Władysław Frasyniuk był prawdziwym bohaterem stanu wojennego. Władysław Frasyniuk w III RP okazał się frustratem i chamem. Zdania te, niestety, nie przeczą sobie i oba są prawdziwe. Frasyniuk stał się kukiełką establishmentu, która umiejętnie pobudzana wpada w amok, miesza z błotem przeciwników, rzuca nienawistne obelgi, rozkręca spiralę agresji i nienawiści. A na wszystko ma jedno uzasadnienie: - byłem bohaterem.
Ten argument jest autokompromitacją. Dawne zasługi mają się nijak do teraźniejszych przewin, ciągłe powoływanie się na nie podważa ich dawną bezinteresowność a ludzie bardzo różnie zachowywać potrafią się w różnych etapach swojego życia. W historii mamy aż nadto tego typu przykładów. Dziś najlepszym jest Frasyniuk.
W jego wypadku ten psudoargument jest akceptowany przez elity III RP. Nawet przez sąd, który uznaje, że jemu wolno więcej, a więc podważa podstawową normę państwa prawa. W efekcie zamiast argumentów i debaty mamy licytację, kto był odważniejszy w stanie wojennym. To ma zastępować rozumowanie.
Ostatnie wyczyny Frasyniuka sprowokowały nawet jego, wydawałoby się politycznego sojusznika, posła PO, Bogusława Sonika. Jego ostrą ocenę, Frasyniuk skomentował:
wtedy nie miał odwagi i dziś też nie ma.
Ocenił tak działacza opozycji, który organizował ją jeszcze w latach 70. Można by odpowiedzieć Frasyniukowi: a gdzie ty wtedy byłeś? Siedziałeś jak mysz pod miotłą a zaangażowałeś się dopiero, kiedy wybuchły wielkie strajki, a opozycja urosła do milionów. Byłby to argument głupawy, ale mieszczący się w logice Frasyniuka.
Sonik odpowiedział mu właściwie:
No widzisz., Władku, jakich czasów dożyliśmy, że nawet tchórze śmią oceniać Twoje dzisiejsze zachowanie.
Sprowadzanie debaty do personaliów jest uśmiercaniem jej. Frasyniuk jest tego dowodem. On nie mówi, macha rękami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563563-wildstein-dla-wpolitycepl-frasyniuk-specjalnej-troski