celem Gowina jest bowiem utrzymanie się w politycznej grze, czyli zapewnienie sobie możliwości udziału w jakimkolwiek przyszłym rządzie, bo tylko to daje partii i jemu samemu przełożenie na media i trwanie w zbiorowej pamięci w roli sprawczego podmiotu polityki
— podkreśla publicysta.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 23 sierpnia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/564112-janecki-w-nowym-sieci-gowiniada