Ta histeria była do przewidzenia, choć jej skala i poziom kłamliwej manipulacji dowodzą, że to dopiero początek cynicznej gry. Okazuje się, że pretekstem do uderzenia w PiS jest dla opozycji fakt, że państwo broni swoich granic. Pojawiają się wręcz absurdalne opinie, że Polska łamie prawo unijne wypełnianiem jednego z podstawowych zadań bezpieczeństwa, a więc pilnowaniem granic nie tylko własnego państwa, ale i Unii Europejskiej. I nie jest w stanie tej histerii zatrzymać nawet stanowisko Donalda Tuska, który - o dziwo! – przyznał rację rządowi. Kryzys wywołany przez Łukaszenkę obliczony jest na wielkie uderzenie. Naiwne argumenty serca okraszone pseudoewangelizacją są wobec tego skrajnie nierozsądne.
Szkalowanie polskich żołnierzy
Chorobliwa naiwność dopadła rozemocjonowanych krytyków działań rządu w sprawie koczujących na granicy z Białorusią migrantów. Władysław Frasyniuk obraził polskich żołnierzy, nazywając ich „watahą psów” i „śmieciami”, dziennikarz TOK FM Piotr Maślak porównał polskich żołnierzy do niemieckiej, zbrodniczej formacji SS, a Klaudia Jachira oświadczyła, że „Polacy tak samo pomagają uchodźcom, jak kiedyś Żydom w czasie wojny”. Skandaliczny atak na polskie wojsko i straż graniczną poraża. Politycy opozycji z rozmachem szafują najbardziej obraźliwymi porównaniami, szkalując dobre imię polskiego żołnierza, który wypełnia jedynie zadania służące bezpieczeństwu ich kraju. Pojawiają się absurdalne zarzuty, że ochrona granicy to łamanie przez Polskę prawa międzynarodowego, ponieważ spoczywa na nas rzekomy obowiązek przyjmowania uchodźców, przybywających do nas z państw ogarniętych wojną lub takich, gdzie ich prawa są zagrożone. Tyle, że ci rzekomi „uchodźcy” przybywają nie z Afganistanu, a z Białorusi. Są wśród nich ludzie z państw, w których nie toczy się żadna wojna, co sprawia, że w myśl prawa są jedynie migrantami ekonomicznymi, nie uchodźcami. I o ile ich trudna sytuacja jest oczywiście zrozumiała i poruszająca, to niedopuszczalne jest używanie ich jej do wojny politycznej. Dyskusja polityczna powinna być przede wszystkim rozumna, a nie opętana skrajnymi emocjami i naiwnością.
Unia oczekuje szczelności granic
Absurdalne są też argumenty rzekomego niewypełnienia oczekiwań Unii Europejskiej, która nakłada na nas obowiązek przyjmowania uchodźców. Rzecz w tym, że Unia wspiera Polskę w kwestii ochrony granic. Dokładnie tak samo, jak wspierała Litwę i Łotwę, do których służby specjalne Białorusi próbowały przerzucać migrantów.
Irytujący jest też argument o tym, że przecież można byłoby przyjąć tych kilkadziesiąt osób, najlepiej od razu i bez sprawdzenia. Bo przecież jeden krok pociągnie za sobą następne. Na tej jednej grupie problem się nie skończy. Pojawią się kolejne, coraz liczniejsze, bo cała sprawa jest podjazdową operacją Białorusi. Łukaszenka wspólnie z Putinem w mgnieniu oka postarają się o napływ uchodźczej fali na pozbawione szczelności granice. Kto wtedy za to odpowie?
Premierzy Litwy, Łotwy, Estonii i Polski wydali jednoznaczne oświadczenie, w którym za wywołanie obecnego kryzysu oskarżają reżim Łukaszenki.
Wykorzystywanie imigrantów w celu zdestabilizowania sąsiadujących państw stanowi wyraźne naruszenie prawa międzynarodowego i kwalifikuje się jako atak hybrydowy przeciwko Litwie, Łotwie i Polsce, a tym samym przeciwko całej Unii Europejskiej
— napisali w oświadczeniu.
Polska gotowa do pomocy koczownikom
Skrajnie naiwna jest też nachalna i nieprzemyślana chęć niesienia pomocy koczownikom przebywającym na terenie Białorusi przy granicy z Polską i próba forsowania jej przez polityków opozycji. Zgodnie z prawem, granice przekraczać można wyłącznie na przejściach granicznych. Złamanie tego prawa grozi konsekwencjami opisanymi powyżej. Oczywiście los tkwiących na granicy migrantów chwyta za serce, ale pamiętać należy, że ludzie ci są dowożeni i wykorzystywani przez białoruski reżim do wywołania kryzysu uchodźczego, będącego elementem wojny hybrydowej. Polska zaproponowała jednak pomoc koczownikom. Wystosowała do Białorusi notę dyplomatyczną, deklarując gotowość do udzielenia na miejscu pomocy rzeczowej, takiej jak m.in. namioty, łóżka, śpiwory. Konwój humanitarny jest gotów do wyjazdu. Czeka tylko na decyzję Łukaszenki.
Tusk: „Polskie granice muszą być szczelne i dobrze chronione”
W obliczu faktów, atak na polską Straż Graniczną i ubliżanie polskim żołnierzom jest skrajnie nieodpowiedzialne. Wpisuje się w działania wymierzone przeciwko Polsce i obliczone na wywołanie kryzysu migracyjnego, mającego na celu osłabić nie tylko nasz kraj, ale także uderzyć w UE. Widzi to każdy, kto spojrzy na tę sytuację szeroko i zdroworozsądkowo. Jeśli jednak opozycja nie chce słuchać rzeczowych argumentów, powinna chociaż posłuchać opinii Donalda Tuska, który choć nie przestaje walczyć z PiS, co do meritum przyznaje rację rządowi:
Polskie granice muszą być szczelne i dobrze chronione. Kto to kwestionuje, nie rozumie, czym jest państwo. Ochrona nie polega na antyhumanitarnej propagandzie, tylko sprawnym działaniu. Za czasów PiS polską granicę przekroczyło rekordowo dużo nielegalnych migrantów.
Wpis Tuska mówi bardzo wiele. Wskazuje nie tylko na to, że granic należy bronić. Pokazuje także co byłoby, gdyby rząd uległ naiwnej narracji serca okraszonej ewangelicznymi pouczeniami, płynącej od osób próbujących sforsować granicę i przejść na stronę białoruską ze śpiworem, pizzą i konserwami. Nie ma wątpliwości, że natychmiast zmieniłaby się narracja, a rząd byłby atakowany za łamanie prawa, niedotrzymanie wymogów bezpieczeństwa, nieodpowiedzialność i niedostateczne strzeżenie granic Unii Europejskiej, której odpowiednie instytucje spieszyłyby do nas z pomocą już nie tylko w pilnowaniu praworządności, ale i w uszczelnieniu granic.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563544-czemu-opozycja-histeryzuje-ws-migrantow-i-nie-slucha-tuska