Oczekujemy od premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSZ działań ws. migrantów i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a nie apeli; rząd powinien rzetelnie informować o tej sprawie, pomóc ludziom na granicy, a nie zrzucać odpowiedzialność na opozycję - podkreślają politycy PO, Lewicy i PSL.
Na konferencji prasowej po spotkaniu z przedstawicielami Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji w placówce Straży Granicznej w Kuźnicy, szef rządu premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że napływ nielegalnych imigrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów na granicy polsko-białoruskiej to zorganizowana akcja ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Zapewnił, że rząd nie pozwoli, by na terytorium Polski dostawały się w sposób nieuprawniony fale imigrantów. Dodał, że te osoby dostały za pośrednictwem białoruskich biur turystycznych wizy na Białoruś i według prawa międzynarodowego mają prawo przebywać na terytorium Białorusi.
W Mińsku znajduje się biuro Wysokiego Komisarza ds. Uchodźstwa ONZ. Jeśli ktoś chce po stronie białoruskiej aplikować o status uchodźcy, proszę to zrobić w Mińsku
— wskazał Morawiecki.
Dodał, że rząd wspiera wszystkie działania, które prowadzą do stabilności na polskiej granicy. Zaapelował też do polityków opozycji o jedność, solidarność i odpowiedzialność.
Ten kryzys międzynarodowy wywołany przez Łukaszenkę ma zdestabilizować Unię Europejską. Nie destabilizujcie sytuacji politycznej, sytuacji w UE
— zwrócił się premier do opozycji.
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski zapewnił, że jego formacja polityczna „będzie solidarna z uchodźcami, którzy potrzebują wsparcia i pomocy”.
Jesteśmy przekonani, że ludziom, którzy koczują na granicy bez toalety, bez jedzenia, bez picia - po prostu, po ludzku trzeba pomagać i dlatego mówimy to, co mówimy. Jeżeli premier będzie pomagał ludziom, którzy potrzebują pomocy, to będziemy go chwalili. Jeżeli nie będzie pomagał, to będziemy go ganili
— wskazał Gawkowski.
W jego ocenie teraz nie jest czas na rozmawianie, ale na pomaganie.
To nie jest problem, aby tych ludzi przenieść do ośrodka. Dziś nie trzeba wielkiej debaty, okrągłego stołu, ale prostej deklaracji, że premier zgadza się na przeniesienie tych osób do ośrodka dla uchodźców i wtedy można rozmawiać o rozwiązaniach systemowych. Teraz trzeba szybko pomóc
— dodał.
Poseł PSL Marek Sawicki pytany przez PAP o apel szefa rządu podkreślił, że „za ten kryzys odpowiedzialny jest rząd, a nie opozycja i PSL”.
To, że pan premier apeluje to jedno, a fakt, że nie ma przy tym szefa MSZ i pana prezydenta, to drugie
— dodał.
Wypowiadają się czterej wiceministrowie i każdy podaje sprzeczne informacje. Jeżeli pan premier chce poważnie z opozycją rozmawiać to nie na briefingu na granicy, ale niech przyjdzie do Sejmu. Albo niech zwołają nadzwyczajne posiedzenie izby, albo przynajmniej Komisję Spraw Zagranicznych oraz Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych w trybie poufnym i powiedzą, czy mamy do czynienia z wojną hybrydową i jak mamy, jako opozycja się w tej sprawie zachować, czy też wojnę hybrydową wymyślił rząd
— mówił Sawicki.
W jego ocenie ta druga wersja wydaje się na tę chwilę bardziej prawdopodobna, bo w innym razie sprawą zainteresowałby się szef MSZ, czy wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński oraz prezydent, a żadna z tych osób się tą kwestią - w ocenie polityka PSL - nie zajmuje. „Śmiem więc twierdzić, że problem jest wydumany. Miejsce na rozmowę jest w Sejmie. Jako obywatel, a także polityk nie mam wiedzy, co tak naprawdę się dzieje” - dodał poseł. Jednocześnie zapewnił, że w oczywisty sposób szczelność polskich granic jest niezwykle ważna i konieczna jest dbałość o nią.
Rzecznik PO Jan Grabiec pytany przez PAP o apel premiera odparł:
Brak profesjonalizmu, brak przygotowania, brak sprawnego zarządzania ze strony rządu - to jest powód naszych problemów. Gdyby premier Morawiecki z takim zapałem, z jakim organizuje konferencje prasowe i zrzuca odpowiedzialność na opozycję, zajął się wykonywaniem obowiązków premiera i nadzorem nad pracą ministrów, to myślę, że bylibyśmy dużo bezpieczniejsi jako kraj.
Grabiec podkreślił, że „kilka miesięcy temu ten kryzys rozpoczął się na Litwie i polski rząd powinien uważnie uczestniczyć w tym, co tam się działo, w tym także w pracach Frontexu, żeby się do tego przygotować”.
Rząd próbuje na własną rękę łatać dziurawą granicę, ale to niestety nie wychodzi. Warto korzystać z doświadczeń innych i nie odstawiać PR-owych szopek na granicy, tylko zająć się pełnieniem obowiązków
— dodał.
Ocenił, że „Straż Graniczna w pierwszym etapie tego kryzysu została zupełnie sama”.
Dopiero kiedy media pokazały, co się dzieje na granicy, sprawą zainteresował się premier i ministrowie
— powiedział poseł.
Dodał, że „można zobaczyć, jak radzili sobie z problemem Litwini kilka miesięcy temu”.
Premier Litwy współpracowała nie tylko z państwami UE i Frontexem, ale również podejmowała ofensywy dyplomatyczne, jeśli chodzi chociażby o relacje z Irakiem. Wystarczy prześledzić aktywność premier Litwy z ostatnich trzech-czterech miesięcy, by sensownie przygotować się do sprawnego działania
— ocenił Grabiec.
Widzimy dużo energii skupionej na tym, żeby Polaków straszyć, a to nie jest realizacja misji UE, tylko realizacja strategii Łukaszenki, który chce uchodźcami straszyć Europejczyków
— podkreślił.
W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców, osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.
Biedroń chce planu pomocy
W interesie Polski powinno być, żeby UE przyjęła plan pomocy w krajach ościennych Afganistanu - powiedział PAP europoseł Lewicy Robert Biedroń. Zapowiedział, że debaty ws. kryzysu uchodźczego będzie domagać się jego grupa w Parlamencie Europejskim.
Europoseł Lewicy w rozmowie z PAP przekazał informację dotyczące działań w ramach Unii Europejskiej.
Na najbliższej sesji Parlamentu Europejskiego będziemy się jako S&D (Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w PE) domagali debaty na temat kryzysu uchodźczego w kontekście sytuacji w Afganistanie
— powiedział PAP Biedroń. Sesja plenarna ma się odbyć 13 września w Strasburgu.
Chcemy, żeby podczas tej debaty nakreślono plan pomocy humanitarnej dla osób, które są zmuszone do ucieczki z Afganistanu, w szczególności kobiet i dziewczynek, bo one będą najprawdopodobniej realnymi ofiarami. Pomocy na miejscu w ościennych krajach, żeby ci ludzie nie byli zmuszeni przemierzać tysięcy kilometrów, żeby uzyskać pomoc, ale żeby Unia Europejska znalazła solidarnościowy pomysł pomocy humanitarnej na miejscu. Żeby nie było tak - to już niestety dzisiaj widać - że egoizmy poszczególnych krajów zwyciężą i nie będzie żadnego pomysłu
— przekazał polityk Lewicy.
Według niego, „warto, żebyśmy jako Polska, mówili jednym głosem i to wcale nie musi być tak, że PiS będzie mówił inaczej”.
Rozumiem, że ten rząd oczekuje, żeby przede wszystkim pomagać na miejscu, czyli stworzyć taki plan, w którym ci ludzie dostaną pomoc w krajach ościennych, do których najłatwiej im uciec, najtaniej i najszybciej
— powiedział europoseł.
Biedroń uważa, że polski rząd powinien w tej sprawie podjąć inicjatywę. „Jeżeli tak bardzo chcemy strzec naszych granic, to w naszym interesie powinno być, żeby Unia Europejska taki plan pomocy na miejscu w krajach ościennych Afganistanu przygotowała i przyjęła” - podkreślił.
Nie słyszę, niestety, premiera Mateusza Morawieckiego, żeby w tej sprawie składał jakieś realne propozycje i przygotowywał taką koalicję solidarnościową na rzecz pomocy ludziom uciekającym z Afganistanu
— dodał polityk. Zaapelował do rządu, aby przygotował się do debaty w PE i podjął próbę budowy takiej koalicji.
Piekarska: Źle się stało
Źle się stało, że będąc w Białymstoku prezydium sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych nie pojechało do Usnarza na granicę polsko-białoruską, aby zobaczyć jak wygląda sytuacja - mówi PAP Katarzyna Piekarska (KO). Nie chciałem zaogniać sytuacji - tłumaczy szef komisji Wiesław Szczepański (Lewica).
Prezydium sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych odwiedziło we wtorek Białystok, gdzie posłowie spotkali się z przedstawicielami podlaskiego oddziału Straży Granicznej, komendantem SG, a także z wiceszefem MSWiA Maciejem Wąsikiem.
W składzie delegacji znaleźli się szef komisji Wiesław Szczepański (Lewica), wiceprzewodniczący Piotr Kaleta i Zdzisław Sipiera (obaj PiS), a także w zastępstwie innego wiceprzewodniczącego Tomasza Szymańskiego (KO) posłanka Katarzyna Piekarska (KO), reprezentująca stałą podkomisję ds. obywatelskich cudzoziemców i migracji.
Po wizycie w Białymstoku posłowie mieli również, według początkowych planów, pojechać na granicę polsko-białoruską. W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie), na granicy po stronie białoruskiej, od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja. Według ostatnich informacji podawanych przez SG, grupa koczujących liczy 24 osoby.
Mieliśmy tam pojechać, żeby po wysłuchaniu stanowiska dowództwa Straży Granicznej zobaczyć, jak wygląda sytuacja na miejscu. Gdzie jest grupa uchodźców, gdzie jest ustawiony kordon Straży Granicznej i jak wszystko wygląda
— powiedziała Piekarska PAP.
Jak dodała, przewodniczący komisji Wiesław Szczepański zdecydował, żeby jednak tam nie jechać.
Uzyskał w tym wsparcie dwóch wiceprzewodniczących z PiS
— mówiła posłanka. Według niej, od wyjazdu miał odwodzić wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, którzy przekonywał, że na miejscu może dojść do jakieś prowokacji ze strony białoruskiej i że polskie służby nie są w stanie zapewnić posłom bezpieczeństwa.
Uważam, że to nieporozumienie, bo po to jesteśmy komisją merytoryczną, żeby właśnie takie sprawy badać. Nadzorujemy pracę zarówno MSWiA, jak i Straży Granicznej
— zaznaczyła Piekarska.
Przecież tylko tak mogliśmy zweryfikować to, co mówił Wąsik i szefowie Straży Granicznej
— dodała.
Wiesław Szczepański podkreślił, że głównym celem wyjazdu prezydium komisji było spotkanie w Białymstoku z komendantem Straży Granicznej oraz ministrem Wąsikiem.
Zapoznaliśmy się z sytuacją, rozmawialiśmy też na temat zamkniętego posiedzenia komisji, które zaplanowane jest na 7 września
— dodał Szczepański.
Była sugestia, żebyśmy pojawili się na granicy, ale Straż Graniczna i pan minister odradzali
— powiedział poseł Lewicy.
Przyznał, że on się przychylił do tego poglądu.
Nie chciałem zaogniać sytuacji
— podkreślił Szczepański.
To, że miałbym kogoś oglądać nie musiałoby mieć wpływu na rozwiązanie tego problemu
— dodał.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563721-opozycja-znalazla-pretekst-do-atakow-oczekujemy-dzialan