Im mniejsza wiarygodność sojuszników naszego przeciwnika, tym mniejsza skuteczność wsparcia, którego mu udzielają. W interesie Polski jest, aby była ona jak najniższa - napisał na Twitterze wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. W serii wpisów wiceminister spraw zagranicznych odnosi się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a także - działań i wypowiedzi części polityków i „autorytetów” opozycji. Komentuje m.in. wypowiedź Władysława Frasyniuka.
CZYTAJ TAKŻE:
Słowo „żołnierz” jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami. Mam wrażenie, że to jest wataha, wataha psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi. No tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu, to nie są ludzkie zachowania. To antypolskie zachowania. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Wręcz przeciwnie, plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie
— mówił w TVN24 Władysław Frasyniuk o żołnierzach broniących granicy polsko-białoruskiej.
Na skandaliczne słowa swojego gościa nie zareagował dziennikarz TVN24 Grzegorz Kajdanowicz. Przeciwnie, dodał od siebie, że żołnierze powinni ściągnąć maski i wylegitymować się.
Diagnoza Jabłońskiego
Między innymi do tej wypowiedzi Frasyniuka, ale również obserwowanych w ostatnim czasie działań polityków opozycji odniósł się w serii wpisów na Twitterze podsekretarz stanu w MSZ Paweł Jabłoński.
Jak napisał polityk, obecna sytuacja na granicy służy nie tylko wywieraniu presji na nasz kraj, ale również testowaniu reakcji państwa polskiego na „inne, znacznie poważniejsze działania hybrydowe lub wojenne”, w tym atak z użyciem tzw. „zielonych ludzików”.
Wypowiedzi i zachowania istotnej części polskich polityków, dziennikarzy, aktywistów NGO (także finansowanych z zagr. źródeł) pokazują, że bardzo realny jest scenariusz, w którym obce państwo realizujące taki atak przeciw Polsce otrzyma wsparcie sojuszników w naszym kraju
— wskazał wiceminister.
Jak wyjaśnia Jabłoński, niektórzy sojusznicy działają z pełną świadomością - chcą osłabić lub obalić znienawidzony rząd, nawet poprzez taktyczny sojusz z obcym państwem, niezależnie od tego, czy jest uznawane za groźną dyktaturę, a także wspieranie agresywnych działań tego państwa.
O ile wsparcie to często nie stanowi wprost złamania prawa (np. wypowiedź Frasyniuka może być przestępstwem; brak reakcji Kajdanowicza – raczej nie), o tyle warto głośno takie zachowania potępiać i konsekwentnie o nich przypominać, wskazując autorów i ich realne motywacje.
— czytamy dalej.
Sytuacja na granicy PL/BY służy nie tylko do wywierania presji na Polskę, ale także do testowania jak zareaguje nasze państwo na inne, znacznie poważniejsze działania hybrydowe lub wojenne (np. atak z użyciem „zielonych ludzików”).
Wypowiedzi i zachowania istotnej części polskich polityków, dziennikarzy, aktywistów NGO (także finansowanych z zagr. źródeł) pokazują, że bardzo realny jest scenariusz, w którym obce państwo realizujące taki atak przeciw Polsce otrzyma wsparcie sojuszników w naszym kraju.
Część tych sojuszników robi to w pełni świadomie, kierując się wewn. motywacją polityczną: dla obalenia/osłabienia znienawidzonego rządu gotowi są nawet na taktyczny sojusz z obcym państwem (choćby uznawanym za groźną dyktaturę) i wsparcie jego agresywnych działań.
Wsparcie to polega najczęściej na powtarzaniu fałszywych tez propagandy przeciwnika, by osłabić morale państwa atakowanego i podważać jego wiarygodność międzynarodową; w niektórych przypadkach dochodzi do tego utrudnianie działań instytucjom państwa, służbom, SG, wojsku.
Paradoksalnie, dzisiejsza sytuacja ma jednak pewne zalety. Pozwala bowiem: (1) lepiej przygotować się na podobne groźne działania w przyszłości; (2) identyfikować podmioty, które w razie zagrożenia z dużym prawdopodobieństwem będą stanowić wsparcie dla działań przeciwnika.
O ile wsparcie to często nie stanowi wprost złamania prawa (np. wypowiedź Frasyniuka może być przestępstwem; brak reakcji Kajdanowicza – raczej nie), o tyle warto głośno takie zachowania potępiać i konsekwentnie o nich przypominać, wskazując autorów i ich realne motywacje.
W państwie demokratycznym nie sposób wprowadzić cenzury – należy jednak bardzo jasno mówić opinii publicznej o tych zagrożeniach. Analogicznie jak przekaźniki typu „Sputnik“, „Russia Today“ czy osoby powtarzające ich tezy należy traktować nasze krajowe odpowiedniki.
To kwestia bezpieczeństwa państwa. Im mniejsza wiarygodność sojuszników naszego przeciwnika, tym mniejsza skuteczność wsparcia, którego mu udzielają. W interesie Polski jest, aby była ona jak najniższa.
aja/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563459-jablonski-o-taktycznym-sojuszu-opozycji-z-lukaszenka